Krótszy o jedną sesję tydzień potwierdził hipotezę o walutowym rodowodzie ostatniej fali wzrostowej. Do takiego wniosku prowadzi prawidłowość polegająca na tym, że im silniejszy złoty, tym słabsze są lokomotywy rynku — m.in. Pekao SA i BZWBK. Odwrót od rynków wschodzących widać na całym świecie. Jednocześnie obserwuje się proces umacniania lokalnych walut z wyjątkiem rosyjskiej.
Sygnały odwrotu do akcji widać w całej Europie Środkowej. GPW pozostaje jednak relatywnie silniejsza. Prawdopodobnie siłę zawdzięczamy aktywności OFE. Tylko dlaczego ich obecność nie wspomagała wzrostów w czasie, gdy u sąsiadów szalała hossa. Pod prąd można iść tylko przez jakiś czas i generalnie się to nie opłaca. Należy być przygotowanym na ruch powrotny do wsparć klinów zniżkujących, z których WIG i WIG 20 wybiły się dwa tygodnie temu. Decydujące znaczenie będą miały najbliższe sesje w USA. Jeżeli mamy myśleć o wzrostach, poziomy 1600 na NASDAQu i 9800 na DJIA muszą się wybronić.
Punkt ciężkości przenosi się na spółki o średniej i małej kapitalizacji, omijane przez zagranicę z powodu ograniczonej płynności. W spółkach tej kategorii tkwi ukryta wartość, którą przy odrobinie dobrej woli zarządów i inwestorów strategicznych względnie łatwo można odzyskać. Dobry przykład to Amica, Dębica czy Polifarb C. Olbrzymie pole do popisu ma Mostostal Exp., który wciąż działa w nieprzystosowanej do obecnych warunków strukturze. Niepokojące jest za to zainteresowanie spółkami śmieciowymi, zazwyczaj rozgrywanymi na samym końcu, za które w naszych warunkach można uznać te z wartością poniżej 3 zł. Jeżeli któryś z zarządów poczuje się poruszony tym określeniem, nie stoi nic na przeszkodzie by zastosować odwrotny split, praktykowany na rynkach rozwiniętych. Zalety wysokich nominałów widać m.in. na BSK, Handlowym, LPP, Żywcu, gdzie praktycznie nie obserwuje się przypadkowych ruchów cen prowokowanych przez drobnych spekulantów.
Bez fanfar dokonała się kolejna obniżka stóp, wykonana profesjonalnie, przy pełnym zaskoczeniu. To dobrze, dzięki temu będzie skuteczniejsza. Nie spowodowała spektakularnych ruchów cen na GPW, bo rynek jako mechanizm dyskontujący przyszłość zdążył zadziałać wcześniej. Do niektórych polityków chyba w końcu dotarło, że ręcznie sterowanie walutą przynosi to więcej strat niż pożytku. Jestem ciekaw czy „urzędową” korektę PLN/USD wykorzystał nasz największy eksporter, KGHM. Jeżeli nie to szkoda, bo wygląda na to, że przez jakiś czas USD będzie najsłabszą z głównych walut światowych.
Tradycyjnie wraca pytanie na czym w najbliższym czasie da się zarobić. Z uporem twierdzę, że najwięcej ukrytej wartości tkwi teraz w spółkach średniej wielkości i tych zupełnie małych, pod warunkiem, że za porządki szybko zabiorą się w nich akcjonariusze. Przynależność branżowa wydaje się mieć drugoplanowe znaczenie, liczy się wyłącznie jakość zarządzania i umiejętność generowania dobrych wyników.