Radziwiłł: nazwisko Balcerowicza w niczym nie pomaga CASE

Polska Agencja Prasowa SA
opublikowano: 2006-09-12 16:19

Nazwisko Leszka Balcerowicza w niczym nie pomaga w prowadzeniu działalności CASE - powiedział we wtorek sejmowej komisji śledczej ds. banków i nadzoru bankowego wiceprezes CASE Artur Radziwiłł.

Nazwisko Leszka Balcerowicza w niczym nie pomaga w prowadzeniu działalności CASE - powiedział we wtorek sejmowej komisji śledczej ds. banków i nadzoru bankowego wiceprezes CASE Artur Radziwiłł.

"Czy po znajomości nikt, nic?" - dociekała Małgorzata Ostrowska (SLD). Radziwiłł tłumaczył, ze w ogólnoeuropejskich konkursach liczą się wyłącznie kwalifikacje instytucji ubiegających się o realizację projektów, finansowanych przez ich organizatorów.

Rano posłowie przesłuchiwali prezes CASE Ewę Balcerowicz. Część z nich uważa, że szef NBP Leszek Balcerowicz znajduje się w konflikcie interesów, pozostając mimo pełnienia funkcji prezesa banku centralnego i szefa nadzoru bankowego w radzie Fundacji CASE. Jak wyjaśniała Ewa Balcerowicz, statut Fundacji nie przewiduje możliwości wycofania się z członkostwa w radzie fundacji, chociaż Balcerowicz w 1997 r. zawiesił swój udział w pracach fundacji, a w 2001 r. zrezygnował z funkcji.

Posłowie podczas przesłuchania Radziwiłła kontynuowali wątek finansowania przez banki projektów, realizowanych przez CASE. Np. w 2005 r. nieco ponad 8 proc. wpłat na rzecz fundacji pochodziło z banków.

Przewodniczący komisji Artur Zawisza (PiS) chciał uzyskać od Radziwiłła wyjaśnienie, czy może istnieć konflikt interesów w przypadku Balcerowicza. Dopytywał, czy wiceprezes CASE był świadkiem sytuacji, gdy prezes NBP (pozostając członkiem rady fundacji) doradzał CASE, by przestało przyjmować wpłaty od banków.

Radziwiłł wyjaśniał, że wpłaty od banków pochodziły z wieloletnich umów, podpisanych, zanim Balcerowicz został prezesem banku centralnego. Dodał, że nigdy nie prowadził rozmów z Balcerowiczem. Jego zdaniem nie ma żadnych podstaw do formułowania zarzutów "o rzekomy konflikt interesów". Wyjaśnił, że nie ma wiedzy o decyzjach podejmowanych przez Komisję Nadzoru Bankowego.

Podkreślił też, że działania CASE są nastawione na pozyskanie środków na prowadzenie działań statutowych. "Moja praca w szczególności polega na tym, by zachęcać różne podmioty, by takie zadania wspierały. Gdybym zniechęcał pewne podmioty bez żadnej podstawy, to ja bym się znajdował w konflikcie interesów" - powiedział Radziwiłł.

W odpowiedzi na pytanie Adama Hofmana (PiS), Radziwiłł wyjaśnił, że to nie donatorzy zgłaszają się do CASE, ale sama fundacja rozsyła wnioski o finansowanie poszczególnych projektów. Wskazał, że banki są zainteresowane finansowaniem np. seminariów, ponieważ uważają takie konferencje za dobrą okazję do promocji. Natomiast - zaznaczył Radziwiłł - banki nie kwapią się do finansowania tzw. kapitału żelaznego CASE, który Fundacja stara się tworzyć, by zagwarantować ciągłość działania.

Radziwiłł dodał, że pisma do banków podpisuje prezes CASE Ewa Balcerowicz lub on sam, a współpraca z bankami zawsze odbywa się na podstawie pisemnej umowy.

Zdaniem Hofmana, banki, otrzymując pismo z CASE podpisane nazwiskiem Balcerowicz, mogą "mieć z tyłu głowy", że "Balcerowicz i Balcerowicz to to samo nazwisko" i być bardziej skłonne do finansowania fundacji. Radziwiłł uznał, że jest to pytanie "hipotetyczne" i sugerujące odpowiedź. Dodał, że zarzuty o konflikt interesów są bezzasadne.

Szymon Pawłowski (LPR) dopytywał o donatorów fundacji innych niż banki. Radziwiłł wymienił m.in. PZU i Commercial Union, wskazując projekty finansowane z tych dotacji, a także AIG PTE i PTE Skarbiec-Emerytura. Zdaniem Pawłowskiego, także instytucje niebankowe są powiązane z grupami bankowymi. Np. PTE Skarbiec- Emerytura należy do grupy BRE Banku.

Radziwiłł wyjaśnił również, że fundacja może odtworzyć listy donatorów za minione pięć lat. Tyle bowiem czasu, zgodnie z wymogami prawa, należy przechowywać dokumentację finansową. Dodał, że po tym okresie dokumenty są niszczone.