Przedsiębiorcy też wygrywają sprawy frankowe

Marek MuszyńskiMarek Muszyński
opublikowano: 2023-10-15 20:00

Wyroki TSUE i Sądu Najwyższego sprawiły, że wzrosły szanse frankowiczów prowadzących firmy na korzystny rozstrzygnięcia w sporach z bankami.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • jakie szanse w sądzie ma osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą, a jakie spółka kapitałowa,
  • czym się różnią procesy przedsiębiorców z bankiem od spraw konsumentów,
  • w jaki sposób wyroki Sądu Najwyższego zwiększyły szanse przedsiębiorców z kredytem frankowym w sądzie.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Obecnie 98 proc. wyroków w sprawach frankowiczów przeciwko bankom była jest pozytywna dla konsumentów-osób fizycznych. Coraz rzadziej niekorzystne wyroki dotycząc też przedsiębiorców.

– Z całą pewnością linia orzecznicza w sprawach konsumentów stała się bazą dla przedsiębiorców i zmieniła spojrzenie sądów – mówi Emil Mędrecki, radca prawny.

Kancelaria Kieler-Miłoń twierdzi, że w ponad 90 proc. przypadków udawało się jej uzyskać korzystny wyrok dla podmiotów gospodarczych. Inni prawnicy wypowiadają się ostrożniej, ale nie zaprzeczają, że większość spraw jest załatwianych pozytywnie dzięki zmianie w orzecznictwie.

– Jest to powolny proces, bo cały czas obserwujemy ekscesy orzecznicze, które cofają nas w czasie, ale linia orzecznicza zmienia się na korzyść przedsiębiorców- frankowiczów – mówi Beata Strzyżowska, radczyni prawna.

– W sprawach, gdzie przegraliśmy przed sądem, strony miały oprócz kredytu zawarte umowy z bankiem w zakresie instrumentów na rynkach finansowych, w tym handel walutą i gre na spadek/wzrost wartości waluty. To były kwestie powiązane z kredytami walutowymi i rzeczywiście sąd przyjął, że wiedza tych przedsiębiorców na temat rynku walutowego była znacznie większa. Zwłaszcza, że główna umowa kredytu była zabezpieczona umową na działalność inwestycyjną na rynku walutowym – mówi Oskar Miłoń, adwokat.

Sąd Najwyższy zaczął

Pierwszą furtkę otworzyła uchwała Sądu Najwyższego z 28 kwietnia 2022 r., w której stwierdzono, że kredyty powiązane z walutami obcymi naruszają swobodę zawierania umów poprzez przyznawanie jednej ze stron możliwości kształtowania wysokości zobowiązania w nieograniczony sposób. Co więcej, tego typu kredyty są sprzeczne z naturą kredytu.

– Jeżeli kredyt jest związany z działalnością gospodarczą, to przepisy unijne dotyczące konsumentów bezpośrednio nie chronią takich osób. Sąd Najwyższy wyraźnie wskazał jednak, że jeżeli bank ma dowolność w zakresie kształtowania zobowiązania drugiej strony, to jest to sprzeczne z ogólnymi przepisami prawa, a nie tylko abuzywne. To jest mocny i skuteczny argument pozwalający na unieważnienie kredytu zaciągniętego przez przedsiębiorców – mówi Emil Mędrecki.

– Przedsiębiorca nie mógł w żaden sposób zweryfikować tego, jak bank tworzy swoje tabele kursowe. Nie mógł nawet brać w tym udziału i nie miał wpływy na to, jak ustalano jego zobowiązanie. Tym samym bank jako strona silniejsza przyznał sobie jednostronne uprawnienie do kształtowania wysokości zobowiązania przedsiębiorcy. Mógł bowiem wyznaczać kurs franka według widzimisię. Nawet pracownicy banku nie wiedzieli, jak kurs jest wyznaczany, co przyznawali przed sądem. Robiły to algorytmy i było to nie do sprawdzenia – mówi Oskar Miłoń.

Pierwszą furtkę otworzyła uchwała Sądu Najwyższego z 28 kwietnia 2022 r., w której stwierdzono, że kredyty powiązane z walutami obcymi naruszają swobodę zawierania umów poprzez przyznawanie jednej ze stron możliwości kształtowania wysokości zobowiązania w nieograniczony sposób.

Wspomniany wyrok Sądu Najwyższego można interpretować także na korzyść spółek kapitałowych.

– To sprawia, że nie idziemy w bezskuteczność zawieszoną, ale w bezwzględną nieważność. Ten argument może podnieść każdy przedsiębiorca, nie tylko prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, ale również spółka kapitałowa. Zresztą jako kancelaria mamy już korzystny wyrok I instancji dla spółki kapitałowej właśnie, który zapadł 14 kwietnia przed Sądem Okręgowym w Warszawie – mówi Beata Strzyżowska.

Taki zarzut może także pomóc konsumentom, bo w praktyce oznacza on mniej problemów z momentem, od którego rozpoczyna się bieg przedawnienia i pozwala na uzyskiwanie odsetek za dłuższy okres.

– Bezwzględna nieważność jest najbardziej atrakcyjnym zarzutem. Nie dotyczą go bowiem wszelkie szykany, które powstały w naszym wymiarze sprawiedliwości odnośnie do bezskuteczności zawieszonej, a więc opartej na klauzulach abuzywnych, takie jak: przesunięcie początkowego terminu biegu przedawnienia roszczeń banków, konieczność wydania oświadczenia przez konsumenta, że jest on świadom konsekwencji nieważności umowy czy wreszcie początkowy termin biegu odsetek dla świadczenia pieniężnego dochodzonego przez konsumenta. Nieważność bezwzględna jest absolutna – mówi Beata Strzyżowska.

Konsument to szerokie pojęcie

W czerwcu tego roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że status konsumenta zależy od celu, na który bierze się kredyt. Jeżeli jest on w przeważającej części na cele prywatne, to kredytobiorcy przysługuje ten status i ochrona. Ale nawet bez tego można sprawę w sądzie wygrać.

– Miałem sprawę, w której klient brał kredyt na nieruchomość, gdzie dwie trzecie nieruchomości na parterze było przeznaczone na sklep spożywczy, a jedna trzecie na piętrze na mieszkanie. Sąd nie rozpatrywał kwestii konsumenckich, tylko unieważnił całą umowę na podstawie przepisów ogólnych – mówi Oskar Miłoń.

Sądy coraz częściej dochodzą do wniosku, że różnica między frankowiczem na etacie, a tym, który prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą jest znikoma, a ich status powinien być podobny.

– Trzeba pamiętać, że jest różnica między spółką akcyjną czy z o.o., bo to już podmiot profesjonalny, a osobami prowadzącymi jednoosobową działalność gospodarczą, którym często bliżej do konsumentów. W przypadku tych drugich można wnosić o pominięcie przepisów kpc dotyczących postępowania gospodarczego, które jest bardziej rygorystyczne – mówi Emil Mędrecki.

Sprawy przedsiębiorców są droższe

Sprawy przedsiębiorców trafiają do wydziału gospodarczego, a nie cywilnego. To oznacza także, że opłata jest wyższa – to jest 5 proc. wartości przedmiotu sporu, podczas gdy w sprawach konsumenckich opłata wynosi maksymalnie 1 tys. zł. Przy kredycie na 500 tys. zł wpis wyniesie 25 tys. zł. Ta kwota przepada, jeśli sprawa zostanie przegrana, ale w przypadku korzystnego wyroku jest zwracana.

Jest też kwestia przedawnienia. Okresy uległy skróceniu, ale przy sprawach frankowych stosowane są te z dnia zawarcia umowy – 10 lat dla konsumentów i 3 lata dla przedsiębiorców.

– Moim zdaniem ten termin należy liczyć od momentu, w którym klient dowiedział się, że w umowie znajdują się niedozwolone postanowienia umowne, a w praktyce, gdy rozpoczął spór z bankiem – mówi Oskar Miłoń.

Do tego postępowania w wydziałach gospodarczych mają inne rygory – dowody trzeba przedłożyć razem z pozwem i nie da się ich uzupełnić w trakcie procesu. A do tego są spore kolejki.

– Wydziały gospodarcze były zapchane jeszcze przed frankami i nadal są. Jest ich mniej niż cywilnych i są bardziej obciążone – mówi Oskar Miłoń.

Prawnicy mają swoje metody, aby czas postępowania skrócić. Niektórzy podejmują ryzyko i nie wzywają banku do zapłaty.

– Lepiej od razu pójść do sądu. Różnica jest taka, że jeśli ja nie wezwę kogoś do zapłaty, a ten na I terminie rozprawy powie, że uznaje pozew w całości, to wtedy muszę mu zapłacić koszty procesowe, czyli przy kredycie powyżej 200 tys. zł to jest 10,8 tys. zł. Ale bank nigdy czegoś takiego nie zrobił i nie zrobi. To pozwala przyśpieszyć sprawę nawet o pół roku – mówi Oskar Miłoń.

A czekanie może nie być problemem, jeśli uzyska się zabezpieczenie, które pozwala bez konsekwencji nie płacić rat. W przypadku konsumentów TSUE wskazał, że sądy powinny takich zabezpieczeń udzielać, a w przypadku kredytobiorców-przedsiębiorców sądy także coraz częściej przychylają się do takich wniosków.

– Sądy coraz częściej widzą też już na etapie pierwszego badania pozwu zasadność zabezpieczenia roszczenia poprzez wstrzymanie płatności rat. Jest to uwzględniane wtedy, gdy sąd uzna, że wykazany został interes prawny, a roszczenie zostało uprawdopodobnione. Jest to dobry pozytywny sygnał co do końcowego rozstrzygnięcia – mówi Emil Mędrecki.

Chętnych przedsiębiorców do unieważnienia niekorzystnych umów kredytowych z bankami nie brakuje.

– Myślę, że ten rok i kolejny przyniesie wiele wyroków w temacie przedsiębiorców. Po zeszłorocznej uchwale SN wiele osób zdecydowało się na podjęcie walki z bankiem i wkrótce powinno się pojawiać sporo wyroków – mówi Emil Mędrecki.