Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE)
liczą, że kwestia wysokości udziałów w planowanej elektrowni atomowej w
Ignalinie na Litwie, wyjaśni się podczas piątkowej wizyty w Warszawie premiera
Litwy Gediminasa Kirkilasa. W miniony piątek agencje prasowe, powołując się
na wypowiedź Kirkilasa napisały, że Litwa miałaby 34 proc. udziałów w tym
projekcie, a partnerzy, w tym Polska - po 22 proc.
W połowie grudnia cztery kraje: Polska, Litwa, Łotwa i Estonia zawarły
porozumienie o powołaniu konsorcjum czterech firm, które przystąpią do projektu
odbudowania mocy ignalińskiej elektrowni atomowej. Wstępne porozumienie, które
zawarły spółki energetyczne czterech państw; Lietuvos Energija (Litwa),
Latvaenergija (Łotwa), Eesti Energija (Estonia) i Polskie Sieci
Elektroenergetyczne (Polska) przewiduje, że każda ze stron ma mieć po 25 proc.
udziałów w tym projekcie.
Tymczasem w miniony piątek agencje prasowe, powołując się na wypowiedź
Kirkilasa napisały, że Litwa miałaby 34 proc. udziałów w tym projekcie, a
partnerzy, w tym Polska - po 22 proc.
Prezes PSE, Jacek Socha powiedział PAP, że jego spółka nie ma oficjalnych
informacji nt. wysokości udziałów w przedsięwzięciu. "Informacje o tym dotarły
do nas za pośrednictwem agencji prasowych" - powiedział Socha.
Podkreślił, że jego zdaniem, podczas piątkowej wizyty w Warszawie, premier
Litwy udzieli stronie polskiej "stosownych wyjaśnień". Socha przypomniał, że
decyzję o odbudowie mocy w Ignalinie ostatecznie musi przegosować litewski
parlament.
Już w połowie lutego Gediminas Kirkilas powiedział, że Litwa powinna mieć
więcej praw w zarządzaniu przyszłą elektrownią atomową. Jego zdaniem oczywiste
jest to, że litewski udział powinien być bardziej znaczący, chociażby z tego
względu, że budowa nowej siłowni będzie odbywała się na terytorium Litwy i ten
kraj ponosi większą odpowiedzialność. "Prawa wszystkich czterech stron będą
równe, ale podział w zarządzaniu będzie zróżnicowany" - mówił litewski premier.
Nowa elektrownia ma powstać do 2015 r. na wschodzie Litwy, koło istniejącej
już elektrowni atomowej w Ignalinie, na którą przypada ponad 70 proc. litewskiej
produkcji energii elektrycznej. Oczekiwana moc elektrowni to 3200 megawatów, co
ma kosztować 5-6 miliardów euro. (PAP)
© ℗