Rainbow Tours przywiezie turystów

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2016-01-14 22:00

Drugie w Polsce biuro podróży już ma klientów z Izraela, a chce wejść z ofertą m.in. do Azji i na Bliski Wschód.

Rainbow Tours, drugi w Polsce touroperator (po Itace), który w ubiegłym roku do końca listopada miał 1,1 mld zł przychodów, zaczyna nową działalność.

ROZKRECAJĄ SIĘ:
ROZKRECAJĄ SIĘ:
Kierowany przez Grzegorza Baszczynskiego Rainbow Tours dotychczas organizował m.in. kongres lekarzy we Wrocławiu, a od kilku miesiecy obsługuje izraelskie wycieczki w Polsce. W tym roku powalczy jednak mocniej o zagranicznych turystów.
BS

Od jakiegoś czasu próbujemy ściągać do Polski zagranicznych turystów. Zaczęliśmy od klientów z Izraela, bo nasz kontrahent z tego kraju przysyłał do naszego kraju turystów. Kilka miesięcy temu przejęliśmy ich obsługę. Teraz próbujemy zrobić podobnie w Chinach, Japonii i Korei — mówi Remigiusz Talarek, wiceprezes Rainbow.

Zaznacza, że turystyka przyjazdowa nie przyniesie przychodów porównywalnych z „wyjazdówką”. Dodatkowe niewielkie przychody giełdowy touroperator generuje na rynku B2B — organizuje wyjazdy incentive dla firm czy kongresy dla zagranicznych klientów w Polsce. Do przyjazdów chce zachęcać zagranicznych turystów znanymi Polakami.

— Wszyscy opierają ofertę na znanych postaciach z polskiej historii. Trudno sprzedać Marię Curie-Skłodowską, bo działała głównie w Paryżu, ale Chopina — już można. Liczymy, że ściągniemy turystów z Azji po tym, jak Koreańczyk wygrał ostatni konkurs Chopinowski — mówi Remigiusz Talarek. Te nadzieje niekoniecznie się ziszczą. Andrzej Bartkowski,

prezes Mazurkas Travel, który rocznie obsługuje w Polsce 70 tys. obcokrajowców, uważa, że po pierwsze sławetne zainteresowanie Japończyków Chopinem to mit, a po drugie — na konkurs Chopinowski brakuje biletów, choć chętnych są tysiące.

— Chcemy się przygotować profesjonalnie. Budujemy ofertę, wydrukujemy katalogi i w marcu będziemy się wystawiać na Międzynarodowych Targach Turystycznych w Berlinie — zapowiada wiceprezes Rainbow Tours. Obowiązkowym punktem programu dla turystów z Izraela jest Auschwitz. Goście z Bliskiego Wschodu potrzebują natomiast restauracji serwujących dania halal. Piotr Henicz, wiceprezes Itaki, uważa, że touroperatorzypowinni szukać nowych źródeł przychodów.

— Sytuacja polityczna na świecie powoduje, że trudno o optymizm w turystyce. Choć w Polsce około 2 milionów ludzi co roku jeździ na wakacje, więc potencjał jest olbrzymi, to zwyżki od lat generują wciąż ci sami ludzie, którzy częściej jeżdżą na wakacje i więcej na nie wydają — mówi Piotr Henicz. Itaka postawiła na większe zyski z obsługi polskich turystów za granicą — otwiera spółki organizujące transport i wycieczki na miejscu.

— Przyglądaliśmy się rynkowi turystyki przyjazdowej, ale działają tu wyspecjalizowane firmy i konkurencja jest silna — ocenia Piotr Henicz. Nad turystyką przyjazdową zastanawiał się kilka lat temu także TUI Poland.

— Zaczęliśmy nawet obsługiwać niemieckie i holenderskie spółki z grupy, ale po niecałych dwóch latach zrezygnowaliśmy. Marże są wysokie, ale obroty bardzo niewielkie. Klient płaci linii lotniczej za przelot, hotelowi za pobyt, a touroperator zarabia za obsługę niewielkie kwoty. Jednocześnie trzeba mieć ludzi, systemy, relacje. To bardzo trudny biznes, w którym w Polsce specjalizują się najczęściej małe, zatrudniające do 20 osób firmy — komentuje Marek Andryszak, prezes TUI Poland.

Do Polski przyjeżdża rocznie ponad 3,3 mln zagranicznych turystów (dane z 2014 r.), w tym 43 proc. z Niemiec (dane z 2013 r.), 6,2 proc. z Ukrainy, 5,9 proc. z Wielkiej Brytanii i 4,8 proc. z Holandii. [MAG]

ROZKRĘCAJĄ SIĘ: Kierowany przez Grzegorza Baszczyńskiego Rainbow Tours dotychczas organizował m.in. kongres lekarzy we Wrocławiu, a od kilku miesięcy obsługuje izraelskie wycieczki w Polsce. W tym roku powalczy jednak mocniej o zagranicznych turystów. [FOT. BS]