Analitycy i handlowcy sądzą, że w 2024 r. na rynku oleju palmowego można będzie zaobserwować pewne problemy z podażą. Wskazują, że produkcja tego surowca w Indonezji może zmniejszyć się o co najmniej 1 mln ton, zaś w Malezji (oba kraje należą do czołowych producentów) pozostać na dotychczasowym poziomie.
Taka tendencja – zdaniem Doraba Mistry’ego, jednego z najbardziej rozpoznawalnych handlowców w branży - może utrzymać się przez nawet pięć lat. Dodał, że branża mierzy się ze zmianami klimatycznymi niesprzyjającym uprawom, starzeniu się plantacji i niewielkim postępem w rozwoju upraw.
Choć produkcja innych nasion oleistych ma w tym roku wzrosnąć, palma niestety pozostaje w tyle – stwierdził Mistry.
Handlowiec podkreśla, że na niektórych rynkach olej palmowy jest droższy niż olej sojowy i olej słonecznikowy, co jest niezwykłym zjawiskiem, które będzie się utrzymywać do około października, kiedy produkcja palm osiągnie sezonowy szczyt.
Tymczasem kontrakty terminowe na olej palmowy podrożały od początku bieżącego roku o około 6 proc. i we wtorek kwotowane były w okolicach 834 USD za tonę.

