Proces Idea Banku ruszył po przerwie

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2022-09-07 09:47

Wakacyjną przerwą można określić kilka tygodni bez rozpraw w procesie menedżerów Idea Banku i firm współpracujących z bankiem przy dystrybucji instrumentów finansowych związanych z GetBackiem. Dziś sprawa ponownie jest na wokandzie. Zapraszamy do śledzenia relacji z sądu.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie wyjaśnienia składa szef Polskiego Domu Maklerskiego
  • co poza tym dzieje się na sali rozpraw
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

14.39 Na dziś rozprawa się kończy. Jeszcze trochę formalności – np. jednodniowe przesunięcie terminu dozoru Konrada Kąkolewskiego - ale na dziś to koniec.

14.30 Sprawa ujawnienia protokołów z prokuratury zostaje przesunięta na następną rozprawę.

Szczepana D. zaczyna odpytywać sąd. Zaczyna od doświadczenia zawodowego oskarżonego. Potem przechodzi do zakresu obowiązków członków zarządu PDM.

- Do moich obowiązków należał nadzór nad inspektorem nadzoru, ryzkiem i compliance. Do zadań Jarosława O. należała całość zagadnień związanych z przygotowaniem dokumentów do emisji papierów wartościowych – mówi oskarżony.

Dodaje, że wymogiem było by każda umowa była podpisywana przez dwóch członków zarządu PDM, a najczęściej umowy dotyczące emisji podpisywał on i Jarosław O., również oskarżony w tym procesie.

Wynagrodzenie członków zarządu było dwuskładnikowe: stała pensja i komponent zależny od wyników całorocznych z poprzedniego roku.

- Z tego co pamiętam chyba nigdy nie był wypłacany – mówi Szczepan D.

14.20 Zaczyna się poszukiwanie protokołu. Są chyba jakieś niezgodności w numeracji materiałów jakie ma obrońca i sąd.

14.16 Obrońca chce zadawać pytania do nieujawnionego protokołu. Przewodnicząca składu zwraca uwagę, że nie można zadawać pytań do nieujawnionego protokołu.

Inna sędzia: a nie może pan po prostu zadać pytania bez powoływania się na ten protokół?

Obrońca: Czy ocenia pan wykorzystanie PDM jako „fasadowego” domu maklerskiego a siebie jako „fasadowego” prezesa domu maklerskiego?

Oskarżony twierdzi, że trudno się z tym zgodzić. Mówi jednak, że pani prokurator „niejako wymusiła” na nim zgodę na takie określenie i ujął to w ten sposób w jednym z protokołów. Teraz jednak twierdzi, że PDM był normalnym domem maklerskim oferującym obligacje GetBacku i nigdy nie określiłby go jako „fasadowy”.

Adwokat wnosi o ujawnienie protokołu.

14.09 Oskarżony Szczepan D. deklaruje, że skończył swobodną wypowiedź.

Zaczyna odpowiadać na pytania swoich obrońców.

Mówi, ze w PDM przed podjęciem decyzji o oferowaniu jakiegokolwiek papieru wartościowego odbywał się tzw. komitet inwestycyjny, który decydował czy oferować daną emisję czy nie. Tak też było w przypadku GetBacku.

W skład komitetu inwestycyjnego wchodził członek zarządu PDM, oraz pracownik odpowiedzialny za sprzedaż, przygotowanie dokumentów emisyjnych i analityk PDM.

Przyznaje, że analityk wystawił rekomendację negatywną. Jego zdaniem nie wziął jednak pod uwagę, że spółka bardzo szybko się rozwijała i musiało to wpłynąć na wskaźniki związane z jej zadłużeniem.

Negatywna opinia analityka pochodziła z sierpnia 2016 r. mimo to PDM podjął decyzję o robieniu emisji dla GetBacku.

W 2016 r. analityk przedstawił rekomendację negatywną, w 2017 r. - na początku - też przedstawił rekomendację negatywną, gdyż dysponował tymi samymi wskaźnikami. 18 stycznia 2018 r. przedstawił jednak rekomendację pozytywną.

13.58 Szef PDM wraca do kwestii drugorzędnego zarzutu dotyczącego narażenia Idea Banku na szkodę wysokości pół miliona złotych. Wyjaśniał ten wątek obszernie już przed wakacjami. Nie ma więc sensu obszernie relacjonować tego wątku, bo jest naprawdę drugorzędny.

13.55 Przechodzi do wątku spółki MIA i tego, że MIA wypłacała określony procent od uplasowanych obligacji spółce Solvus, należącej do prezesa GetBacku. Podkreśla, że było to związane z know-how Konrada Kąkolewskiego.

- Z perspektywy czasu widzę, ze taka konstrukcja może być oceniana negatywnie, choć podkreślam, że z tamtej perspektywy byłe przekonany, że przynosiło to spółce GetBack zysk – mówi Szczepan D.

13.51 - Moim zamiarem nie było działanie na szkodę spółki GetBack czy też wyprowadzanie z niej środków. Oczywiście środki te były nam wypłacane, ale było to związane ze świadczonymi usługami. Z dzisiejszej perspektywy pewnie nie zaangażował bym swojej spółki w taka konstrukcję biznesowa, ale wówczas nie znalazłem podstaw do uznania, że w jakikolwiek sposób działam na szkodę GetBacku – mówi Szczepan D., prezes PDM, na temat relacji spółek GetBack, Solvus i Ventus.

13.44 Przechodzi do wyjaśniania dlaczego Ventus płacił Konradowi Kąkolewskiemu. Argumentuje, że wynikało to z oczekiwań prezesa GetBacku, bez którego know-how emisje obligacji nie byłyby możliwe.

- Konrad Kąkolewski zaproponował konstrukcję, w której Ventus Advisors zapłaci wynagrodzenie dla Konrada Kąkolewskiego do jego spółki Solvus. To było warunkiem Konrada Kąkolewskiego by Ventus Advisors mógł w ogóle świadczyć usługi na rzecz GetBacku – opowiada Szczepan D.

Jednocześnie przyznaje, że firma Solvus nie świadczyła usług dla Ventus Advisors, ale dla GetBacku.

Zaproponowaną konstrukcję miała zatwierdzić Anna P. z zarządu GetBacku.

Z opowieści szefa PDM wynika, że takie wynagrodzenie, za czynności niezwiązane z główna działalnością GetBacku jest akceptowane przez „odpowiednie organy GetBacku”.

Sędzia pyta: to dlaczego GetBack nie podpisał umowy bezpośrednio z Solvusem?

- O to już należałoby pytać Konrada Kąkolewskiego – odpowiada Szczepan D.

Pytany przez sąd przyznaje, że Solvus łączyła z Ventusem umowa na świadczenie usług doradczych.

13.33 Ventus Advisors zawarł dwie umowy z GetBackiem.

Sędzia pyta na czym polegało doradztwo dla GetBacku.

- Odpowiadaliśmy na pytanie czy spółka np. ze Szwecji może emitować obligacje na rynku polskim i w jaki sposób i jakie dokumenty powinna przedstawić by taka emisja mogła dojść do skutku – wyjaśnia szef PDM.

Zaznacza, że wynagrodzenie Ventusa zawsze było prowizyjne i do każdej faktury była dołączana lista emisji, które nie były obsługiwane przez PDM. Twierdzi, że naturalne było dla niego, że Ventus pobiera wynagrodzenie. Z dzisiejszej perspektywy uważa je za duże, ale – jak twierdzi – myślał, że skala emisji nie będzie duża, a wynagrodzenie wyniesie kilkadziesiąt tysięcy złotych. Skala emisji miała go jednak zaskoczyć.

13.22 W okresie wrzesień-grudzień Mateusz O. z GetBacku miał często przychodzić do siedziby PDM i często rozmawiać z zarządem na temat różnych sposobów, przez które GetBack mógłby pozyskać finansowanie. Na spotkania miał też przychodzić Konrad Kąkolewski, ale przede wszystkim Mateusz O.

- Na którymś spotkaniu zaczęliśmy rozmawiać z Konradem Kąkolewskim, że należałoby się nam wynagrodzenie, bo coraz więcej czasu poświęcaliśmy jako doradcy – twierdzi Szczepan D.

Stąd wzięło się wynagrodzenie dla Ventus Advisors.

13.18 Szczepan D. zaczyna się w różnych kwestiach powtarzać. Sąd mu na to zwraca uwagę.

Szef PDM deklaruje, że kontakt z potencjalnymi nabywcami obligacji powyżej 65 roku życia był telefoniczny. Ludzie ci najczęściej bardzo dobrze orientowali się czym są obligacje.

Mówi, że w pewnym momencie emisje obligacji były codziennie i trwały jeden dzień.

Stwierdza, że gdy częstotliwość emisji zwiększyła się w połowie 2017 r. zaczął mieć wątpliwości czy był to czysty marketing. Chyba chodzi mu o działania Idea Banku.

- Przy czym chciałbym podkreślić, że nie było żadnych reklamacji ze strony klientów – mówi.

Dodaje jednak, że dwie reklamacje były, ale przy tej skali działalności go nie zmartwiło.

Twierdzi jednak, że odbył wtedy rozmowy z oskarżonymi Maciejm G. i Piotrem T. i poprosił ich by zwrócili uwagę pracownikom Idea Banku na różnicę między sprzedażą a marketingiem. Ci zapewnili go, że o tym pamiętają. Niewiele później umowa PDM z Idea Bankiem została rozwiązana. Z kontekstu wynika, że chodzi o umowę marketingową.

Ale w 2018 r. PDM zawarł inną umowę – konsorcjum – z Idea Bankiem. Zapewnia jednak, że również wtedy nie miał żadnej wiedzy, że pracownicy Idea Banku wprowadzają klientów w błąd co do właściwości obligacji.

- Bezsprzecznie Idea Bank nie miał w ramach umowy konsorcjum świadczyć usługi doradztwa inwestycyjnego – podkreśla Szczepan D.

13.04 Stwierdza, że w przypadku obligacji nie trzeba było zbierać papierowych formularzy zapisów, w związku z czym prawie wszystkie formularze zapisu trafiały do PDM w formie elektronicznej.

Rolą Idea Banku miało być sprawdzenie wśród swoich klientów czy są zainteresowani obligacjami lub certyfikatami i ewentualne skierowanie kogoś takiego na stronę internetową by zostawił swoje dane do kontaktu. Dopiero wówczas klient banku otrzymywał wszelkie dokumenty związane z emisją i na ich podstawie podejmował decyzję inwestycyjną. Wszystko to nie powodowało żadnych skutków prawnych aż do wpłaty pieniędzy na nabycie obligacji lub certyfikatów.

Teraz dodaje, że w 2017 r. Idea Bank otrzymał dostęp do narzędzia pozwalającego na samodzielne wystawianie propozycji nabycia. Twierdzi, że była to samowolna decyzja Sylwii S., bez zgody zarządu PDM. Za to – jak już mówił – została ukarana naganą.

- To nigdy nie powinno się wydarzyć, a my jako zarząd nie mieliśmy o tym wiedzy – broni się Szczepan D.

12.56 Przerwa się nieco przedłużyła, ale Szczepan D. składa już dalsze wyjaśnienia.

Szef PDM zaznacza, że odnośnie marketingu rozmawiał z Piotrem T., prawnikiem Idea Banku oskarżonym w tej sprawie, i w trakcie ej rozmowy wskazywał, że niekiedy różnica między sprzedażą i marketingiem jest bardzo cienka i by na to uczulić pracowników.

Według Szczepana D. oddziały banku miały jedynie zbierać formularze zapisu i przynosić je do PDM.

- Na pewno nie miało być po stronie Idea Banku oferowania bądź doradztwa inwestycyjnego. Miało to być jedynie ułatwienie organizacyjne dla klientów Idea Banku – twierdzi szef PDM.

12.05 Sąd szykuje przerwę. Zaczyna się dyskusja organizacyjna. Szczepan D. deklaruje, że dziś prawdopodobnie będzie składał wyjaśnienia do godz. 15.00.

Zostaje ogłoszone pół godziny przerwy w dzisiejszej rozprawie.

11.59 Szczepan D. przyznaje, że pierwsze dwie emisje obligacji GetBacku w PDM zupełnie nie wyszły, bo klienci PDM i firm marketingowych wolą mniejsze i bardziej ryzykowne podmioty, gdyż oferowały wyższe oprocentowanie.

Dlatego kiedy Mateusz O. przyszedł do PDM z propozycją emisji certyfikatów funduszy Trigon Profit dom maklerski miał wątpliwości. Tym bardziej, że PDM nigdy wcześniej nie oferował certyfikatów inwestycyjnych.

- Wtedy odbyło się spotkanie z Mateuszem O. lub Konradem Kąkolewskim, którzy zapewnili mnie, że nabywcy certyfikatów już są, a PDM ma zapewnić obsługę emisji od strony formalnej – relacjonuje Szczepan D.

W emisji miała też uczestniczyć spółka MIA, mająca umowę z Idea Bankiem. Konrad Kąkolewski miał wskazać bank jako podmiot, który pomoże w marketingu certyfikatów.

Szczepan D. zapewnia też, że Konrad Kąkolewski zapewnił, ze ma klientów na obligacje i by o to się nie martwić.

- Przy emisjach certyfikatów i obligacji nie rozmawialiśmy z GetBackiem na temat wielkości emisji, bo emitent zapewniał, że ma tylu klientów, że emisje obejmą – opowiada Szczepan D.

Z kontekstu wynika, że mówi już o kolejnych emisjach obligacji niż dwie pierwsze, które określił jako nieudane.

11.49 Pierwsze umowy PDM z GetBackiem zostały podpisane w sierpniu i wrześniu 2016 r. Dotyczyły one dwóch emisji, w obu brała udział spółka MIA. Twierdzi, ze GetBack dowiedział się o spółce MIA w trakcie spotkań z PDM. Zapewnia jednak, że nie pamięta kto z GetBacku przychodził na spotkania z PDM.

Wyjaśnia, że nie pamięta, bo to nie było jedno spotkanie z jedną osobą.

11.44 Szczepan D. stwierdza, że współpraca PDM z GetBackiem zaczęła się od przypadkowego kontaktu jego zastępcy z Mają G., pracującą ówcześnie w GetBacku. Znali się oni wcześniej i umówili się, że Maja G. zapyta w GetBacku czy byłby chętny nawiązać współpracę z PDM.

Opis tego jak doszło do sformalizowania współpracy jest dość chaotyczny.

Sąd pyta kim była Maja G. w GetBacku. Szczepan D. odpowiada, że nie wie, ale ona nie podejmowała żadnych decyzji.

Szczepan D. deklaruje, że nie pamięta kto uzgadniał szczegóły współpracy z PDM po stronie GetBacku.

Szczepan D. mówi, że z Konradem Kąkolewskim poznał się prawdopodobnie późnym latem 2016 r., ale nie pamięta w jakich okolicznościach.

Sąd naciska na odpowiedź na pytanie z kim zostały ustalone warunki współpracy PDM z GetBackiem.

- Nie pamiętam tych spotkań – mówi Szczepan D.

Twierdzi, że umowę po stornie PDM podpisał on i Jarosław O., ale nie pamięta kto ją podpisał ze strony GetBacku. Deklaruje, że mimo iż PDM i GetBack kwaterowały w tym samym budynku nie doszło do spotkania by podpisać umowę. Najpierw została podpisana w jednej firmie i potem przekazana do podpisu drugiej.

11.25 Szczepan D. dodaje, że w 2018 r. przepisy się zmieniły, eliminując udział spółek marketingowych w ofertach instrumentów finansowych. Zaznacza też, że MIA była spółką niezależną od PDM czy też jego osobiście, choć zadeklarował się ją wspierać w pewnym zakresie. Jeszcze raz wspomina o tym, że to PDM wiedział jak kończyły się poszczególne emisje i co za tym jakie wynagrodzenie jest należne MIA. Stąd też przekazywał takie dane MIA.

11.16 Szef PDM podkreśla, że korzystanie przez domy maklerskie z tzw. spółek marketingowych było powszechne i nie był to proces zabroniony.

- Najczęściej było tak, ze spółka marketingowa miała podpisaną umowę bezpośrednio z emitentem, bo de facto ta usługa była świadczona na jego rzecz. Jedynie w przypadku certyfikatów inwestycyjnych PDM miał podpisaną umowę bezpośrednio z firmą MIA – wyjaśnia Szczepan D.

Wylicza, że umowa obowiązywała w latach 2016-2017, bo potem skończyło się oferowanie certyfikatów.

- Umowy dotyczące marketingu obligacji MIA miała podpisane wyłącznie z GetBackiem i Idea Bankiem – dodaje Szczepan D.

11.09 Szczepan D. zaczyna opowiadać o ogólnym pomyśle na działanie PDM. Opierał się ona na oferowaniu obligacji korporacyjnych, gdyż zgodnie z prawem można było je oferować przez internet z wykorzystaniem sieci marketingu. W PDM podmiot marketingowy był jeden. Początkowo Ventus Advisors, potem MIA.

11.00 Szef PDM jeszcze raz wraca do tego, że rynek finansowy jest rynkiem regulowanym, którego bezpieczeństwo gwarantuje KNF i system audytowania spółek publicznych.

10.57 Szczepan D. twierdzi, że dynamicznie wzrastająca liczba propozcyji nabycia bardzo cieszyła PDM i była przezeń wiązana z potencjałem Idea Banku.

- Od pewnego momentu nasze wątpliwości zaczęło jednak budzić zjawisko stałego napływu propozycji nabycia, a także wzrost odsetka osób powyżej 65 roku życia. W zakresie tego ostatniego podjęliśmy w PDM środki nakierowane na bezpieczeństwo zawierania umów i przyjęliśmy wewnętrzną praktykę nawiązywania kontaktu z tą grupa inwestorów przed wystawieniem propozycji nabycia. W ten sposób chcieliśmy upewnić się co do sposobu rozumienia przez tych inwestorów właściwości produktu i świadomości podjęcia decyzji inwestycyjnej – opowiada szef PDM.

Miało to nastąpić wiosną lub wczesnym latem 2017 r.

10.52 Stwierdza, że w 2018 r ujawniły się też nieprawidłowości jednej z pracowniczek PDM – Sylwii S. Została ona ukarana karą nagany do akt.

10.50 - Moim zamiarem i zamiarem PDM nie było wprowadzenie w błąd jakichkolwiek inwestorów – zapewnia szef PDM.

PDM miał przesyłać inwestorom informacje na zaakceptowane przez GetBack.

- Dokumenty te zawierały wszystkie wymagane prawem informacje na temat emisji i nie miałem wiedzy na temat sposobu w jaki pracownicy Idea Banku w rzeczywistości komunikowali się z inwestorami – tłumaczy Szczepan D.

Sędzia pyta kto akceptował informacje przesyłane przez GetBack. Szef PDM twierdzi, że przy każdej emisji mogła być to inna osoba. Sędzia oczekuje większej konkretności. Szczepan D. stwierdza, że na 90 proc. byli to prawnicy GetBacku. Wyjaśnia, że korespondencja była e-mailowa i czasami była kierowana nawet nie do niego, a innych pracowników PDM. Chodziło o różne dane finansowe niezbędne do sporządzenia dokumentów związanych z daną emisją. Na podstawie tych danych pracownicy PDM – np. Jarosław M. – przygotowywali formularze zapisu, teasery, propozycje nabycia. Te dokumenty były odsyłane do GetBacku. Szczepan D. zaznacza, że raczej nie do Konrada Kąkolewskiego, ale do działu prawnego GetBacku.

- Nie przyszło mi nawet przez myśl, że jakiś pracownik GetBacku mógłby z premedytacją oszukiwać w dokumentach, które my przygotowywaliśmy – podkreśla Szczepan D.

Dodaje, że dopiero w 2018 r. PDM otrzymał kilka sygnalnych informacji o nieprawidłowościach i wywieraniu nacisku na inwestorów przez pracowników Idea Banku.

10.38 Szczepan D. przyznaje, że choć spółką MIA zarządzał Grzegorz K. to Szczepan D. miał przejąć prowadzenie projektu getbackowego.

Wynagrodzenie MIA zawsze było prowizyjne. Tym uzasadnia wskazywanie Grzegorzowi K. kwot jakie mają się pojawić na fakturach i zakupy „drobnego sprzętu” dla Szczepana D. przez spółkę MIA.

- W tym rozumieniu można uznać, ze byłem włączony w proces zarzadzania spółką MIA. Pobrałem z tego tytułu gratyfikację przekazaną mi przez Grzegorza K. Jednak nie mogę całkowicie podzielić poglądu prezentowanego przez prokuraturę, że byłem osobą samodzielnie i w pełni zarządzającą spółką MIA – zaznacza Szczepan. D.

Całkowicie zaprzecza zarzutowi oszustwa sprzedażowego. Twierdzi, że klientom PDM przedstawiano prawidłową informację o charakterze inwestycji. Według niego na ponad 8 tys. propozycji nabycia otrzymał zaledwie kilka reklamacji wskazujących na zaburzenie w przepływie dokumentów.

Zapewnia, że nie szkolił pracowników Idea Banku w zakresie sprzedaży, nie wiedział jak pracownicy banku komunikują się z klientami i nie miał bezpośredniego kontaktu z zarządem Idea Banku.

Po chwili dodaje, że jednak szkolił pracowników Idea Banku, ale tylko w zakresie obsługi strony internetowej PDM, na której klienci banku mieli zostawiać tzw. leady.

- Szkolenia te nie dotyczyły informacji na temat obligacji GetBacku, a tym bardziej jak te informacje mają być przekazywane klientom Idea Bank – podkreśla Szczepan D.

10.27 Szczepan D. dodaje, że potencjał spółki MIA był jednak niewystarczający do sprzedaży papierów GetBacku.

- Stąd bez stworzenia przez Konrada Kakolewskiego relacji z Idea Bankiem, Polski Dom Maklerski nie miałby możliwości dotarcia do odpowiedniej liczby klientów – mówi Szczepan D.

10.23 Szczepan D. twierdzi, że w latach 2016-2017 dom maklerski nie miał możliwości zgodne z prawem pozyskiwania szerokiej liczby klientów detalicznych poprzez oferowanie dostępnych w domu maklerskim instrumentów dostępnych w ofertach niepublicznych.

Jego zdaniem tego typu działalność promocyjna musiała być prowadzona poza domem maklerskim i większość małych domów maklerskich miała wtedy partnerskie spółki prowadzące działalność marketingową. Tego typu relacja wiązała właśnie PDM i spółkę MIA.

10.20 Szczepan D. zaznacza, że w zakresie współpracy ze spółkami Ventus Advisors i Solvus nie zachował dostatecznej czujności. Twierdzi jednak, że został wykorzystany przez Konrada Kąkolewskiego i osoby z nim współdziałające jako „pomocnik do osiągnięcia korzyści majątkowych na szkodę GetBacku”.

- Jednak co chciałbym podkreślić nie działałem umyślnie. Byłem przekonany o prawidłowości mojego postępowania – zaznacza prezes PDM.

10.14 Szczepan D. odnosi się do prowizji jakie ze sprzedaży obligacji GetBacku miał Konrad Kąkolewski, co było pochodną różnych umów zawieranych między emitentem obligacji i spółkami MIA czy Solvus. Zaznacza, że umowy konsultował z prawnikiem, który do tej konstrukcji nie wniósł zastrzeżeń.

10.09 - W tej perspektywie należy umieścić PDM. Był to niewielki dom maklerski, którego wartością było posiadanie licencji na oferowanie papierów wartościowych – podkreśla szef brokera.

Zwraca uwagę, że PDM był kontrolowany przez KNF również w okresie objętym zarzutami i otrzymał wysoką ocenę BION – na poziomie 2 (BION to sposób oceny firm sektora finansowanego przez KNF, od oceny BION zależy np. możliwość wypłaty dywidendy).

Obrońca składa do akt protokół z oceny BION na 30 czerwca 2017 r.

- Ta ocena została wydana przez KNF 8 stycznia 2018 r. – zwraca uwagę Szczepan D.

Wskazuje, że KNF dostrzegał współpracę między PDM a GetBackiem, co znalazło odzwierciedlenie w protokole z oceny BION i nie stanowiło to dla KNF przeszkodą w wysokiej ocenie domu maklerskiego.

Dodaje, że współpraca PDM z GetBackiem było dla PDM „złapaniem pana Boga za nogi”, przy czym była możliwa tylko na warunkach narzuconych PDM przez GetBack.

10.03 Szef PDM dodaje, że swoją renomę GetBack zawdzięczał również renomie audytora – firmy Deloitte. Wysoko oceniani byli też menedżerowie GetBacku – w tym Konrad Kąkolewski

- Zwłaszcza na początku funkcjonowania firmy GetBack jawił się ona jako osoba zrównoważona, wnikliwa, budząca zaufanie, obdarzona wizją rozwoju biznesu – podkreśla Szczepan D.

Podobnie pozytywnie wypowiada się o Annie P. z zarządu GetBacku (nie jest ona oskarżona akurat w tym procesie). Szczepan D. twierdzi, że miał wrażenie, że Anna P. zapewnia profesjonalizm całego zarządu GetBacku.

9.56 Zaczynają się wyjaśnienia prezesa PDM. Oskarżony przypomina obraz GetBacku z lat 2016-2017. Wskazuje, że GetBack był spółką publiczną, działającą pod nadzorem KNF. Zaznacza, ze miało to znaczenie w podejściu do zapewnień GetBacku, a GetBack był też znaczącym aktorem na GPW. Wykazywał wysoka rentowność.

- Każdy podmiot funkcjonujący na rynku regulowanym jest poddany kontroli KNF, który to organ nadzoru na tle innych europejskich organów nadzoru był i jest nadal oceniany jako jeden z najbardziej konserwatywnych i ingerujących – zaznacza szef PDM.

Dodaje, że nie tylko KNF, ale GPW oceniały GetBack jako wysoce wiarygodny. Przypomina o nagrodzie jaką GPW przyznała w lutym 2018 r. GetBackowi za optymalne wykorzystanie możliwości dawanych przez GPW.

Przypomina, że agencja ratingowa S&P podniosłą rating GetBacku ze stabilnego na poztywny.

- Niewiele spółek giełdowych w tamtym czasie mogło pochwalić się tak wysokim ratingiem. Taki sam rating w tamtym czasie miała JSW czy CCC. BOŚ miał rating niewiele wyższy określany na BB – wspomina Szczepan D.

Przechodzi do IPO z 17 lipca 2017 r. Przypomina, że 3-4 miesiące później akcje windykatora były ponad 40 proc. droższe, a wyceny domów maklerskich szacowały wartość GetBacku na poziomie 2,4-4 mld zł, podczas gdy sam GetBack wyliczał ją na 2,7 mld zł.

Proces, który ruszył 23 lutego 2022 r., nie dotyczy odpowiedzialności za niewypłacalność GetBacku, lecz nieprawidłowości w działalności Idea Banku przy dystrybucji obligacji windykatora i związanych z GetBackiem funduszy Trigon Profit.

Z 16 oskarżonych aż dziewięć osób to pracownicy nieistniejącego już Idea Banku – od prezesów począwszy przez zwykłych członków zarządu, dyrektorów departamentów po radcę prawnego. Do tego dochodzą trzy osoby związane z Polskim Domem Maklerskim, dwie z Trigon TFI i jedna z Mercurius DM. GetBack reprezentuje tylko były prezes Konrad Kąkolewski.

Konrad Kąkolewski wyjaśnienia składał jako pierwszy. Opowieść snuł przez kilka rozpraw. Gdy przyszło do pytań prokuratury, odmówił odpowiedzi.

Na dziś zaplanowano wystąpienie prezesa Polskiego Domu Maklerskiego (PDM). To jeden z dwóch domów maklerskich współpracujących z Idea Bankiem przy sprzedaży obligacji windykatora. Prezes PDM zaczął już mówić na poprzedniej rozprawie. Odniósł się jednak wtedy tylko do drugorzędnego zarzutu dotyczącego narażenia Idea Banku na szkodę wysokości pół miliona złotych.

Poza tym w tym procesie szefowi PDM zarzuca się przywłaszczenie ponad 20 mln zł na szkodę GetBacku w wyniku pozornych umów na świadczenie usług doradczych bądź szkoleniowych zawartych pomiędzy GetBackiem, MIA, PDM i Solvusem.

Zarzuca się mu też zorganizowanie i prowadzenie bez zezwolenia KNF obrotu instrumentami finansowymi w postaci obligacji wobec 4282 klientów i doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem 927 klientów Idea Banku na kwotę 194 mln zł przez wprowadzenie ich w błąd.

Według prokuratury miał też narazić Idea Bank na odpowiedzialność odszkodowawczą wobec klientów na kwotę 185,2 mln zł oraz nałożenie kar finansowych przez KNF i UOKiK przez prowadzenie działalności związanej z obligacjami ze świadomością, że Idea Bank nie ma zezwolenia na taki biznes.