Prezes NBP zostaje, ochrona odchodzi

Cezary Koprowicz
opublikowano: 2002-06-07 00:00

Rząd ma prawo krytykować politykę NBP, którego szefem jest Leszek Balcerowicz. Ale taka demonstracja, jak pozbawienie, po cichu, jednego z najważniejszych urzędników w kraju ochrony BOR-u, to cios poniżej pasa. Informacje potwierdzili zarówno przedstawiciele RM, jak i NBP, ale dopiero po komunikacie Reutera.

Każdy poważny inwestor, który śledzi doniesienia z Polski, kiwa z politowaniem głową. Dostał bowiem kolejny sygnał, że w tym kraju nie szanuje się prezesa banku centralnego. A przecież szef NBP to urzędnik mający za zadanie ochronę obywateli — w tym także polityków — przed kryzysem walutowym. Jak logicznie połączyć taką decyzję z deklarowaną przez rząd chęcią przyciągnięcia kolejnych inwestycji zagranicznych?

W ustawie o BOR szef NBP nie jest wymieniony wśród osób, które biuro powinno chronić. Jest tam jednak zapis, który mówi, że: „do zadań BOR należy ochrona innych osób ze względu na dobro państwa”. Wniosek: gdy jakiś fanatyk uprowadzi szefa banku centralnego, dobro państwa na tym nie ucierpi.

Każdemu zdarzają się błędy, nawet rządzącym. Jednak członkowie Rady Ministrów powinni być ludźmi honoru. Wypada wierzyć, że tak jest. Jeśli popełniono błąd, przyznanie się do niego honoru nie ujmie.