Podobno niektórych rzeczy nie da się połączyć, ale skoro ktoś wymyślił sos słodko-kwaśny, to wszystko jest możliwe. Różne światy czasem się przyciągają, a w marketingu liczy się także oryginalne podejście. Jeśli myśleliście, że buty powinni reklamować tylko piłkarze, biegacze i lekkoatleci, to byliście w błędzie. Puma sprawdziła już przepis na swój marketingowy sos, zapraszając do współpracy znane marki motoryzacyjne, bo w końcu do auta też trzeba założyć właściwe obuwie.

Teraz przyszła pora na chorwacką firmę Rimac Automobili produkującą elektryczne superauta, o których większość może tylko pomarzyć. Co łączy buty do piłki nożnej z elektrycznym autem, które ma pokaźne stado koni pod maską? Pozornie nic, ale ktoś w Pumie doszedł do wniosku, że w ten sposób można sprzedać hasło „szybkość”. Efektem wspólnego projektu jest limitowana edycja butów piłkarskich o nazwie Puma Ultra SL. Niemiecki koncern wyprodukuje ich zaledwie 412 par. Głównym wabikiem oprócz samego Rimaca jest konstrukcja butów, które zostały stworzone z lekkich materiałów, więc model waży zaledwie 90 gramów.
— Celem było stworzenie najszybszych i możliwie najbardziej ekstremalnych butów piłkarskich, aby dać wgląd w to, jak piłkarskie buty mogą być projektowane w przyszłości — mówi Dominique Gathier, menedżer Pumy.
Producent rozwodzi się zresztą nad konstrukcją butów w taki sposób, jakby chodziło co najmniej o dane techniczne superauta. Cholewka powstała więc z lekkiej tkanej siatki, która została pokryta cienką warstwą skóry TPU (syntetyczna skóra produkowana z wykorzystaniem termoplastycznego poliuretanu). Buty mają dwa „okienka” na pięcie i podeszwę zewnętrzną PEBAX, która ma pomóc zawodnikowi w przyspieszeniu. Nowe „ultrasy” Pumy nie zostały przygotowane tylko z myślą o kolekcjonerach, którzy z dumą wstawią tę parę do szklanej obudowy i umieszczą w gabinecie dla szpanu. W środę wybiegnie w nich na boisko Antoine Griezmann w meczu Ligi Narodów między Chorwacją i Francją. Spotkanie odbędzie się w Zagrzebiu, czyli w mieście, w którym powstają hiperauta Rimaca.
Puma mocno dopieszcza fanów motorsportu i ma nawet dział takich produktów w swoim sklepie, obok piłki nożnej, koszykówki, golfa czy piłki ręcznej. Fani wyścigów Formuły 1 z pewnością zauważyli nieraz logo tej firmy na koszulkach Ferrari, Mercedesa i Red Bulla, ale też odzież i obuwie z logo Porsche i BMW. Przykładowo w dziale poświęconym najlepszej obecnie w królewskiej klasie wyścigowej ekipie Mercedesa znajduje się 20 modeli — od klapek za 169 zł po wyprzedane już buty Valtteriego Bottasa za 1929 zł. Wyprzedane są też modele sygnowane przez Sebastiana Vettela i Charlesa Leclerca z Ferrari, ale obuwie Alexandra Albona z Red Bulla dopiero się pojawi. Sięgnięcie po Rimaca jest ciekawym pomysłem, bo mowa o niszowym producencie niewyobrażalnie drogich samochodów elektrycznych, którego twórcą jest Mate Rimac.
Dla jego firmy współpraca z Pumą jest więc w pewnym sensie dowodem, że pod względem marketingowym trafił już do mainstreamu i pierwszej ligi, w której grają szacowne i stare marki motoryzacyjne, jak Ferrari, Porsche czy Mercedes. Rimac powstał niedawno, bo zaledwie nieco ponad dekadę temu, a Mate nazywany jest często „Elonem Muskiem Europy”. Wczesne lata szkolne spędził we Frankfurcie. Po powrocie do ojczyzny postanowił zrealizować marzenie o skonstruowaniu elektrycznego „hypercara”. Rimac Automobili mocno rozwija dział technologiczny, opracowujący komponenty i systemy do elektrycznych aut. Pokazem inżynierskich możliwości jest Rimac C_Two, który ma pod maską 2000 KM i jest naprawdę szybki. Puma nie mogła więc wybrać lepszego nośnika dla swoich butów reklamowanych przecież jako szybkie obuwie dla piłkarzy. Puma, choćby kasowała za limitowaną edycję kilka tysięcy złotych, to i tak jest tańsza od Rimaca. Na zakup bolidu C_Two trzeba wydać co najmniej 1,7 mln EUR.