Litewski rząd chce w czerwcu zadecydować o losach inwestycji. PSE nadal twierdzą, że most się nie opłaci.
Andris Piebalgs, komisarz UE ds. energii, Łotysz, poparł projekt budowy mostu energetycznego łączącego Litwę z Polską, co jak przyznał — miałoby też dobre strony dla Łotwy — podała Polska Agencja Prasowa, powołując się na agencję BNS. Przemawiając dzień wcześniej w komisji ds. UE łotewskiego parlamentu, komisarz podkreślił, że „most jest bardzo potrzebny, toteż Unia popiera ten projekt”. Przed miesiącem o realizację inwestycji upominał się także litewski premier Algirdas Brazauskas. Oświadczył wówczas, że Litwa wywiera w tej sprawie naciski na Polskę poprzez Komisję Europejską.
— Poruszaliśmy to zagadnienie w Komisji Europejskiej i pragniemy zdecydowanych działań — powiedział, według PAP, premier Litwy.
Na razie Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE), w gestii których znajduje się pożądana przez Litwę inwestycja, wydają się odporne na naciski.
— Nasze stanowisko nie uległo zmianie. Inwestycja musi się opłacać, a ta się nie opłaci. Unia popiera projekt, ale w wymiarze finansowym to poparcie jest za słabe — sięga około 10 proc. nakładów. To kwota nie do pogardzenia, ale zbyt mała, by uczynić projekt rentownym. W przyszłości budowa mostu może stać się opłacalna, ale trudno powiedzieć, kiedy to nastąpi — uważa Stanisław Dobrzański, prezes PSE.
Jak podaje PAP, ostateczną decyzję w sprawie mostu litewski rząd chce podjąć w czerwcu, gdy będzie znany budżet UE na lata 2007-13. Być może Litwini liczą na większe finansowe zaangażowanie Unii. Według PAP, na budowę polsko-litewskiego mostu energetycznego ma być przeznaczone 260-300 mln EUR. PSE mówią o nakładach znacznie przekraczających 300 mln EUR.