Przedsiębiorcy nie chcą stale kontrolować wody

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2023-08-06 20:00

Resort infrastruktury wytypował 29 firm do monitorowania wody zrzucanej do rzek. Część dużych podmiotów twierdzi jednak, że przepisy ich nie dotyczą.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego MI chce wprowadzić ciągły monitoring
  • dlaczego firmy uważają, że nie muszą tego robić
  • jak często badają wodę
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Ministerstwo Infrastruktury (MI) przedstawiło do konsultacji projekt rozporządzenia dotyczącego stałego monitoringu ścieków zrzucanych do rzek. Obowiązek ciągłej kontroli zamierza nałożyć na 29 podmiotów zlokalizowanych w dorzeczu Odry i Wisły. Część z nich uważa jednak, że nowe przepisy wcale ich nie dotyczą. W tym gronie jest np. KGHM Polska Miedź.

„Projekt rozporządzenia przewiduje wprowadzenie rozwiązań prawnych mających na celu monitorowanie w sposób ciągły przez podmioty, którym dopuszczono wzrost sumarycznego stężenia chlorków i siarczanów do wartości większej niż 1000 mg/l w wodach poniżej miejsca wprowadzania ścieków lub wód (…) Rygorystycznie dotrzymujemy warunku regulowania ładunku soli zawartego w zrzucanych wodach technologicznych tak, aby nie przekroczyć 1000 mg/l sumy chlorków i siarczanów w wodach rzeki po wymieszaniu ze zrzutem” – czytamy w odpowiedzi biura prasowego kombinatu.

Przedstawiciele spółki podkreślają, że codziennie sprawdzają wodę zrzucaną do rzek i nie przekraczają limitu.

Grupa cementowa Dyckerhoff prowadzi natomiast pomiary wód z odwodnienia kamieniołomu Kowala co dwa miesiące i także uważa, że zapisy projektu jej nie dotyczą. Zgodnie bowiem z pozwoleniem wodnoprawnym limit chlorków i siarczanów w zrzucanych przez spółkę wodach wynosi do 500 mg/l, czyli jest ponad połowę niższy niż przewidziany w projekcie rozporządzenia. Przedstawiciele grupy dziwią się więc, że znaleźli się na ministerialnej liście. Przypuszczają, że tworzący ją urzędnicy bazowali na historycznych pozwoleniach wodnoprawnych przewidujących znacznie wyższe poziomy zrzutu ścieków do wód. Dyckerhoff miał np. w pozwoleniu z 2016 r. ustalony limit chlorków i siarczanów na 1500 mg/l, ale od tego czasu ograniczył go dwukrotnie.

Co dwa miesiące bada także wodę umieszczone również na liście MI uzdrowisko Busko Zdrój. Jego przedstawiciele także podkreślają jednak, że prowadzą pomiary zgodnie z pozwoleniem wodnoprawnym, nie przekraczając limitu. Nie widzą więc potrzeby dostosowywania się do nowych przepisów.