Złośliwi powiadają, że na transakcjach z Tomaszem Czechowiczem zarabia jedynie on sam. Główny zainteresowany przyznaje, że wyniki jego funduszu MCI to nie tylko umiejętność zarządzania ryzykiem i doświadczenie, ale również coś, co nazywa on „umiejętnością rozpoznania zysku tam, gdzie inni go nie widzą”. Nawet w sytuacji, w której wydawałoby się, że inwestycja musi zakończyć się stratą.



Teraz jednak Tomasz Czechowicz zabrał na pokład Cezarego Smorszczewskiego, współtwórcę Alior Banku. Do nich dołączyło kilkudziesięciu mniejszych i większych inwestorów, którzy uwierzyli w wizję Private Equity Managers (PEM), spółki wydzielonej z MCI do zarządzania aktywami spółki matki. Zarobić wiele ma wielu.
— W Aliorze wielu początkowych inwestorów zostało milionerami — zaznacza Cezary Smorszczewski i sugeruje, że ten sam scenariusz może powtórzyć się w PEM.
Ekipa i struktura
Inwestorzy indywidualni przed debiutem kupili akcje PEM w cenie 57-90 zł za papier. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że akcje PEM, zarządzającego aktywami MCI, sprzedawane będą w ofercie publicznej w cenie 111 zł za sztukę.
To oznaczać będzie nawet 95-procentowe przebicie dla wczesnych inwestorów, wśród których jest m.in. Adam Maciejewski, były prezes GPW i członek nadzoru PEM. Maciejewski ma 10 tys. akcji, więc wyłożył na akcje PEM między 600 a 900 tys. zł. W chwili debiutu będą one warte (zakładając maksymalną cenę) 1,11 mln zł. Obejmuje je roczny zakaz sprzedaży.
— Nie będę szybko sprzedawał tych akcji. Traktuję tę inwestycję długoterminowo, to dobry pomysł ze świetnym zespołem operacyjnym, jak również nadzorującym. Właśnie ta ekipa zarządzających, a także m.in. Mariusz Grendowicz czy Przemysław Schmidt w nadzorze dodają jakości pomysłowi na biznes — ocenia Adam Maciejewski.
Spółce przygląda się też Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI, który ma ponad 5 proc. akcji MCI. — Sam pomysł nie jest zły, ale ja doradzałem inną strukturę transakcji, taką, w której dotychczasowi akcjonariusze MCI dostają także akcje PEM. Stało się inaczej, co nie zmienia faktu, że dla inwestorów instytucjonalnych PEM to ciekawa pozycja do analizy. Parametry oferty, w tym wskaźnik cena/zysk, oceniam jako interesujące — mówi Sebastian Buczek.
Starość i stopy
Analitycy zwracają uwagę na to, że PEM z założenia ma być maszynką do generowania zysków i dywidend — i to maszynką bardziej efektywną niż tradycyjne TFI.
„Dzięki stabilnej bazie aktywów spółka nie będzie się musiała borykać z typowymi dla funduszy inwestycyjnych otwartych umorzeniami aktywów, a więc może się skupić na realizacji długoterminowej strategii, charakterystycznej dla private equity” — oceniają analitycy Noble Securities, wyceniając papier PEM na 124-131 zł. Obecnie 89 proc. aktywów, jakimi odpłatnie zarządza PEM, należy do MCI.
Fundusz zobowiązał się przy tym na powierzanie swoich aktywów pod zarządzanie PEM przez najbliższe 8,5 roku. — Za kilka lat chcemy, by inwestycje MCI były jedynie połową zarządzanych aktywów. Będziemy aktywnie uczestniczyć w konsolidacji portfela funduszy w Europie, w której z racji zmian demograficznych rozdrobniony rynek funduszy będzie szukał takich partnerów, jak PEM — zapowiada Tomasz Czechowicz, prezes PEM i wiceprezes MCI.
Według prognoz samej spółki, w tym roku przychody debiutanta dobiją do 74,5 mln zł, a zysk netto do 51,8 mln zł. Dywidenda ma sięgać wyraźnie ponad 10 proc. na akcję. Skąd ten optymizm? Szefowie PEM zakładają, że około połowy przychodów spółki stanowić będzie tzw. opłata zmienna, czyli część zysku ze wzrostu wartości zarządzanych spółek.
— Przez lata udowodniliśmy, że potrafimy zarabiać na rynku nowych technologii. Średnioroczna stopa zwrotu w MCI to 23,8 proc. — wylicza Tomasz Czechowicz i zapowiada, że w tym roku aktywa pod zarządzaniem PEM warte będą co najmniej 2 mld zł. Z wyliczeń „PB” wynika, że jeśli MCI zrealizuje choć 70 proc. swoich zapowiedzi inwestycyjnych na ten rok, ta kwota może być wyższa nawet o 0,2 mld zł. Czechowiczowi i Smorszczewskiemu w to graj. W końcu im więcej pieniędzy, tym więcej można na nich zarobić.