Presja światowych rynków akcji wywołała odbicie na WGPW

Piotr Kuczyński
opublikowano: 2003-03-19 00:00

W USA wczoraj mieliśmy sesję konsolidacji i odpoczynku po dużych wzrostach. Ważne opory techniczne są tuż nad głowami, wojna może rozpocząć się lada dzień, a wzrosty indeksów mogły już zdyskontować to, że będzie krótka. Za to z całą pewnością ceny nie zawierają problemów, które mogą wystąpić. Istnieje paroprocentowe prawdopodobieństwo, że mimo odrzucenia ultimatum Hussajn opuści kraj – niekoniecznie będzie chciał zostać męczennikiem. Nieco większe, jest prawdopodobieństwo tego, że Irak zastosuje uderzenie wyprzedzające, a to inwestorom by się nie spodobało. Z prostej ostrożności giełdom należało się uspokojenie. Rynek zachował się bardzo dobrze, a niemały wpływ, myślę wręcz, że podstawowy, miała alokacja kapitałów z obligacji w akcje. Pomagały również ciągle rynek towarowy – nadal bardzo mocno spadała cena ropy.

Dane makro nie pomogły rynkowi, bo ilość rozpoczętych budów domów mocno spadła, ale prawdą jest, że zima była wyjątkowo surowa, więc inwestorzy te dane zlekceważyli. Decyzja FOMC nie miała wielkiego wpływu. Fed pozostawiła stopy bez zmian i zapowiedział, że jest gotów znowu je obciąć oraz że będzie bacznie śledził sytuację. Zostawił sobie nabój na wszelki wypadek, gdyby wojna z Irakiem wywołała jakieś turbulencje. Zapowiedź monitorowanie sytuacji pojawia się podobno wtedy, kiedy Fed sygnalizuje, że może zdecydować się na cięcie między posiedzeniami (następne 6.05).

W Eurolandzie indeksy nadal mocno rosły do połowy sesji. Pomogły dane makro, bo indeks oczekiwań gospodarczych instytutu ZEW wzrósł mimo oczekiwań na wojnę z Irakiem. Można wręcz powiedzieć, że powstała sytuacja lustrzana: tydzień temu mieliśmy paniką sprzedających, a wczoraj kupujących. Zazwyczaj takie zachowanie kończy przynajmniej na pewien czas wzrosty. Nerwowe zachowanie indeksów po kiepskich danych z rynku nieruchomości USA też to potwierdza.

Nasze indeksy wzrosły, bo fundusze nie wytrzymały napięcia. Rynek mi się jednak niezbyt podobał. Niepokoić może to, że poważna podaż pojawiła się na bardzo niskich poziomach. Jakimś usprawiedliwieniem są wypowiedzi ministra G. Kołodki, który zapowiedział dymisję, jeśli jego program reform nie zostanie przyjęty. W prasie pojawiła się informacja, że minister złagodził swoje stanowisko, ale niepewność pozostaje. Już dzisiaj minister Kołodko przedstawi swój program naprawy finansów publicznych radzie ministrów. Nie wierzę, żeby rząd ten program odrzucił ryzykując następną awanturę, ale hamowało popyt.

Atmosfery nie poprawia rozdźwięk wśród krajów UE na tle wojny z Irakiem. To może doprowadzić do fiaska w procesie rozszerzenia Unii. We czwartek i piątek będzie trwał szczyt UE w Brukseli. Szczególnie, jeśli zbiegnie się z rozpoczęciem wojny może wywołać reakcje, których nie sposób przewidzieć. Co prawda nie przypuszczam, żeby szefowie rządów mówili o opóźnieniu rozszerzenia UE, ale niekoniecznie tak samo postąpią deputowani do Parlamentu Europejskiego. Gdyby rozszerzenie UE zostało zagrożone to rynki kandydatów do UE przeżyłyby ciężkie chwile. Jeśli ta sprawa wyjaśni się na naszą korzyść to znowu nasze rynki będą silniejsze od Eurolandu.

Pewne nadziej wiążę z badanym przez WGPW wskaźnikiem koniunktury rynku kapitałowego (WKRK). W poniedziałek ilość byków (uważających, ze na koniec tygodnia indeks wzrośnie) stopniała do 36 proc. a niedźwiedzi wzrosła do 55 proc. To bardzo optymistyczne dane. Przypominam, że interpretuje się je odwrotnie – im więcej jest „byków” tym gorzej dla rynku. Jest więc szansa, że indeksy będą nadal rosły, ale chyba dopiero po rozpoczęciu wojny. Dzisiaj dowiemy się, jaka była dynamika produkcji przemysłowej w lutym. Średnia prognoza mówi o wzroście o 4,0 proc. m/m i spadku o 1,3 proc. r/r. Nie przypuszczam, żeby te dane miały wpływ na rynek akcji (szczególnie, że trafią nań o 16.00). Spodziewam się dzisiaj na GPW stabilizacji, albo umiarkowanej korekty.