Raczko: rząd będzie szukał sposobów na trwałe obniżenie deficytu

opublikowano: 2003-11-20 15:21

ISB: Rząd skoncentruje się na możliwościach trwałego obniżania deficytu budżetowego, a nie będzie szukał jednorazowych, krótkotrwałych rozwiązań, takich jak rozwiązanie rezerwy rewaluacyjnej, powiedział w czwartek minister finansów Andrzej Raczko.

"Nie możemy liczyć na jakieś cudowne rozwiązania, jak np. rozwiązanie rezerwy rewaluacyjnej, tylko zmierzać do trwałego obniżenia deficytu publicznego" - powiedział Raczko na konferencji prasowej po zakończeniu misji Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) w Polsce.

Raczko zapowiedział w środę, że zwróci się do przyszłej Rady Polityki Pieniężnej (RPP), aby zastanowiła się nad zmianą zasad księgowych w Narodowym Banku Polskim (NBP), by możliwe było wykorzystanie rezerwy rewaluacyjnej banku centralnego.

Rezerwa rewaluacyjna to różnica między ceną nabycia walut obcych przez bank centralny, a aktualnym kursem rynkowym. Obecnie wynosi ona około 27 mld zł.

Poprzedni minister finansów Grzegorz Kołodko wpisał do pierwotnej wersji projektu budżetu na 2004 rok 9,0 mld zł z rozwiązania części tej rezerwy. M.in. to rozwiązanie pozwoliło mu obniżyć deficyt budżetu na 2004 rok do 33,1 mld zł wobec 37,8 mld zł planowanych na 2003 rok.

Jednak obecny szef resortu finansów Andrzej Raczko wycofał się z tego pomysłu. M.in. w wyniku tego deficyt budżetowy ma wynieść w 2004 roku 45,5 mld zł.

Obecne władze banku centralnego twierdzą, że rezerwa rewaluacyjna to wirtualne pieniądze.

Kadencja obecnych członków RPP kończy się z początkiem przyszłego roku. Na ich miejsce po dwóch lub trzech nowych członków, w zależności od zapisów noweli ustawy o NBP, wybiorą posłowie, senatorowie i prezydent.

Raczko powiedział także w czwartek, że nie uważa, iż konieczna jest szybka zmiana metodologii na unijny standard ESA 95.

"Nie jest ważne, jak dług publiczny jest liczony, jest ważne, że rząd i MFW postrzegają, że ten poziom jest za wysoki. trzeba temu zaradzić, aby umożliwić trwały i szybki wzrost gospodarczy" - powiedział minister.

Na początku listopada wicepremier ds. gospodarczych Jerzy Hausner powiedział, że Polska może wprowadzić unijną metodologię statystyczną ESA 95 już w 2005 roku, ale decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. Wicepremier podkreślał jednak, że wprowadzenie korzystniejszej dla polskich finansów publicznych metodologii nie oznacza odwrotu od reform fiskalnych.

W związku z wejściem do Unii Europejskiej (UE) w maju 2004 roku, Polska będzie musiała - po uzgodnieniach ze stroną unijną - przyjąć metodologię ESA 95.

Przy zastosowaniu ESA 95, do długu publicznego nie zalicza się m.in. kwoty gwarancji i poręczeń Skarbu Państwa. Zmiana metodologii doprowadziłaby zatem do tego, że wskaźnik długu publicznego do PKB, a także wskaźnik deficytu do PKB - którego wzrost niepokoi w ostatnich tygodniach rynki finansowe - zmniejszyłyby się o kilka punktów procentowych.

Program oszczędności w wydatkach publicznych, przyjęty przez rząd Leszka Millera w październiku, ma nie dopuścić do przekroczenia 60-procentowej granicy, choć zakłada wzrost relacji długu do PKB do 59,4% w 2006 roku, z przewidywanych na ten rok poziomu 51,5%.

Komisja Europejska szacuje, że - według ESA 95 - relacja długu publicznego do PKB wzrośnie do ponad 51,0% w 2005 roku z 45,1% oczekiwanych w 2003 roku. (ISB)

pk/tom/bb