W zeszłym tygodniu zapadł termin wykupu obligacji korporacyjnych o wartości 200 mln zł, wyemitowanych przez IPF Investment Polska, właściciela Providenta. Mimo trudności pożyczkodawcy udało się spłacić inwestorów w terminie.

— Musieliśmy wysupłać 200 mln zł plus 6-procentowe odsetki. Przez ostatnie pół roku mocno zastanawialiśmy się nad rolowaniem obligacji, jednak ze względu na brak popytu nie zdecydowaliśmy się na ten ruch. Mamy jednak nadzieję, że rynek powróci do łask inwestorów i dalej będziemy mogli finansować się za pomocą tego źródła — mówi Maciej Mikucki, dyrektor finansowy Provident Polska, według którego ma on solidne podstawy finansowe.
Obecnie firma finansuje się z kapitałów własnych, kredytów bankowych i obligacji wyemitowanych na zagranicznych rynkach. Kolejna seria papierów o wartości ponad 406 mln EUR zapadnie 7 kwietnia 2021 r. Spółka jeszcze nie wie, czy dokona refinansowania.
Spadek formy
Provident Polska odpowiada za blisko połowę przychodów brytyjskiej Grupy IPF, której notowania giełdowe dano nie były tak słabe jak obecnie (ostatnio w maju 2009 r.). Spadki to m.in. pokłosie nadwiślańskiej sagi o regulacji branży pożyczkowej, która zaczęła się kilka lat temu za czasów rządu PO-PSL.
Owocem prac parlamentarzystów jest ustawa antylichwiarska, którą w procesie legislacyjnym poparli posłowie PiS. Przepisy weszły w życie w marcu 2016 r., m.in. ustanowiono limit kosztów pozaodsetkowych, od których zależą przychody firm. To był jednak początek branżowych porządków. Za dalsze dokręcanie śruby rychło zabrał Zbigniew Ziobro, obecny się szef resortu sprawiedliwości. Bezskutecznie. Mimo to giełdowa kondycja Providenta stopniowo słabła w ferworze walki na argumenty „za” i „przeciw” regulacjom.
Cios firmie i całej branży zadano znienacka, gdy globalną gospodarkę zaczął trawić koronawirus. Wtedy krajowy urząd stojący na straży praw konkurencji i konsumentów przeforsował ostre i tymczasowe cięcie limitów pierwszą tarczą antykryzysową, chcąc w ten sposób uchronić konsumentów przed wpadnięciem w spiralę zadłużenia w czasie kryzysu. Tempo tych zmian było jednak zawrotne, a konsekwencje bolesne. Od kwietnia tego roku wyniki pożyczkodawców lecą na łeb na szyję. Na początku przychody stopniały aż o 70 proc., nieco później o 45-50 proc. Obecnie jest lepiej: 30 proc.
To dlatego, że firmom udało się dostosować ofertę do obecnych warunków— skróciły okres i kwotę finansowania, dzięki czemu mogą szybciej uwolnić kapitał i więcej z niego wycisnąć. Za tymi trendami podąża również Provident. Firma twierdzi, że ma finansowanie na kontynuowanie działalności nawet w warunkach tak trudnej regulacji. Dyrektor finansowy polskiego pożyczkodawcy twierdzi, że na razie szuka oszczędności wszędzie gdzie się da, byleby ochronić pracowników.
— Ograniczyliśmy wydatki marketingowe, inwestycyjne, paliwowe etc. Nie ruszyliśmy jedynie kosztów osobowych. Wierzymy, że gdy sytuacja wróci do normy, będziemy potrzebowali wszystkich rąk do pracy — mówi Maciej Mikucki.
Walka o przetrwanie
Chociaż czasy są trudne, Provident, który specjalizuje się w obsłudze domowej, ale na boku rozwija również online’owy kanał sprzedaży, nie chce wycofywać się z polskiego rynku. Nie widzi się też w roli przejmującego, gdy zrealizuje się scenariusz mówiący o konsolidacji o sektora.
— Wzrost przez konsolidację jest atrakcyjny, ale dla nas nie jest to droga oczywista. Jesteśmy liderem rynku z ponad 20-letniej stażem, który obsłużył łącznie ponad 4 mln klientów. Prawdopodobieństwo, że konkurencja ma w portfelu konsumenta, którego nie mamy, jest znikome. Zatem nie widzę potencjału do konsolidowania. Gdy jednak pojawi się ku temu okazja, na pewno się jej przyjrzymy — informuje dyrektor finansowy.
Jego zdaniem pozabankowi pożyczkodawcy są bardzo potrzebni, abstrahując od diametralnie różnych opinii na ten temat. Według niego „Polacy, którzy nie mogą liczyć na kredyt w banku, bo licznymi regulacjami zostali wykluczeni z grona ich potencjalnych klientów, mogą dostać gotówkę w legalnie działających firmach, chroniąc się przed szarą strefą”. Przed wybuchem epidemii działalność pożyczkową w Polsce prowadziło około 150 firm, z ich usług korzystało około 2 mln konsumentów, a wartość rynku sięgnęła w zeszłym roku około 6-8 mld zł.
Obecnie część pożyczkodawców zrezygnowała z nowych pożyczek, ograniczając działalność do obsługi pracującego portfela i znacznie redukując zatrudnienie. Z obserwacji lidera wynika, że popyt na pożyczki nie zmalał drastycznie, natomiast firmy tak mocno zaostrzyły politykę kredytową, że wielu potrzebujących gotówki odchodzi z kwitkiem. W kwietniu branża udzieliła 101 tys. pożyczek. To o 45 proc. mniej niż w marcu, gdy już straciła apetyt na ryzyko kredytowe w obliczu kryzysu.
OKIEM EKSPERTA
Regulacyjne tsunami, AGNIESZKA WACHNICKA prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego
Pandemia koronawirusa i ostatnie inicjatywy legislacyjne zachwiały kondycją finansową sektora pożyczek pozabankowych. Wartość udzielonych pożyczek na koniec kwietnia była o 70 proc. niższa niż w analogicznym okresie ub.r., a pierwsze dane za maj pokazują, że pomimo systematycznego odmrażania gospodarki nie następuje istotne ożywienie na rynku. Nie wszystkie firmy zdecydowały się na funkcjonowanie w reżimie obniżonych limitów kosztów pozaodsetkowych, a podmioty, które udzielają pożyczek, mocno podwyższyły kryteria oceny zdolności kredytowej. W efekcie mamy do czynienia ze znacznie niższą podażą pożyczek, która nie jest wynikiem obniżonego popytu — ten według naszych obserwacji utrzymuje się na poziomie zbliżonym do tego sprzed pandemii.
Branża, na której biznes znacząco wpłynęły regulacje podjęte w ramach tarczy antykryzysowej, stoi również przed trudnym wyzwaniem pozyskiwania finansowania w formie obligacji. Inwestorzy na rynku kapitałowym oczekują na sprawdzenie nowych modeli biznesowych poszczególnych graczy i dopiero po pewnym czasie ich funkcjonowania będą podejmować decyzje, czy są skłonni do pożyczania środków branży. Wiele firm ma trudności z zachowaniem płynności, co przekłada się na obniżenie podaży pożyczek. Nie sprzyja także utrzymująca się niepewność co do dalszego przebiegu pandemii, sytuacji gospodarczej oraz stanu prawnego. Kolejne odsłony tarcz antykryzysowych przynoszą nowe rozwiązania wpływające na działalność sektora, jak np. wakacje kredytowe. Spodziewamy się, że ich wejście w życie może pogłębić problemy z płynnością branży.