PZU nie tańczy już z GE

Grzegorz NawackiGrzegorz Nawacki
opublikowano: 2015-10-08 22:00

Negocjacje z Amerykanami w sprawie zakupu Banku BPH rozbiły się o cenę. Projekt konsolidacji banków wpadł w poślizg, ale do wypadnięcia z toru jeszcze daleko

Przejęcie dwóch-trzech banków, restrukturyzacja, wykorzystanie synergii, dzięki którym powstałby bank z pierwszej piątki, i zgarnięcie solidnego zysku z operacji przez sprzedaż części akcji inwestorom finansowym — to plan PZU na konsolidację sektora bankowego. Pierwszy krok ubezpieczeniowy gigant postawił szybko i pewnie — w tym tygodniu zamknął przejęcie Alior Banku, ale przy drugim się poślizgnął — negocjacje między PZU i GE w sprawie przejęcia Banku BPH zostały zerwane. Poszło o cenę. Wbrew wcześniejszym nieoficjalnym informacjom, że Amerykanie zadowolą się wyceną mocno poniżej wartości księgowej, okazało się, że wcale nie mają zamiaru tanio banku sprzedać. Według źródeł zbliżonych do transakcji, inwestor oczekuje sutej premii w stosunku do aktualnej wyceny rynkowej, która dzisiaj wynosi zaledwie 3 mld zł, i chce sprzedać bank za równowartość jego kapitałów, czyli 3-8-4 mld zł (po odjęciu portfela kredytów frankowych, który zostanie wyłączony z transakcji).

BEZ WSPÓLNEGO RYTMU:
BEZ WSPÓLNEGO RYTMU:
Andrzej Klesyk, prezes PZU, pytany o przejęcia, zwykł odpowiadać, że do tańca trzeba dwojga. W przypadku BPH partnerzy z entuzjazmem weszli na parkiet, ale okazało się, że nie mogą znaleźć wspólnego rytmu. Sprzedający myślał, że wykorzysta determinację PZU do fuzji i uzyska lepszą cenę, ale przelicytował. PZU bardzo chce przejmować banki, ale nie za wszelką cenę. Tym bardziej że okazji nie brakuje.
Marek Wiśniewski

— Każde negocjacje kiedyś się kończą: albo zawarciem porozumienia, albo jego brakiem. W tej chwili mogę potwierdzić, że nie prowadzimy negocjacji w sprawie zakupu banku. Jak to często w biznesie bywa, brak porozumienia wynika z rozbieżności cenowych pomiędzy podmiotem sprzedającym i kupującym — mówi Andrzej Klesyk, prezes PZU. Nie chce mówić ani jaką ofertę złożył PZU, ani jaka była różnica w oczekiwaniach.

Cena i czas

Nasi rozmówcy z banków inwestycyjnych twierdzą, że PZU na początku zaoferował nieco poniżej wyceny giełdowej, by ostatecznie zaproponować 3-3,2 mld zł. Teoretycznie różnica nie jest duża — ubezpieczeniowego giganta stać na podniesienie ceny o 200-300 mln zł i gdyby Amerykanie nieco zmniejszyli oczekiwania, strony by się spotkały. Grupa GE liczyła jednak na więcej. Problem w tym, że transakcja odbywa się w przededniu wyborów, co powoduje, że skarb państwa, główny akcjonariusz PZU, oraz członkowie rady nadzorczej nie są gotowi do podjęcia takiej decyzji. Tymczasem według osoby znającej kulisy negocjacji, przebieg ostatnich rozmów, które odbyły się we wtorek, był bardzo burzliwy — GE dociskał PZU, będąc pewny, że jest on zdeterminowany, bo kalendarz wyborczy wymusza transakcję teraz.

— Amerykanie byli przekonani, że PZU, który ogłosił plan przejęcia kilku banków, jest tak zdeterminowany, że kupi Bank BPH bez względu na warunki — by pokazać, że realizuje strategię, a rząd mógłby pochwalić się repolonizacją sektora bankowego — mówi nasz informator.

Przy przejęciach ubezpieczyciel jednak nie przepłaca, podobnie było w przypadku sprzedaży BGŻ, gdy został przelicytowany przez BNP Paribas. Amerykanie nie wyciągnęli lekcji z tamtej transakcji. Wówczas PZU podziękował i odszedł od stołu, kiedy oczekiwania cenowe sprzedającego, Rabobanku, znacząco przewyższały cenę, którą wcześniej skarb państwa uzyskał za sprzedaż swojego pakietu akcji w BGŻ. Z ekonomicznego punktu widzenia cena była do zaakceptowania, co zresztą udowodnili Francuzi, płacąc równy miliard euro, ale ubezpieczyciel musiał brać pod uwagę również kontekst polityczny.

Wiedeński powrót

PZU przerywa dobrą passę w realizacji strategii konsolidacji sektora bankowego. Bez kolejnego przejęcia kupno pakietu akcji Aliora ma rangę co najwyżej inwestycji finansowej, która blaknie bez nabycia kolejnego banku, co pozwoliłoby osiągnąć skalę i przynieść synergie kosztowe i dochodowe. Nie zostanie też wykorzystane jedno z najważniejszych aktywów tej transakcji, czyli Wojciech Sobieraj, prezes Aliora, na którego umiejętności menedżerskie w przeprowadzaniu połączeń i rozwijaniu biznesu rynek liczy. Czy to oznacza fiasko projektu bankowego PZU?

— Nie ma mowy o fiasku naszego sztandarowego projektu konsolidacji sektora bankowego. Jest to projekt długofalowy i wierzę w to, że zakończy się sukcesem. Jesteśmy zainteresowani zakupem aktywów bankowych, które pozwolą nam na konsolidację sektora na bazie kupionego już Alior Banku. Zawsze podkreślałem, że każda akwizycja musi mieć sens biznesowy i takich okazji do przejęć, z sensem, będziemy szukać. Nie będziemy kupować aktywów za wszelką cenę — mówi Andrzej Klesyk.

Choć projekt wpadł w poślizg, to do wypadnięcia z toru daleko. Według naszych informacji, odżył temat przejęcia Raiffeisen Polbanku, który na początku roku został wystawiony na sprzedaż przez austriackiego inwestora. Naciskany przez europejski nadzór Raiffeisen International zaczął gorączkowo szukać na rynku kupca, a potem, pod wpływem polskiego nadzoru, przystąpił do równie pospiesznych przygotowań do IPO w Warszawie. Debiut planowany na jesień został jednak odwołany. W ciągu tych kilku miesięcy świat się nieco popsuł, sytuacja na rynkach finansowych się pogorszyła, a ponadto nad polski sektor finansowy nadciągnęły czarne chmury, naładowane negatywnymi emocjami narosłymi wokół kredytów frankowych (Raiffeisen Polbank ma ich sporo w portfelu), grożące nawałnicą w postaci podatku bankowego. O tym, jak to bardzo zmieniło nastawienie inwestorów do polskich banków, przekonał się Pocztowy, który nie był w stanie znaleźć chętnych na zakup akcji powyżej wartości księgowej, mimo że w opinii ekspertów to lepszy bank niż Raiffeisen, bo wolny od frankowej kotwicy i relatywnie odporny na podatek od aktywów. Austriacy zdają sobie sprawę, że IPO jest projektem bardzo trudnym, a zgodnie ze zobowiązaniem złożonym w Komisji Nadzoru Finansowego muszą je przeprowadzić do końca czerwca 2016 r., co oznacza, że czasu jest bardzo mało. Dlatego chcą wrócić do rozmów z PZU, który nie mówi „nie”. Tym bardziej że Raiffeisen, z rozbudowaną bankowością dla małych i średnich, silny w faktoringu i leasingu, bardziej pasuje do konsumenckiego Aliora niż Bank BPH, który głównie biznesem consumer finance stoi.

Niemniej w wyniku fiaska wielotygodniowych negocjacji również PZU znalazł się pod presją czasu, gdyż przejęcie Raiffeisena najwcześniej może zostać uzgodnione w I kw. przyszłego roku. Za umową pójdą pozwolenia regulatorów, fuzja. Głośny projekt konsolidacji, zmierzający do utworzenia banku kwalifikującego się wielkością do pierwszej piątki, mocno się opóźni, a w efekcie odwlekają się również spodziewane zyski ze sprzedaży bankowego aktywa, co na koniec ubezpieczyciel przecież planuje.

Ryzyko Amerykanów

Po zerwaniu negocjacji w pustym polu zostaje też GE, bo licytując zbyt wysoko, zraził jedynego nabywcę, który byłby w stanie sprawnie przeprowadzić proces. Bank BPH jest bankiem do przejęcia tylko przez gracza obecnego na krajowym rynku. Przy niewielkiej skali biznesu, wysokich kosztach, malejących udziałach w rynku nie przedstawia wielkiej wartości dla zagranicznego inwestora zainteresowanego uchwyceniem przyczółka w Polsce. Ponadto za taką cenę. Na krótkiej liście oferentów na Bank BPH był jeszcze Leszek Czarnecki, który od dawna patrzył na niego jako element pasujący do jego grupy finansowej. Problem w tym, że od początku wiadomo było, że będzie miał problem z zebraniem pieniędzy na zakup, a przy cenie, którą zażyczył sobie sprzedający, temat wydaje się zamknięty. Z pozostałych kupujących w grę może wchodzić jeszcze Pekao, ale jest to kupujący nadzwyczaj wrażliwy na cenę. Dla Amerykanów proces zatem zaczyna się od początku, a czas nie działa na ich korzyść. W kwietniu GE ogłosił nową strategię zatytułowaną „Prostsze, bardziej wartościowe GE”, w której zapowiedział skoncentrowanie się na działalności przemysłowej, a tym samym sprzedaż biznesów w branży finansowej. Inwestorzy za oceanem oczekują jej realizacji. Ponadto Bank BPH jest w procesie naprawczym i jest mocno pilnowany przez nadzór. Nie ma mowy o dywidendzie, wisi nad nim również zobowiązanie inwestorskie w postaci zwiększenia liczby akcji w wolnym obrocie. Amerykanie się nie kwapią, bo sprzedaż 10 proc. akcji zdołuje kurs. Odkładanie transakcji w czasie oznacza również wystawianie się na ryzyko zmian regulacyjnych — wprowadzenie przewalutowania kredytów frankowych i podatku bankowego odbiłoby się mocno na wynikach, a tym samym wycenie Banku BPH. Za rok może się okazać, że 3,2 mld zł oferowane przez PZU było bardzo dobrą ofertą.

OKIEM EKSPERTA
Błąd popełniono na wstępie

ANDRZEJ POWIERŻA, analityk DM Citi Handlowego

Po wydzieleniu portfela frankowego w Banku BPH zostanie około 3,8 mld zł kapitału. Godziwa cena za taki bank to 2,8 mld zł. W moim przekonaniu PZU popełnił błąd już na samym wstępnie, ogłaszając ambitny plan konsolidacji, którego powodzenie zależy od wielu zewnętrznych czynników: od tego, co jest na sprzedaż, kto oferuje, po jakich cenach, kto będzie chciał to kupić. Należało kupić akcje Aliora i na pytania, czy planowane są kolejne transakcje tego typu, odpowiedzieć, że bank jest dobrą platformą do dalszych akwizycji, ale czas pokaże, czy pojawią się atrakcyjne okazje. Ogłaszanie strategii przejęć nie sprzyja realizacji tego planu. Interesujące jest, co teraz zrobi GE. Sam Leszek Czarnecki Banku BPH nie kupi. Pieniądze może zdobyć z emisji Idea Banku. Jeśli korzystnie sprzeda GetBack, pozyska gotówkę oraz, co równie ważne, poprawi wizerunek Idei — posiadanie windykatora obniża wskaźniki wyceny, i poprawi strukturę bilansu, obniżając wartość goodwillu. Być może jego kurs się poprawi i w tak dobrej atmosferze uda się uplasować emisję z przeznaczeniem na kupno Banku BPH, który, po wyjęciu portfela frankowego, nie będzie skażony tym problemem. Czysta jest też Idea, co sprawia, że to ona powinna przejąć Bank BPH, a nie Getin Noble, do którego bardziej pasuje pod względem biznesowym, ale również jest zainfekowany frankiem.

230 mln zł O tyle spadła wczoraj wartość pakietu akcji Banku BPH posiadanego przez GE.

OKIEM EKSPERTA
Błąd popełniono na wstępie

ANDRZEJ POWIERŻA, analityk DM Citi Handlowego

Po wydzieleniu portfela frankowego w Banku BPH zostanie około 3,8 mld zł kapitału. Godziwa cena za taki bank to 2,8 mld zł. W moim przekonaniu PZU popełnił błąd już na samym wstępnie, ogłaszając ambitny plan konsolidacji, którego powodzenie zależy od wielu zewnętrznych czynników: od tego, co jest na sprzedaż, kto oferuje, po jakich cenach, kto będzie chciał to kupić. Należało kupić akcje Aliora i na pytania, czy planowane są kolejne transakcje tego typu, odpowiedzieć, że bank jest dobrą platformą do dalszych akwizycji, ale czas pokaże, czy pojawią się atrakcyjne okazje. Ogłaszanie strategii przejęć nie sprzyja realizacji tego planu. Interesujące jest, co teraz zrobi GE. Sam Leszek Czarnecki Banku BPH nie kupi. Pieniądze może zdobyć z emisji Idea Banku. Jeśli korzystnie sprzeda GetBack, pozyska gotówkę oraz, co równie ważne, poprawi wizerunek Idei — posiadanie windykatora obniża wskaźniki wyceny, i poprawi strukturę bilansu, obniżając wartość goodwillu. Być może jego kurs się poprawi i w tak dobrej atmosferze uda się uplasować emisję z przeznaczeniem na kupno Banku BPH, który, po wyjęciu portfela frankowego, nie będzie skażony tym problemem. Czysta jest też Idea, co sprawia, że to ona powinna przejąć Bank BPH, a nie Getin Noble, do którego bardziej pasuje pod względem biznesowym, ale również jest zainfekowany frankiem.

230 mln zł O tyle spadła wczoraj wartość pakietu akcji Banku BPH posiadanego przez GE.