Jak wyjaśnił na konferencji prasowej Adam Glapiński obecny model ekonometryczny, bazujący na aktualnym kształcie ustawy o ochronie odbiorców energii w 2025 r. przewiduje z jednej strony, że inflacja osiągnie pułap w I kwartale przyszłego roku, następnie będzie spadać, ale od końca III kwartału "gwałtownie rośnie". Ustawa przewiduje zamrożenie cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych do końca września 2025 roku.
Prezes NBP ocenił, że przywrócenie opłaty mocowej podwyższy ceny prądu o 8 proc, a inflację o 0,4 pkt. proc. Wygaśnięcie mechanizmu ceny maksymalnej będzie jego zdaniem oznaczać wzrost przeciętnego rachunku o 13 proc. i wzrost inflacji o 0,7 pkt. proc.
Glapiński: RPP stoi przed dylematem
Glapiński wskazał, że bazując na wcześniejszych danych Rada Polityki Pieniężnej mogłaby po marcowej projekcji inflacji przystąpić do dyskusji o obniżaniu stóp procentowych, jednak obecnie stoi przed dylematem, czy można przystąpić do obniżania stóp, jeśli "wiadomo, że po wyborach prezydenckich ceny energii znów pójdą w górę", a w ślad za tym wzrośnie i inflacja.
Szef banku centralnego podkreślił, że obecne prognozy "nie sugerują w żaden sposób, żeby inflacja miała wrócić do celu inflacyjnego w najbliższych kwartałach".
Według prezesa NBP zaproponowany kształt ustawy "przesuwa punkt dojścia do celu inflacyjnego o jakieś pół roku", z początku na koniec 2026 roku.
"Jeśli więc wejdzie ustawa (o mrożeniu cen energii - red.) w tej wersji przyjętej przez Sejm (...), albo zmiany będą niewielkie, inflacja w pierwszej połowie przyszłego roku będzie ok. 5 proc., czyli zbliżona do scenariusza dalszego mrożenia cen. To nadal jest dwukrotnie powyżej celu inflacyjnego NBP" - zaznaczył.