Problemy z sukcesją napędzą fundusze

Magdalena WierzchowskaMagdalena Wierzchowska
opublikowano: 2017-05-21 22:00
zaktualizowano: 2017-05-21 18:22

Rola private equity w Polsce będzie rosła. To pozytywnie wpłynie na PKB i profesjonalizację firm rodzinnych. Warunkiem jest stabilna polityka państwa

Fundusze private equity pojawiły się w Polsce już ćwierć wieku temu, w okresie transformacji. Wciąż jednak wielu przedsiębiorców nie wie, z czym to się je. Rosnące problemy z sukcesją powinny to zmienić, bo firmy rodzinne będą coraz chętniej sięgały po wsparcie inwestorów finansowych.

— Kredyt bankowy zawsze będzie podstawowym rodzajem finansowania działalności przedsiębiorców, ale jego udział będzie się stopniowo zmniejszać na korzyść private equity — mówi Barbara Nowakowska, dyrektor zarządzająca Polskiego Stowarzyszenia Inwestorów Kapitałowych. To dobrze dla polskiej gospodarki — twierdzą eksperci z branży.

— Badanie jednej z czołowych firm konsultingowych na świecie wykazało, że spółki portfelowe private equity rosną szybciej, rozwijają się lepiej i są lepiej zarządzane niż pozostałe podmioty w tych samych branżach. To w naturalny sposób przekłada się na wzrost PKB — mówi Monika Morali-Majkut, przewodnicząca komitetu inwestycyjnego PFR Ventures. Fundusze zmieniają firmy rodzinne w dobrze poukładane korporacje.

— Wprowadzając bardziej zaawansowany system zarządzania, zwiększają efektywność operacyjną, ułatwiają firmom zrozumienie instrumentów finansowych, których do tej pory nie używały. Przywiązują dużą wagę do zatrudniania profesjonalnych menedżerów, którzy umożliwią dalszy rozwój. Przydatna jest wymiana informacji i doświadczeń pomiędzy spółkami pokrewnymi z portfela — mówi Jacek Radziwilski, prezes Pekao Investment Banking. Efekty działania private equity przekładają się na pieniądze dla właściciela. Enterprise Investors wraz z założycielem tak dobrze przygotowali Dino do debiutu giełdowego, że był on jednym z większych sukcesów w historii GPW.

— Przedsiębiorcy sprzedają firmy funduszom private equity m.in. po to, by zwiększyć ich atrakcyjność dla inwestorów obecnych na rynku publicznym — mówi Paweł Gieryński, dyrektor inwestycyjny Abris Capital Partners.

Fundusz mniej groźny

Do współpracy z private equity przedsiębiorców mogą skłaniać czynniki czysto emocjonalne.

— Obserwuję dużą niechęć przedsiębiorców z segmentu MSP do sprzedawania firmy konkurentom. Znacznie przychylniej będą patrzeć na inwestycję zagranicznegoinwestora lub funduszu private equity, postrzeganych jako neutralnych graczy wnoszących know-how i kapitał — mówi Ludomir Biedecki, partner kancelarii Noerr. Na korzyść private equity działa też brak entuzjazmu dzieci do wchodzenia w biznesowe buty rodziców.

— Z badań KPMG wynika, że dzieci przedsiębiorców w Polsce mają najmniejszą skłonność do przejmowania biznesów z rąk rodziców. Tylko 30 proc. dzieci przedsiębiorców chce być przedsiębiorcami, tylko 7 proc. jest gotowe przejąć rodzinny interes — mówi Ryszard Wojtkowski, partner zarządzający Resource Partners. Problemy z sukcesją to źródło ogromnej podaży spółek dla inwestorów finansowych, analogicznie do transakcji prywatyzacyjnych z lat 90. — W ciągu ostatnich czterech lat dokonaliśmy 26 przejęć, obiektem 24 były firmy typowo rodzinne. Transakcje były spowodowane szeroko rozumianymi problemami z sukcesją — mówi Paweł Gieryński.

Ogródek pełen średniaków

Problemem w rozwoju branży private equity jest brak odpowiedniej legislacji, zachęcającej inwestorów finansowych rodem z Polski do inwestycji w fundusze. To hamuje wzrost małych, lokalnych podmiotów.

— Jesteśmy jedynym miejscem na świecie, gdzie w funduszach private equity nie ma pieniędzy lokalnych inwestorów — mówi Ryszard Wojtkowski. Perspektywiczne biznesy można znaleźć nie tylko w obszarze nowych technologii — można je znaleźć w sektorze handlu detalicznego i rolno-spożywczym.

— Dla nas, jako doradcy, kluczowy jest model biznesowy i pomysł. Ważniejsze jest, kto go reprezentuje, niż jaki ta inwestycja ma rozmiar. Kluczem do powodzenia biznesplanu jest horyzont czasowy zyskownej komercjalizacji pomysłu — mówi Jacek Radziwilski. Mimo to wiele największych światowych funduszy wciąż omija Polskę, bo trudno u nas o transakcje na tyle duże, by były dla nich atrakcyjne. Ubiegły rok był wyjątkowy, sprzedaż Allegro, Żabki czy środkowoeuropejskich aktywów koncernu SABMiller sprowadziła do Warszawy pierwszą światową ligę.

— Mam nadzieję, że podaż dużych spółek spowoduje zwiększony napływ inwestycji tego typu funduszy w Polsce — mówi Jacek Radziwilski.

Kasprowy na początek

Inwestorzy finansowi to często najbardziej wpływowe i opiniotwórcze instytucje świata. Jednak chaotyczne i nieprzemyślane działania rządu, głównie legislacyjne, powodują ogromny zamęt wśród funduszy. W rozmowach jak mantra powtarzany jest przykład kolejki na Kasprowy, którą PKP sprzedały Mid Europa Partners, a teraz państwo usiłuje ją odebrać.

— Prowadzę fundusz średniej wielkości, a w każdej spółce mamy ryzyko polityczne. Spółka, która idzie na giełdę, dostaje pytanie, czy nie ma ziemi rolnej — i okazuje się, że prawo pierwokupu ANR obowiązuje nawet wtedy, gdy spółka ma… 900 m trawnika przed biurowcem. Firma kosmetyczna zastanawia się, czy może sprzedawać kosmetyki w aptekach. Spółka paszowa nie wie, czy będzie wprowadzony zakaz dodawania soi do paszy, czy może patriotycznie będziemy karmić polskie kurczaki polską paszą — mówi Ryszard Wojtkowski.

— Po 25 latach transformacji Polska powinna mieć w miarę stabilną wizję rozwoju kluczowych obszarów i nie wprowadzać gwałtownych zmian. Zawirowania, jakie obecnie obserwujemy, na tak dojrzałym etapie rozwoju są trudne do wytłumaczenia — mówi Paweł Gieryński. Decydenci wydają się nie zauważać, że ich decyzje przekładają się na konkretne pieniądze.

— Ryzyko wzrosło, kapitał jest droższy, oczekiwania inwestorów co do zwrotu są wyższe — mówi Barbara Nowakowska.

Anioł jak tygrys

Jest też jednak potencjalnie jasna strona relacji rządu z funduszami. Polski Fundusz Rozwoju chce włożyć ponad 2 mld zł w fundusze venture capital, które będą zasilać start-upy. Celem jest wspieranie rozwoju innowacyjności.

— Polska ma duży potencjał generowania dobrej jakości projektów inwestycyjnych, który na razie w niewielkim stopniu przełożył się na sukcesy firm. Jeżeli efektem wsparcia PFR będą inwestycje w odpowiednie start-upy, za kilka lat cała reszta rynku mid-cap [funduszy średniej wielkości — red.] będzie miała w co inwestować i powstanie cały łańcuch wartości dla inwestorów. Dlatego te programy są ogromną szansą — mówi Monika Morali- Majkut. Jeśli jednak państwo zacznie się mieszać w zarządzanie pieniędzmi, prawdopodobnie zostaną one zmarnowane. Kluczem do sukcesu jest rynkowe podejście.

— Rząd chce rozwijać samochody elektryczne, a równolegle inwestować w górnictwo, więc najlepiej, by samochody były opalane miałem węglowym. Skończy się to tak, że wszyscy będą tłumaczyć się w prokuraturze. Stosunki z państwem jako aniołem biznesu są jak seks z tygrysem — przyjemność jest wątpliwa — mówi Ryszard Wojtkowski. — Kluczowe jest, by państwowe spółki czy instytucje finansowane przez PFR potrafiły wyszukiwać start-upy, które będą miały dla nich wartość dodaną, i na nich się skupiły. Bardzo ważne jest też stworzenie środowiska prawnego, które będzie wspierało rozwój start-upów — mówi Ludomir Biedecki.

Polska ma duży potencjał generowania dobrej jakości projektów inwestycyjnych, który na razie w niewielkim stopniu przełożył się na sukcesy firm. Jeżeli efektem wsparcia PFR będą inwestycje w odpowiednie start-upy, za kilka lat cała reszta rynku mid-cap [funduszy średniej wielkości — red.] będzie miała w co inwestować i powstanie cały łańcuch wartości dla inwestorów. Dlatego te programy są ogromną szansą.

Monika Morali-Majkut, przewodnicząca komitetu inwestycyjnego PFR Ventures

Kredyt bankowy zawsze będzie podstawowym rodzajem finansowania działalności przedsiębiorców, ale jego udział będzie się stopniowo zmniejszać na korzyść private equity.

Barbara Nowakowska, dyrektor generalna Polskiego Stowarzyszenia Inwestorów Kapitałowych

Wprowadzając bardziej zaawansowany system zarządzania, zwiększają efektywność operacyjną, ułatwiają firmom zrozumienie instrumentów finansowych, których do tej pory nie używały.

Jacek Radziwilski, prezes Pekao Investment Banking

Jesteśmy jedynym miejscem na świecie, gdzie w funduszach private equity nie ma pieniędzy lokalnych inwestorów.

Ryszard Wojtkowski, partner zarządzający Resource Partners

 

KOMENTARZ

Private equity coraz ważniejsze dla rozwoju przedsiębiorstw

LUDOMIR BIEDECKI, partner, współzarządzający praktyką private equity & venture capital kancelarii Noerr

Niezależnie od zrealizowanych w ostatnim czasie sprzedaży Żabki czy Allegro, które z uwagi na wielkość przyciągały uwagę wszystkich uczestników rynku, Polska jest krajem przede wszystkim małych i średnich transakcji private equity. Ponieważ MŚP stanowią znakomitą większość działających w Polsce spółek, fundusze aktywne w regionie Europy Środkowej mogą dzięki takim akwizycjom budować większych graczy i większą wartość. Daje się zaobserwować rosnące zainteresowanie takimi właśnie transakcjami również wśród zachodnich funduszy średniego rozmiaru, np. z Niemiec. Korzystne otoczenie prawne, w szczególności pozbawione oczywistych błędów legislacyjnych, jak choćby legendarne już przepisy dotyczące przysługującego Agencji Nieruchomości Rolnych prawa pierwokupu, które na skutek niedopatrzenia ustawodawcy może zostać wykonane w odniesieniudo akcji spółek realizujących IPO, wzrost u przedsiębiorców świadomości roli funduszy private equity i korzyści ze współpracy z nimi oraz trudności związane z sukcesją mogą skutecznie przyczynić się do zwiększenia znaczenia finansowania firm przez takie fundusze. Rozwój tej branży będzie jednak również wymagał stabilnej polityki państwa w zakresie umożliwiania tego rodzaju inwestycji. Szczególnie inwestorzy zagraniczni są wyczuleni na wszelkie zmiany kursu realizowanych programów gospodarczych i nieprzyjazną atmosferę polityczną. Warto podkreślić, że koniunktura giełdowa i transakcje private equity idą w parze. Spółki portfelowe mogą być z sukcesem sprzedawane na giełdzie, czego przykład mieliśmy w tym roku w postaci IPO Dino. Istotna jest więc dbałość o kreowanie ekosystemu, w którym z korzyścią dla rynku kapitałowego będą mogły funkcjonować zarówno fundusze private equity, jak i giełda. Do tego potrzebna jest klarowna wizja rozwoju GPW z silnymi zarządzającymi, rozumiejącymi, że giełda powinna zabiegać o nowych emitentów, przejrzyste i dobrze skonstruowane przepisy prawne oraz stabilność w polityce gospodarczej.

KOMENTARZ

Private equity wspiera procesy sukcesji i rozwoju firm rodzinnych

PAWEŁ GIERYŃSKI, CIO, Abris Capital Partners

Powstanie i rozwój silnych firm rodzinnych w Polsce to jeden z największych, jeżeli nie największy, gospodarczy sukces Polski okresu transformacji. Wiele polskich prywatnych przedsiębiorstw stało się liderami nie tylko w regionie, ale w całej Europie. Co warte podkreślenia, są to firmy najbardziej innowacyjne w swoich branżach, na skalę wykraczającą daleko poza granice geograficzne naszego kraju. Bardzo często najważniejsze paliwo tych imponujących historii rozwoju — energia przedsiębiorców — jest w pewnym momencie największym zagrożeniem, gdyż jej zasób się wyczerpuje. Czasami bardzo gwałtownie. W wielu sytuacjach bowiem brak sukcesorów wewnątrz tych firm zmusza właścicieli do ich sprzedaży. Ale jeżeli taka sprzedaż ma wzmocnić fundamenty rozwoju w kolejnych latach, a nie być ostatnim wydarzeniem w historii, to wymaga ona solidnego przygotowania przedmiotu transakcji.

Zewnętrzny kapitał w postaci funduszy private equity może odegrać tutaj pozytywną rolę w procesie przygotowania — transformacji firmy rodzinnej w podmiot, który może być następnie przedmiotem procesu IPO lub transakcji sprzedaży inwestorowi branżowemu. I wiele jest takich przykładów już dokonanych reorientacji, zarówno w sytuacji, gdy założyciele sprzedawali 100 proc. posiadanych przez siebie udziałów lub tylko pakiet kontrolny. W największym skrócie, przekształcenie firmy rodzinnej w korporację powinno następować w sposób, który nie pozwoli zatracić jej unikalnego charakteru i nie ograniczy dotychczasowej dynamiki wzrostu oraz pozwoli na ekspansję w przyszłości. Łatwo powiedzieć, ale już samo wdrożenie procesu zmiany w organizacji nie jest proste. To prawdziwa operacja na otwartym organizmie, gdzie często nie ma czasu na naprawianie błędów, a eksperymentowanie może być bardzo kosztowne. Dlatego zdecydowanie korzystniej jest takie operacje przeprowadzać ze wsparciem doświadczonych specjalistów — praktyków, którzy mogą wylegitymować się wcześniejszymi wynikami swojej pracy.