Prywatna kolej jedzie na skargę do Brukseli

Eugeniusz Twaróg
opublikowano: 2007-07-10 00:00

CTL twierdzi, że konkurencja na polskich torach jest hamowana. Dowodem ma być m.in. tajemniczy list Cargo do Rosjan.

CTL twierdzi, że konkurencja na polskich torach jest hamowana. Dowodem ma być m.in. tajemniczy list Cargo do Rosjan.

Polska, która uchodzi za kraj o najbardziej zliberalizowanym rynku towarowych przewozów w Unii Europejskiej, może mieć sprawę o hamowanie konkurencji w tej branży. Po kilku konfliktach z PKP Cargo (m.in. odmowa podstawienia na punkt przeładunkowy cystern z gazem oraz przeciągnięcia przez granicę pociągu z kontenerami), CTL Logistics uznał, że nie będzie kopać się z koniem. Chce, żeby sytuacją na polskich torach zajęła się Bruksela, ponieważ wyczerpały się możliwości rozwiązania problemów przy pomocy instytucji krajowych. CTL składa skargę do Komisji Europejskiej, w której chce zwrócić uwagę na przypadki łamania zasady równego traktowania firm prywatnych i państwowych.

— Zdecydowaliśmy się na ten krok, bo mamy do czynienia z ewidentnymi przypadkami łamania unijnego prawa o swobodzie wykonywania przewozów kolejowych — wyjaśnia Krzysztof Niemiec, członek zarządu CTL Logistics.

Umowa z czasów PRL

Dossier w tej sprawie liczy kilkadziesiąt różnych dokumentów. Jednym z nich jest list, który trafił w ręce CTL. Nadawcą są PKP Cargo, a adresatem koleje rosyjskie. Państwowy przewoźnik przestrzega, że kontrakt z prywatną firmą narusza warunki obowiązujących porozumień polsko-rosyjskich co do kolejowego ruchu transgranicznego.

Nadawcy chodzi prawdopodobnie o umowę z 1973 r. podpisaną przez rządy PRL i ZSRR, spisaną w czasach, gdy jedynym przewoźnikiem były PKP.

CTL twierdzi, że PKP Cargo wysłały list, gdy dowiedziały się, że prywatny konkurent szykuje się do tranzytu kontenerów ze Słowacji do Kaliningradu. Z kolei Kazimierz Murawski, członek zarządu PKP Cargo, wyjaśnia, że korespondencja z Rosjanami dotyczyła innej sprawy i nie ma nic wspólnego z kontraktem CTL.

Kto może za granicę

Niemniej, wskutek listu, koleje rosyjskie zdecydowały, by do czasu rozstrzygnięcia, kto ma prawo jeździć przez granicę, transportem zajęły się PKP Cargo.

— Zgodnie z obowiązującymi przepisami prywatni przewoźnicy mają takie same uprawnienia i obowiązki, co spółki wywodzące się z dawnego przedsiębiorstwa państwowego. Jedyne ograniczenia w ruchu transgranicznym mogą być nakładane ze względu na bezpieczeństwo państwa — mówi Leszek Dziuban z Ośrodka Badawczego Ekonomiki Transportu, który od kilku miesięcy zajmuje się analizą umów o ruchu kolejowym z krajami za naszą wschodnią granicą.

Sprawą interesuje się też Ministerstwo Transportu.