Przekonanie wielu inwestorów, że producent narzędzi do pobierania próbek krwi może zarabiać rocznie dziesiątki milionów złotych, zostało niedawno mocno nadszarpnięte. Pierwotne, ambitne prognozy wyników za zeszły rok (20,5 mln zysku netto przy 95,5 mln zł przychodów) w lutym zrewidowano w dół o prawie 80 proc. Publikując wynik z I kwartału, spółka udowadnia, że miała jedynie jednorazowe problemy.
W zeszłym roku HTL-Strefie zaszkodził jeden z producentów automatów
montażowych. Przez niego dostawa dwóch maszyn opóźniła się o pół roku. Niektórzy
inwestorzy obawiali się jednak, że obniżone prognozy mają również inne podłoże,
np. wynikają z problemów ze zbytem, zaopatrzeniem czy technologią. Zaprzeczają
temu wyniki z I kwartału, które właśnie ujrzały światło dzienne.
Plan HTL-Strefy na ten rok to wypracowanie około 22 mln zysku
operacyjnego i osiągnięcie 130 mln zł przychodów. Można się spodziewać, że
przekroczy te prognozy. Powód? Od stycznia do marca zysk operacyjny emitenta
wyniósł 9,3 mln zł, a przychody — 35,1 mln zł. Zysk netto zaś wzrósł do 6,7 mln
zł, czyli o ponad połowę w porównaniu do I kwartału 2007 r. Zdecydowanie powyżej
przewidywanej ukształtowała się marża operacyjna — wyniosła ponad 26 proc. I to
pomimo silnej złotówki. Spółka eksportuje prawie całą produkcję.
Realne wydają się też plany dalszego zwiększania udziału HTL-Strefy na
globalnym rynku nakłuwaczy. Według szacunków spółki z Ozorkowa, w 2007 r. z jej
fabryk pochodziło 28 proc. nakłuwaczy bezpiecznych oraz 13,1 proc. lancetów
personalnych, używanych na całym świecie. W tym roku ma to być odpowiednio 56
proc. i 15 proc. Skokowemu wzrostowi z pewnością pomoże listopadowe przejęcie
szwedzkiego producenta tych narzędzi, firmy Haemedic (ma ona około 12 proc.
światowego rynku).
Na tegoroczne wyniki HTL-Strefy wpłynie zapewne niedawne uruchomienie
własnej szlifierni igieł. To pozwala przejąć sporą część marży od
dotychczasowych dostawców najważniejszego komponentu produktów. Do połowy roku
giełdowa spółka przeniesie do polski produkcję ze szwedzkich zakładów Haemedic,
dzięki czemu będzie mogła liczyć na uzyskanie efektów synergii płynących z
przejęcia konkurenta.
Prawne wymogi łączenia HTL-Strefy i szwedzkiego Haemedic przyspieszyły —
według polskiej spółki — publikację wyników kwartalnych. Mogło to pokrzyżować
plany tym inwestorom, którzy wierzyli w dobre wyniki i chcieli zarobić na
wzroście kursu po ich publikacji, kupując akcje dopiero po długim weekendzie. Na
poniedziałkowej sesji kurs HTL-Strefy rósł nawet 12 proc. Jeśli spółka w
kolejnych kwartałach nie obniży lotów, to jej wycena rynkowa nie wydaje się
szczególnie zawyżona. Wskaźnik C/Z może zejść do średniej na GPW (tj. ok. 13).
To, biorąc pod uwagę silną pozycję na rynku globalnym oraz apetyt na wysoką
dynamikę zysków w przyszłości, podnosi atrakcyjność inwestycyjną spółki.
Pamiętajmy, że po listopadowym debiucie HTL-Strefy na GPW za jej akcje płacono
ponad 28 zł. W poniedziałek — niecałe 6 zł.