Przetargi przedwyborcze ocenią następcy

Artur Zawisza
opublikowano: 2005-09-06 00:00

Mówiąc pół żartem, pół serio — może dla polskiej gospodarki byłoby lepiej, gdyby wybory parlamentarne odbywały się nie co cztery lata, ale co kilka miesięcy... „Nową świecką tradycją” stała się bowiem pewna osobliwość — o ile przez trzy i pół roku rząd nie może ruszyć z miejsca ważnych przetargów i prywatyzacji, o tyle w końcówce kadencji sprawy w cudowny sposób nabierają tempa. Jest dyskusyjne, czy odbywa się to z korzyścią dla skarbu państwa i samych spółek.

Pożegnalnym ukłonem rządu Włodzimierza Cimoszewicza w roku 1997 był kontrakt na uzbrojenie śmigłowca Huzar. Minister Wiesław Kaczmarek zawarł wówczas porozumienie z izraelskim konsorcjum, które w samym Izraelu miało nie najlepszą opinię — a skutki niekorzystnej umowy spadły na rząd AWS-UW. Teraz sytuacja się powtarza w kwestii zakupu nowych samolotów dalekiego zasięgu dla LOT. Analizy, czy lepszy będzie Boeing czy Airbus, trwają od dawna — jednak bliskość wyborów spowodowała nadzwyczajne przyspieszenie i rozstrzygnięcie ma nastąpić już w najbliższą środę.

Na zdrowy rozum rada nadzorcza LOT powinna polecić zarządowi, by firma audytorska zleciła konkurentom startującym w przetargu uzupełnienie ofert w ciągu kilku tygodni, a nie kilku... dni. Wówczas można by je sumiennie przeanalizować i przygotować rekomendację na następne posiedzenie rady.

Artur Zawisza, poseł PiS