Głowa skandynawskiego państwa dotąd zarabiała rocznie 160 tys. EUR, po cięciu płacy będzie to 125 tys. EUR. Prezydent Sauli Niinistö uważa, że w symboliczny sposób przyczyni się do ograniczenia wydatków publicznych. Na taki krok być może zdecydują się inni fińscy politycy. Eero Heinäluoma, szef parlamentu i były przewodniczący Socjaldemokratycznej Partii Finlandii, zasugerował, że podobną ścieżkę powinni obrać posłowie.

Finlandia ostatnio znalazła się na celowniku Brukseli. Powodem jest rosnące zadłużenie państwa.
- Finlandia musi zrobić wszystko, by je zmniejszyć – mówił niedawno Olli Rehn, komisarz Komisji Europejskiej ds. gospodarczych i walutowych.
- Znajdujemy się w trudnych czasach. Możliwe, że na wiosnę będziemy musieli podjąć nowe środki, by zrównoważyć budżet – uważa Eero Heinäluoma.