Quercus: Wyceny banków zaczynają kusić

Jagoda Fryc
opublikowano: 2015-08-10 22:00

Do końca roku WIG może wzrosnąć jeszcze o 8 proc. W cenie wciąż są spółki budowlane i finansowe — uważa Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.

W lutym ubiegłego roku, czyli wraz z reformą emerytalną, zakończyło się 15 lat rozwoju warszawskiej giełdy — uważa prezes Quercus TFI.

iStock/Fotolia

Ekspert przypomina, że OFE, które do niedawna miały niebagatelny wpływ na rozwój GPW, dziś wyprzedają polskie akcje i wychodzą za granicę, tłumacząc to poszukiwaniem płynności.

— Nie można więc od naszego rynku oczekiwać szaleństw. Nie oznacza to jednak, że nie ma sensu inwestować. Sens jest, ale trzeba to robić rozważnie — podpowiada Sebastian Buczek. WIG jest ledwie 2 proc. powyżej poziomu, na którym znajdował się na początku roku. Specjalista prognozuje, że stopa zwrotu z indeksu wyniesie w całym 2015 r. około 10 proc., co oznaczałoby jeszcze 8-procentowy wzrost w nieco ponad 4 miesiące.

— W dalszym ciągu podobają nam się spółki budowlane, ale już nie wszystkie. Niektóre z nich, np. Budimex, mocno już w tym roku podrożały. Atrakcyjnie prezentuje się Rafako, które w kolejnych latach będzie się mogło pochwalić silnym wzrostem wyników, a inwestorzy powinni

zacząć to dyskontować — przekonuje Sebastian Buczek. Prezes Quercusa wciąż docenia też potencjał spółek finansowych, a do ulubieńców zalicza MCI Management oraz swojego głównego rywala — Altusa. Łaskawszym okiem spogląda również na banki. Jego zdaniem, ich wyceny, za sprawą działań polityków, wróciły do normalności. I choć nie oznacza to, że nadszedł już czas na zakupy akcji, to jednak warto bacznie się im przyglądać.

— Politycy wylicytowali już wszystko, co mogli, a rynek z kolei zdyskontował najgorsze scenariusze, zarówno w kwestii przewalutowania kredytów we frankach, jak i podatku bankowym. A moim zdaniem nie wszystko zostanie wdrożone w takiej formie, w jakiej proponują politycy — uważa Sebastian Buczek. Ekspert przekonuje, że przy tak zdołowanych wycenach niewiele brakuje do odbicia notowań. Wystarczy, żeby okazało się, że podatek będzie niższy od tego, który pierwotnie proponowano, czyli 0,39 proc. od aktywów.

— Na drugim biegunie są spółki, które mocno podrożały, i w ich przypadku warto rozważyć redukcję zaangażowania. Do takich można zaliczyć np. AmRest, Kruka i Stomil Sanok — wylicza Sebastian Buczek. Specjalista podkreśla, że długoterminowo polski rynek funduszy inwestycyjnych

wciąż ma spory potencjał, ale ogromnym zagrożeniem dla jego rozwoju jest podatek od aktywów TFI, który doprowadziłby do ucieczki pieniędzy za granicę. — Podatek dałby kilkaset milionów złotych wpływu do budżetu, ale doprowadził do transferu pieniędzy do funduszy luksemburskich. Z naszych szacunków wynika, że przy podatku w wysokości 0,25 proc. odpływ kapitału w ciągu 5 lat sięgnąłby 50 mld zł. Te pieniądze już nie wrócą do Polski, co oznacza, że nie będą pomagać w rozwoju krajowej gospodarki. Zysk netto Quercusa spadłby o 25 proc., ale wiele innych podmiotów musiałoby zakończyć działalność — przewiduje Sebastian Buczek.

Zyski w dół, aktywa w górę

W pierwszym półroczu 2015 przychody Quercus TFI spadły z 58,8 mln zł do 41 mln zł, a zysk netto skurczył się do 12,1 mln zł wobec 17,9 mln zł w analogicznym okresie ubiegłego roku. Słabsze wyniki to efekt spadku aktywów o ponad 1 mld zł w trakcie 2014 r. W tym roku trend się jednak odwrócił, a do portfeli funduszy Quercusa w ciągu sześciu miesięcy napłynęło prawie 300 mln zł. Spółka zwraca też uwagę, że w wynikach nie ujęto opłaty zmiennej, tzw. success fee, która na koniec czerwca sięgnęła 10,3 mln zł.

Zyski w dół, aktywa w górę

W pierwszym półroczu 2015 przychody Quercus TFI spadły z 58,8 mln zł do 41 mln zł, a zysk netto skurczył się do 12,1 mln zł wobec 17,9 mln zł w analogicznym okresie ubiegłego roku. Słabsze wyniki to efekt spadku aktywów o ponad 1 mld zł w trakcie 2014 r. W tym roku trend się jednak odwrócił, a do portfeli funduszy Quercusa w ciągu sześciu miesięcy napłynęło prawie 300 mln zł. Spółka zwraca też uwagę, że w wynikach nie ujęto opłaty zmiennej, tzw. success fee, która na koniec czerwca sięgnęła 10,3 mln zł.