Prezes Trakcji kontra analitycy

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2014-07-23 00:00

Roman Przybył: jesteśmy niedoceniani. Analitycy: macie długi, niskie marże, a kolej odwleka ogłaszanie nowych przetargów

Cztery rekomendacje „sprzedaj” otrzymała od 28 marca do 13 czerwca 2014 r. Trakcja PRKiI. Ich autorami są analitycy DI Investors, DM Banku Zachodniego WBK, Erste Securities Polska i DM Banku BPS. Wycenili spółkę na 382,4-411,2 mln zł. Na początku lipca drugi z brokerów zmienił zalecenie na „trzymaj” i nieznacznie podniósł wycenę, ale samego przedziału to nie zmieniło. A nie jest to nawet dwukrotność maksymalnych wycen, które otrzymał debiutujący w lipcu na giełdzie Torpol od oferujących jego akcje brokerów z grup BZ WBK i PKO BP — odpowiednio 226 i 247 mln zł. Tymczasem przychody, EBITDA i zysk netto Torpolu w 2013 to 25, 29 i 13 proc. odpowiednich wyników Trakcji. Obie spółki parają się budownictwem kolejowym. Roman Przybył, prezes Trakcji, podkreśla, że nie chce polemizować z analitykami personalnie, ale nie rozumie tych wycen. Adrian Kyrcz z DM BZ WBK zwraca jednak uwagę na wielkosć portfeli zamówień. W Trakcji wynosi on 2,9 mld zł, w Torpolu — 2,2 mld zł.

— Do tego Torpol dysponował na koniec 2013 r. gotówką netto, a Trakcja była spółką zadłużoną — podkreśla analityk.

W styczniu Piotr Zielonka z Ipopemy Securities wydał jednak dla Trakcji rekomendację „kupuj” z wyceną 629,1 mln zł, czyli 53-65 proc. wyższą niż u czterech analityków rekomendujących sprzedaż akcji spółki. Przez 3 ostatnie lata z rzędu Piotr Zielonka był uznawany za najlepszego analityka w Polsce przez zespoły zarządzających funduszami, ankietowane przez miesięcznik „Forbes”.

Za i przeciw

Prezes Trakcji podkreśla, że w grudniu 2012 r. spółka podjęła szeroko zakrojone działania restrukturyzacyjne, których efekty były już widoczne w wynikach za 2013 r. Liczy też na zamówienia finansowane z nowego budżetu unijnego.

— PKP PLK tylko w tym roku zamierza ogłosić przetargi o wartości 5,2 mld zł. Będąc obecnie liderem rynku z 20-procentowym udziałem, liczymy, że odpowiednia część zamówień trafi do nas. Swoją pozycję chcemy umocnić, startując w przetargach na modernizację torów linii kolejowych w perspektywie 2014-20, szacowanych nawet na 60 mld zł — zaznacza Roman Przybył.

Marek Szymański z DI Investors twierdzi, że spółce nie brak perspektyw rozwoju, ale jej problemem są już podpisane i realizowane umowy sprzed kilku lat.

— W 2010 spółka pozyskiwała kontrakty często poniżej budżetu inwestora. Zwracam uwagę na niskie marże realizowane na tych kontraktach oraz ryzyko ewentualnych opóźnień — mówi Marek Szymański.

— Spółka jest mocno zadłużona, a w tym roku będzie musiała jeszcze zaciągnąć kredyt na sfinansowanie dodatkowego kapitału obrotowego. Szacuję, że w 2014 r. przychody Trakcji powinny nieznacznie przekroczyć 2 mld zł, lecz w 2015 r. mogą spaść ze względu na niewielką liczbę obecnie podpisywanych kontraktów. Zagrożeniem dla spółki może być wzmożona konkurencja ze strony podmiotów zagranicznych, które również przygotowują się na boom inwestycji kolejowych w Polsce — dodaje Marek Straszak z DM Banku BPS.

Analitycy zwracają uwagę, że w przypadku spółki, którą ktoś miałby kupować, przychody powinny wzrastać, a marże się poprawiać. Prezes Trakcji uważa, że nastąpi to w konsekwencji pozyskiwania kontraktów finansowanych z nowego budżetu unijnego.

— Nasz portfel zamówień wynosi prawie 3 mld zł, co daje nam komfortową pozycję, by nie startować do każdego przetargu, bez względu na ryzyko — zaznacza Roman Przybył.

Według prezesa, spółce ma dodatkowo sprzyjać zapowiedziany przez PKP PLK dwustopniowy system przyznawania zamówień. Wpierw ma następować weryfikacja zainteresowanych, potem właściwy przetarg. Roman Przybył twierdzi, że w konsekwencji konkurencja będzie mniejsza, a marże wyższe.

— Może w nie tak sformalizowanej formie, ale prekwalifikacje już były. Stając do przetargu, trzeba było przecież przedstawić referencje — oponuje Tomasz Duda z Erste Securities Polska. Inni analitycy są podobnego zdania. — Konkurencja w nowo rozpisywanych przetargach wciąż pozostanie wysoka, zaś prekwalifikacja wykonawców pozwoli głównie na eliminację spółek, które mają ewidentne problemy finansowe — uważa Marek Szymański.

— To może być pomysł na wyeliminowanie egzotycznych, zagranicznych konsorcjów, które mogłyby się pojawić, a po doświadczeniach z budową autostrad są w Polsce niemile widziane. Rozstrzygnięcia nowych przetargów pokażą, ilu konkurentów startuje po zlecenia od PKP PLK i na jaki poziom marż można liczyć. Nie spodziewam się istotnego wzrostu marż — komentuje Adrian Kyrcz.

Specjalista dodaje, że problemem zaczyna być odwlekanie ogłaszania przetargów przez PKP PLK.

— Wydaje się, że w 2015 r. spółka nie będzie w stanie powtórzyć wyników z 2014 r. Opóźnienia w rozpisywaniu nowych przetargów przez PKP PLK spowodują, że przychody i zyski będą niższe — zaznacza Adrian Kyrcz.

— Jeśli nie ma kontraktów, to nie ma pracy. A to determinuje marże, jakie firmy są gotowe zaakceptować — przypomina Tomasz Duda.

Pomocna dywersyfikacja

Prezes Trakcji zwraca jednak uwagę, że nie tylko polską koleją spółka stoi.

— Działamy też na Litwie, Łotwie i w Estonii. Z tych rynków mamy 1 mld zł przychodów rocznie, a marże wyższe niż w Polsce. Dywersyfikujemy też naszą działalność w Polsce. W latach elektryfikacji kolei Trakcja była praktycznie jedynym wyspecjalizowanym podmiotem w tej dziedzinie. Posiadamy więc niezbędne kompetencje, by wejść na rynek typowo energetyczny. Budowa linii energetycznej dla kolei nieznacznie się tylko różni od budowy takiej samej linii dla operatora energetycznego. Realizujemy już kontrakt na wybudowanie nowej linii 110 kV na odcinku Chorzele — Przasnysz — mówi Roman Przybył.

Przypomina, że upadłość drogowego Poldimu została już dawno rozliczona, a w grupie pozostała część struktur związanych z drogownictwem, w tym dwie wytwórnie mas bitumicznych. Na ich bazie Trakcja chce z powrotem zająć znaczącą pozycję w budownictwie drogowym.