PRZECIEKI INFORMACYJNE SĄ PROBLEMEM KPWiG I GPW

Tadeusz Stasiuk
opublikowano: 1999-04-28 00:00

PRZECIEKI INFORMACYJNE SĄ PROBLEMEM KPWiG I GPW

Kary nakładane przez Komisję Papierów Wartościowych i Giełd na spółki mogłyby być większe

Rynek kapitałowy jest często doskonałym miejscem do najróżniejszych nadużyć. Z kilkoma takimi wypadkami mieliśmy już w Polsce do czynienia. Na straży przestrzegania przepisów stoi Komisja Papierów Wartościowych i Giełd, która nie tylko nadzoruje obrót papierami wartościowymi, ale także karze tych, co łamią przepisy.

Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (KPWiG), zgodnie z ustawą z dnia 21 sierpnia 1997 r. Prawo o publicznym obrocie papierami wartościowymi, jest centralnym organem administracji rządowej w zakresie publicznego obrotu oraz działalności giełd towarowych, giełdowych izb rozrachunkowych, maklerów, podmiotów prowadzących przedsiębiorstwa maklerskie na rynku towarów giełdowych oraz działalności domów składowych i podmiotów prowadzących przedsiębiorstwa składowe. Nadzór nad działalnością komisji sprawuje Prezes Rady Ministrów.

Kontrola gwarantowana

W myśl stosownych przepisów, komisja sprawuje między innymi kontrolę nad przestrzeganiem reguł uczciwego obrotu i konkurencji w zakresie publicznego obrotu. Jej zadaniem jest także zapewnienie powszechnego dostępu do informacji na rynku papierów wartościowych. Ustawodawca narzucił także komisji obowiązek sprawowania ochrony nad inwestorami — uczestnikami gry giełdowej. Z tego względu gremium to posiada szeroki wachlarz uprawnień, które mają nie tylko usprawnić funkcjonowanie rynku papierów wartościowych, ale także nie dopuszczać do jakichkolwiek nieprawidłowości. Jednak, jak udowodniło życie, często przepisy nie nadążają za pomysłowością giełdowych spekulantów i przestępców.

Wina na wykresie

— Zdarza się, że nawet pobieżne studiowanie giełdowych notowań prowadzi do jednoznacznych wniosków, iż w przypadku niektórych spółek mamy do czynienia ze sztucznym sterowaniem kursem. KPWiG rzadko jednak decyduje się na wszczęcie postępowania wyjaśniającego, co wynika z faktu, iż takie działania jest bardzo trudno udowodnić. Czasami jest to wręcz niemożliwe. Komisji jednak nie można praktycznie nic zarzucić, gdyż stara się ona jak najlepiej spełniać swoje zadania w granicach obowiązującego prawa. Jedyne, co czasami budzi kontrowersje, to wysokość nakładanych kar. Niejednokrotnie bowiem mogłyby one być kilkakrotnie wyższe. Być może wtedy ukarane spółki bardziej rzetelnie wypełniałyby choćby obowiązki informacyjne wobec akcjonariuszy i inwestorów — tłumaczy jeden z doradców inwestycyjnych.

Z takim twierdzeniem można się poniekąd zgodzić. W przypadku bowiem wielu spółek, a te są właśnie najczęściej karane za nieprzestrzeganie przepisów dotyczących obowiązku informowania o zdarzeniach istotnych, mogących wpłynąć na giełdową wycenę, zasądzane grzywny rzadko kiedy są naprawdę odczuwalne przez spółki. Najwyższa taka kara nie przekracza 500 tys. zł, co na przykład w przypadku takiego molocha, jakim jest Elektrim, jest kwotą śmiesznie małą.

Może jedynie dotknąć mniejsze spółki, które jednak zgodnie z powszechnie panującą opinią znacznie dokładniej starają się wypełniać obowiązki informacyjne, bojąc się o nadszarpnięcie własnych budżetów.

Teraz prokurator

Komisja z racji sprawowanej funkcji podejmuje najróżniejsze uchwały, a w sprawach indywidualnych wydaje decyzje administracyjne. W przypadkach podejrzenia o naruszenie prawa, przewodniczący komisji może wydać wniosek o wszczęcie postępowania administracyjnego. W sprawach cywilnych, w zakresie publicznego obrotu przewodniczącemu komisji przysługują uprawnienia prokuratora, wynikające z przepisów kodeksu postępowania cywilnego. Z przywilejów tych skorzystał ostatnio przewodniczący Jacek Socha, który skierował do prokuratury wniosek o wyjaśnienie tzw. afery Elektrimu.

Komisja nadzorując prace biur maklerskich ma prawo do przeprowadzania kontroli. W przypadku naruszenia prawa przez biuro może cofnąć zezwolenie lub ograniczyć zakres dozwolonych czynności. Jest także władna do nakładania kar pieniężnych do wysokości 500 tys. zł. Podobne sankcje są przewidziane w stosunku do emitentów, z tym, że w ich przypadku może zostać wydane postanowienie o uchyleniu decyzji dopuszczającej papiery do obrotu publicznego. Właśnie z tej sankcji skorzystała komisja w styczniu tego roku, kiedy to postanowiła wycofać z obrotu publicznego akcje Universalu, a kara ta miała być konsekwencją zatajania przez spółkę bardzo istotnych informacji.

W pełnej tajemnicy

Między innymi właśnie troska o jawność i poufność informacji jest jednym z najważniejszych zadań KPWiG. Do zachowania tajemnicy zawodowej są zobowiązani bowiem zarówno członkowie komisji, jak i maklerzy, doradcy, spółki, pracownicy Krajowego Depozytu oraz wiele innych osób mających na co dzień do czynienia z papierami wartościowymi. Złamanie tajemnicy zawodowej i wykorzystywanie informacji poufnych jest bardzo ostro sankcjonowane przepisami ustawy. Osoby, które w obrocie papierami wartościowymi ujawniają takie informacje, podlegają karze więzienia do lat trzech i grzywnie do jednego mln zł. Tym, którzy wykorzystują te informacje, grozi natomiast od sześciu miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności oraz grzywna do pięciu mln zł. Często jednak, jak dowodzą tego rozliczne przykłady, przepis ten jest całkowicie martwy.

— Najłatwiej dojść do takich wniosków obserwując kursy akcji spółek, na które ogłoszono wezwania na sprzedaż ich papierów. W wielu bowiem przypadkach mieliśmy do czynienia ze spekulacyjnym wzrostem kursu jeszcze zanim taka informacja pojawiła się na rynku. Świadczyć to może o przeciekach. Podobnie jednak jak w przypadkach sztucznego sterowania kursem, także i tu trudno jest znaleźć winnego i odpowiednie dowody — mówi jeden z pragnących zachować anonimowość analityków.

Takie zadziwiające przypadki zdarzyły się przykładowo przed ogłoszeniem wezwania na Polifarb Dębica czy też Morliny albo Energomontaż Północ. Każdy z tych przypadków jest jednak bardzo specyficzny i niestety bardzo trudny do udowodnienia. Zdaniem giełdowych analityków, problem przecieków informacyjnych jest bardzo często spotykany nie tylko na warszawskim parkiecie. I będzie on występował dopóty, dopóki choć raz winni nie zostaną przykładowo ukarani. Kary muszą być jednak bardzo surowe, by odniosły pożądany efekt.

— Myślę jednak, że pokusa łatwego zarobku przy wykorzystaniu poufnych informacji mimo to będzie zawsze bardziej pociągająca od ewentualnych konsekwencji karnych. Zjawisko to zawsze będzie problemem, choć przy większej kontroli możliwe jest prawie całkowite jego wyeliminowanie. Obecnie, zdaniem środowiska analityków, problem nieuczciwego wykorzystywania informacji jest jednym z najbardziej szkodzących wizerunkowi polskiej giełdy, co przez zagranicznych inwestorów postrzegane jest jako dodatkowy czynnik ryzyka brany pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o wejściu z kapitałem na polski rynek — wyjaśnia jeden z analityków.

Jasne prawo

Obowiązujące obecnie przepisy jednoznacznie określają, w jakich przypadkach każdy z podmiotów biorących udział w obrocie papierami wartościowymi może zostać pociągnięty do odpowiedzialności. Problemu jednak nie stanowi to, w jaki sposób karać przestępców, choć sama wysokość nakładanych kar wzbudza różne opinie, ale to, jak skutecznie walczyć i utrudniać życie przestępcom. Często bowiem same przepisy nie pomagają.

Być może jednak — jak twierdzi jeden z pytanych doradców — polski rynek kapitałowy jest jeszcze zbyt młody i niedoświadczony, by wtłoczyć go w sztywne ramy przepisów. Prawdopodobnie muszą upłynąć lata, by same spółki zaczęły się troszczyć nie tylko o własne interesy, ale także i dobro swoich akcjonariuszy. Jak powiedział doradca, konieczna jest zmiana filozofii i mentalności podmiotów, żeby traktowali giełdę nie tylko jako miejsce, gdzie można zarobić, ale także jako swoisty prestiż i wyróżnienie. Zadaniem komisji jest dopilnowanie tego i takie kierowanie oraz nadzór nad rynkiem, by ten jak najszybciej dojrzał. Patrząc na to, co dzieje się na świecie, działaniom Komisji Papierów Wartościowych i Giełd nie można praktycznie nic zarzucić. Problem jedynie stanowi zbyt wolne działanie, choć głosy w tej sprawie są podzielone, co jednak wynika najczęściej ze specyfiki obowiązującego prawa.