Po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej (RPP) szef NBP Marek Belka zastrzegł, że obniżka stopy referencyjnej do 3 proc. nie jest początkiem nowej serii cięć. Rynek wie swoje. Notowania kontraktów na przyszłe stopy na rynku międzybankowym wskazują na spadek stóp procentowych o dalsze 50 pkt baz. w 6 miesięcy. Jak zauważa Robert Brzoza, strateg Unicredit, oczekiwania te jeszcze bardziej wzmocniły się po środowej decyzji rady. Dlatego sprawdziliśmy, które branże i spółki mogą najbardziej skorzystać, które stracić na możliwych dalszych gołębich posunięciach władz monetarnych.
Zwyżki pod cięcia
W ostatnich miesiącach akcje najlepiej było trzymać w okresie oczekiwania na obniżki i tuż po ich dokonaniu. Równo ważony indeks cenowy wszystkich spółek warszawskiego parkietu ustanowił tegoroczne maksimum 15 marca, czyli 7 sesji po wieńczącym poprzednią serię obniżek marcowym cięciu o 50 pkt baz. Jak obliczył „PB”, w okresach rozpoczynających się na tydzień przed obniżką, a kończących tydzień po niej, przeciętna zmiana notowań spółek należących do indeksu WIG sięgała 1,5 proc. Tymczasem w okresach, kiedy RPP milczała, notowania zwykle spadały.
Oczekiwania rynkowe na dalsze cięcia to zapowiedź relatywnie dobrej koniunktury na warszawskim parkiecie. Zdaniem Roberta Brzozy, na łagodzeniu polityki pieniężnej wreszcie powinni zacząć zyskiwać deweloperzy mieszkaniowi. Obniżki stóp mogą pomóc złagodzić dekoniunkturę na rynku nieruchomości. Niższe koszty finansowania sprawiają, że rośnie atrakcyjność kupna nieruchomości wobec wynajmu. Z drugiej strony niższe stopy to także niższy koszt finansowania kapitału zainwestowanego w ziemię i majątek w budowie.
Lżejsze długi
Zdaniem Kamila Kliszcza, wicedyrektora w DI BRE, najbardziej zyskają spółki obarczone dużym długiem albo te mające zaciągać go pod inwestycje. Wśród spółek z sektora energetycznego może to być Tauron.
— W przeciwieństwie do PGE czy Enei spółka już teraz korzysta z finansowania dłużnego netto, a inwestorzy obawiają się o wzrost długów w następnych latach — ocenia specjalista DI BRE.
Dalsze obniżki stóp byłyby według niego świetną informacją dla PKN Orlen, który planuje emisję obligacji, a także dla PGNiG, które ma ambitny program inwestycyjny. Tymczasem Robert Brzoza obstawia spółki, które muszą utrzymywać znaczne kapitały obrotowe, a jednocześnie są zadłużone w krajowej walucie. To stawia w kręgu zainteresowania spółki budowlane. Jak podkreśla specjalista, na koszt finansowania pozytywnie wpływają wspierane przez obniżkistóp napływy do funduszy obligacji korporacyjnych (umożliwiają plasowanie nowych emisji po niższym koszcie). Najbardziej korzystają na tym spółki, które mają możliwość refinansowania zadłużenia.
Obligacyjna hossa pomaga
Jednym z największych beneficjentów polityki RPP pozostaną obligacje skarbowe. Rentowności papierów pięcioletnich zanurkowały do rekordowo niskich 2,63 proc. W 2 lata rentowność spadła o ponad połowę, co oznacza niemałe zyski dla inwestorów. Wśród ich największych posiadaczy znajduje się giełdowa branża bankowa i ubezpieczeniowa. Efekt? Po środowej decyzji notowania PZU wyszły na historyczny rekord, a kurs Handlowego znalazł się najwyżej od czerwca 2007 r. W przypadku pozostałych banków sytuacja jest jednak bardziej złożona.
— Wpływ obniżek zależy od tego, jak duży jest portfel obligacyjny na tle portfela kredytowego [zyskowność tego ostatniego traci na obniżkach stóp], oraz od tempa spadku oprocentowania depozytów. Wpływ obniżek stóp jest negatywny w średnim terminie dla wielu banków, z PKO PB na czele — ocenia Robert Brzoza. To może oznaczać przedłużenie dekoniunktury na akcjach tuza branży, po tym jak w zeszłym tygodniu notowania wznowiły marsz w kierunku dziewięciomiesięcznych minimów z przełomu kwietnia i maja. Kurs akcji wciąż jest o 21 proc. poniżej szczytów z kwietnia 2011 r., kiedy obligacyjna hossa stawiała pierwsze kroki.