Biznes wiatrowy Polenergii ucierpiał na nowych przepisach, ale biznes morski i węglowy ma się lepiej.
Odpisy znów zatrzęsły energetyką. Polenergia, czyli energetyczna firma z portfela rodziny Kulczyków, ogłosiła wczoraj, że w raporcie półrocznym dokona potężnego odpisu wartości aktywów, na 55 mln zł.
- Odpis wynika z nowych przepisów, czyli głównie z tzw. ustawy odległościowej – tłumaczy Jacek Głowacki, prezes Polenergii.
W ten sposób Polenergia dołączyła do PGE i Energi, które w ostatnich dniach odpisały już, odpowiednio, ok. 800 i 250 mln zł. Ich odpisy też wynikają ze zmian w zielonym prawie.
Nowych projektów nie będzie
W nowych regulacjach bolą inwestorów głównie potencjalnie zwiększone podatki dla istniejących wiatraków, a także rygorystyczne przepisy odległościowe. Te drugie wprowadziły limit odległości nowo stawianych wiatraków od zabudowań, co praktycznie zablokowało rozwój tych projektów, które są dopiero w planach i jeszcze nie uzyskały pozwoleń na budowę.
Inwestorów bolą jednak nie tylko przepisy. Problemem jest również bessa na rynku zielonych certyfikatów, które – jako instrument wsparcia – stanowią znaczącą cześć przychodów inwestorów w OZE.
Polenergia odczuła utrudnienia w trzech obszarach. Pierwszy to już funkcjonujące wiatraki (245 MW mocy zainstalowanej), którym część zysków zabiorą m.in. taniejące zielone certyfikaty i ewentualny podwyższony podatek od nieruchomości. Drugi obszar to projekty z pakietem ważnych pozwoleń na budowę (ok. 260 MW), które zmierzą się w przyszłości nie tylko z podatkami, ale też z nowym systemem wsparcia, opartym na aukcjach.
- Szykujemy się do aukcji. Interesują nas dwa koszyki: dla wiatraków (sygnały płynące z Ministerstwa Energii wskazują, że takiego koszyka szybko nie będzie – red.) lub rozwiązań hybrydowych. W tym drugim moglibyśmy wystawić nasz projekt elektrowni biomasowej, połączonej z wiatrakami. Dzięki tej dywersyfikacji portfela zwiększamy prawdopodobieństwo wykorzystania większej części portfela - zapowiada Jacek Głowacki.
Trzeci obszar utrudnień obejmuje projekty nieposiadające jeszcze pozwoleń (Polenergia ma ich w portfelu na ok. 400 MW).
- Przepisy odległościowe wyeliminowały nam wszystkie takie projekty – stwierdza Jacek Głowacki.
Z bankami trzeba rozmawiać
Odpis i niepewność rynkowa zmusiły też Polenergię do odwołania prognoz finansowych, które mówiły o 51,2 mln zł zysku netto w 2016 r. Nowych szacunków nie będzie.
- Po pierwszym kwartale, bardzo dobrym dla istniejących wiatraków, w drugim widoczne będzie obniżenie wyniku. To efekt niskiej ceny zielonych certyfikatów – tłumaczy Jacek Głowacki.
Polenergia zaciska więc pasa. Ścięła zatrudnienie, również w zarządzie (odszedł m.in. poprzedni prezes Zbigniew Prokopowicz), renegocjuje też umowy z dostawcami.
- Doszliśmy już do ok. 9 mln zł oszczędności rocznie, poczynając od pełnego 2017 r. – podkreśla Jacek Głowacki.
Rozmowy dotyczą też banków.
- Rozmawiamy. Wszystkie farmy regulują zobowiązania na bieżąco – twierdzi Jacek Głowacki.
Rynek mocy pomoże węglowi i gazowi
O ile w wietrze lądowym perspektywy Polenergii mocno się pogorszyły, o tyle w wietrze morskim – mocno poprawiły.
- Nowe przepisy, m.in. wydłużające czas , który inwestor ma na wyprodukowanie energii (z 72 do 120 miesięcy od momentu podpisania umowy przyłączeniowej - red.), interpretujemy jako wyraźną intencję ustawodawcy, aby farmy morskie stały się częścią polskiego systemu energetycznego. W naszym przypadku 1200 MW projektów na morzu, to cztery raz więcej niż wolumen, z którego musieliśmy zrezygnować z powodu ustawy odległościowej - zauważa Jacek Głowacki.
Firma w tych dniach spodziewa się pierwszej decyzji środowiskowej - dla 600 MW. Z taką decyzją mogłaby teoretycznie wystartować w najbliższych aukcjach dla OZE.
- Sądzę jednak, że potrzebna będzie specjalna aukcja, dedykowana farmom morskim. Mamy nadzieje, że takie regulacje zostaną wprowadzone w 2017 r. - uważa Jacek Głowacki.
W energetyce konwencjonalnej (w tym w dystrybucji i w obrocie) perspektywy też są lepsze, co Polenergię cieszy. W końcu ten segment odpowiada za połowę zysku EBITDA firmy. Cieszy m.in. rządowy plan wprowadzenia rynku mocy. W grupie Polenergii na rynku mocy może skorzystać przede wszystkim Elektrociepłownia Nowa Sarzyna (ENS), elastyczna i z krótkim czasem rozruchu, bo opalana gazem.
- Po 2020 r. ENS przestanie funkcjonować w systemie rekompensat, a rynek mocy ma zacząć funkcjonować właśnie w 2021 r. – podkreśla Jacek Głowacki.
1 lipca elektrociepłownia podpisała z PSE, operatorem systemu, czteroletnią umowę na usługi „gotowości do samostartu i odbudowę krajowego systemu energetycznego”. W ramach tej umowy ENS miałaby ratować system w razie blackoutu.
- Za gotowość otrzymujemy wynagrodzenie godzinowe, 24 godziny na dobę – mówi Jacek Głowacki.
Skorzystać też może projekt węglowej Elektrowni Północ, który jest w fazie „ready to build” (choć Polenergia musi walczyć w sądzie o prawomocność pozwolenia na budowę).
- Rynek mocy pozytywnie zmienia spojrzenie inwestorów na projekt Elektrowni Północ. To dobrze, bo nadal szukamy chętnych do objęcia udziałów – mówi Jacek Głowacki.

© ℗
Podpis: Magdalena Graniszewska