Prestiż państwowy czy prywatny?

Urszula Światłowska
opublikowano: 2005-04-25 00:00

Dla pracodawcy ważne są umiejętności, ale... chętniej zatrudniają absolwentów prestiżowych uczelni.

Jeszcze na początku lat 90. prestiżowa uczelnia była równoznaczna z uczelnią państwową. Wraz ze zmianami w kraju i otwarciem rynku, jak grzyby po deszczy zaczęły powstawać uczelnie prywatne, które z roku na rok podwyższały poziom. W ciągu ostatnich kilkunastu lat zmienił się też sposób kształcenia. Coraz istotniejsza staje się praktyka. Dla przyszłego pracodawcy równie ważna jak stopnie w indeksie jest aktywność podczas studiów i doświadczenie.

— Firmy wymagają aktywności podczas studiów. Jeżeli student działa w organizacji studenckiej i realizuje swój projekt, to zdobywa wiele umiejętności, które przydadzą mu się później w pracy — mówi Jacek Polkowski, rzecznik prasowy Szkoły Głównej Handlowej.

Rynek absolwentów

Nowy rynek pracy zmienił podejście do uczelni. Coraz częściej dzielone są nie na publiczne i prywatne tylko — na renomowane i nie. Choć szkoły państwowe i prywatne w rankingach oceniane są zazwyczaj osobno, to od dawna walczą między sobą o studentów. A każda szkoła wyższa chce przyciągnąć do siebie najlepszych, bo dobrą markę zapewniają... absolwenci.

— Pośród wyższych szkół prywatnych są uczelnie wybitne, które w przyszłości będą stanowiły dla nas poważną konkurencję. Już ją stanowią, ale zdajemy sobie sprawę, że za parę lat będziemy się ścigać bardzo ostro — uważa Jacek Pol-kowski.

Podobnie coraz częściej, uważają studenci i absolwenci.

— Dyplom z Uniwersytetu Warszawskiego wciąż jest nobilitujący i ułatwia znalezienie pracy. Ale są też prestiżowe uczelnie prywatne, np. Wyższa Szkoła Biznesu w Nowym Sączu — przyznaje Beata Dudek, absolwentka Wyższej Szkoły Marketingu i Zarządzania Marketingowego w Katowicach.

Wciąż pokutuje obiegowa opinia sprzed kilku lat — płacę, więc wymagam i nie muszę się przykładać.

— Zdarza się, że młodzi ludzie przychodząc na uczelnie prywatne, myślą, że zapłacą i nie będą musieli zdawać egzaminów. A jest zupełnie inaczej — mówi Beata Dudek.

Prywatne uczelnie coraz szybciej dobijają do krajowej czołówki. Przyszły pracodawca, mając przed sobą studenta SGH i Wyższej Szkoły Biznesu National-Louis University w Nowym Sączu, wybiera między dyplomami dwóch prestiżowych uczelni.

Teoria kontra praktyka

Ponieważ pracodawcy coraz uważniej oglądają CV absolwentów uczelni, coraz ważniejsze jest zdobywanie doświadczenia już podczas studiów. Dlatego bardzo ważną rolę spełniają biura karier i promocji zawodowej studentów.

— Podejmowane przez nas działania służą promocji studentów i absolwentów na rynku pracy. Budują także pozytywny wizerunek działu karier i praktyk oraz uczelni — mówi Monika Kulewicz, dyrektor działu praktyk i karier w Wyższej Szkole Handlu i Prawa im. R. Łazarskiego.

A im lepiej przygotowani są studenci do przyszłej kariery zawodowej, tym lepiej dla uczleni.

— Tym, co przyciąga do nas pracodawców, jest prestiż. Ogromny wpływ ma także to, że absolwenci naszej uczelni sprawdzają się w pracy — wyjaśnia Jacek Polkowski.

Bo ostatecznym sprawdzianem są zatrudniani absolwenci. Kilka wpadek może oznaczać pożegnanie się ze ścisłą czołówką akademicką.