Radio Iława boi się przyszłości
Likwidacja dolnego pasma UKF przyniesie straty siedmiu radiostacjom
PRZYPILNOWAĆ INTERESU: Te rozgłośnie, które dopełniły formalności i w odpowiednim czasie złożyły wnioski o przyznanie częstotliwości w górnym zakresie UKF, nie mają teraz problemów. Przykład Radia Iława pokazuje, że za własne błędy trzeba płacić — uważa Ireneusz Iwański, szef Konwentu Lokalnych Komercyjnych Nadawców Radiowych i właściciel Radia Wa-Ma. fot. Grzegorz Kawecki
Za cztery miesiące zostanie zlikwidowane dolne pasmo UKF. Jednak do dziś siedmiu nadawców, w tym Radio Iława, nie otrzymało górnej częstotliwości. Właściciel iławskiej rozgłośni obawia się, że za kilkanaście tygodni jego stacja może zniknąć z eteru.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji uspokaja nadawców, którzy nadają tylko na niskim paśmie, że do końca roku znajdą się dla nich częstotliwości. Właściciele twierdzą, że i tak poniosą straty ponieważ na przyzwyczajenie odbiorców do słuchania stacji w górnym paśmie UKF potrzeba przynajmniej kilku miesięcy. Przedstawiciele Konwentu Lokalnych Komercyjnych Nadawców Radiowych twierdzą, że właściciele stacji, które dotychczas nie otrzymały dolnego pasma, są często sami sobie winni, gdyż nie dopełnili wszystkich formalności.
Obietnice bez pokrycia
— W roku 1997 wystąpiłem do KRRiT o przyznanie mojej stacji częstotliwości w górnym paśmie UKF. Od Bolesława Sulika, byłego przewodniczącego rady, dostałem pisemne zapewnienie, że sprawa zostanie załatwiona pozytywnie i do połowy 1998 roku otrzymam częstotliwość. Minął rok, a ja nadal czekam — mówi Jerzy Kalisz, właściciel Radia Iława i Radia Grudziądz.
W zeszłym roku przychody obu rozgłośni przekroczyły w sumie 600 tys. zł i stacje zarobiły na siebie. Jednak ten rok jest gorszy, a w ostatnich dwóch miesiącach rozgłośnie przyniosły straty. W obu stacjach pracuje 11 osób zatrudnionych na etatach, a także współautorzy i przedstawiciele handlowi. W sumie ze stacji utrzymuje się 40 osób.
— Mając tylko jedną niską częstotliwość i działając na peryferiach województwa, osiągnęliśmy 10-procentową słuchalność. Przy dwóch częstotliwościach słuchalność byłaby znacznie wyższa. W nowych samochodach montuje się odbiorniki tylko z górnym pasmem UKF. Przestrajanie ich na dolny zakres nie ma sensu — informuje Jerzy Kalisz.
Czekanie na zyski
Uwierzyłem w zapewnienia KRRiT i zainwestowałem gigantyczne, jak na moje możliwości, pieniądze w zakup nowego lokalu. Tymczasem może się okazać, że kredyty, które zaciągnąłem, nie przyniosą mi żadnych korzyści — tłumaczy Jerzy Kalisz.
Jego zdaniem, aby przyzwyczaić ludzi do nowej częstotliwości potrzeba czasu, a przez opieszałość urzędników skutki finansowe poniosą nadawcy, gdyż stracą słuchaczy i reklamodawców. Podkreśla, że trzeba przekonać odbiorców, iż muszą zainwestować w nowe radioodbiorniki. Właściciel iławskiej rozgłośni twierdzi, że faworyzuje się duże rozgłośnie ogólnokrajowe, którym w pierwszej kolejności przyznano wysokie częstotliwości. Przyznaje, że jego rozgłośnie po niedawnych inwestycjach znalazły się w trudnej sytuacji finansowej. Górne pasmo nie jest jedynym zmartwieniem właściciela iławskiej rozgłośni. Koniec roku jest także datą wygaśnięcia ważności koncesji.
Rada uspokaja
W Departamencie Techniki Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji powiedziano nam, że w podobnej sytuacji jak Radio Iława znajduje się siedem rozgłośni. Przedstawiciele departamentu twierdzą, że wolne częstotliwości są przekazywane do KRRiT opieszale. Według informacji KRRiT, nadawcy, którzy do końca roku nie otrzymają górnego pasma, nie zostaną zdjęci z eteru, ale otrzymają możliwość dalszego nadawania na dolnym paśmie.
Ireneusz Iwański, szef Konwentu Lokalnych Komercyjnych Nadawców Radiowych i właściciel olsztyńskiego Radia WA-MA, obarcza winą za zaistniałą sytuację właściciela iławskiej rozgłośni.
— Jerzy Kalisz zbyt późno poprosił o wysokie pasmo. Licząc na niższe opłaty złożył wniosek o koncesję na pięć lat, podczas gdy KRRiT przyznawała siedmioletnie koncesje. Wszyscy nadawcy, którzy dopełnili formalności, nie mają takich kłopotów— mówi Ireneusz Iwański.
— Mam nadzieję, że otrzymam częstotliwość do końca roku. Jeśli będę musiał, to w sylwestrową noc powiem słuchaczom „do usłyszenia”, radio zamilknie, a ja będę czekał — zapewnia Jerzy Kalisz.