Raty skusiły dwa banki

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2017-01-18 22:00

Na rynek kredytów ratalnych wchodzą nowi gracze. Eurobank w sklepach poszuka chętnych na konto, Nest spróbuje szczęścia w niszy

Rynek kredytów ratalnych wygląda dzisiaj tak, jak za kilka lat może wyglądać cały sektor bankowy w Polsce: poukładany i podzielony między kilku graczy. Bardzo mocnym liderem w ratach jest Santander Consumer Bank, do którego należy 45 proc. tortu. 23 proc. ma Credit Agricole, a 19 proc. kontroluje BGŻ. Czwarte miejsce zajmuje Alior z 7-procentowym udziałem. Według naszych informacji, do stawki chce dołączyć Eurobank.

— Widzimy potencjał rynku kredytów ratalnych, a jako bank mamy kompetencje w tym zakresie. Stąd nasze zainteresowanie powrotem na ten rynek. Testujemy możliwości, w pierwszym półroczu 2017 planujemy uruchomienie pierwszych kredytów — potwierdza Alexis Lacroix, pierwszy wiceprezes Eurobanku.

Wędka na klienta

Nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki. I rzeczywiście, rynek kredytów ratalnych, na który po kilku latach przerwy wraca Eurobank, bardzo się zmienił. Z naszych informacji wynika, że kredytodawca z Wrocławia rozmawia z dużymi sieciami handlowymi o współpracy przy finansowaniu ratalnych zakupów sprzętu AGD i elektroniki. Przygotowuje się też do przetargów na dostawców finansowania. Kilka z nich odbędzie się w tym roku. Nie zamierza iść na czołowe zderzenie z potentatami na rynku, bo przy niskich marżach pole do konkurowania ceną jest ograniczone. Kiedyś, jeszcze przed kryzysem finansowym, na rynku kredytów ratalnych rozgrywały się epickie bitwy między bankami specjalizującymi się w usługach consumer finance. Sieci handlowe, głównie ze sprzętem elektronicznym i AGD — bo to o ich względy i miliony klientów kupujących pralki i telewizory toczyła się walka — mogły przebierać w ofertach jak w ulęgałkach i zbijać stawki. Na rynku konkurowały Lukas Bank, AIG, Żagiel, Cetelem, Eurobank i częściowo Santander oraz HSBC. Dzisiaj dwóch trzecich szyldów nie ma już na rynku. Część banków zmieniła nazwę (Lukas to Credit Agricole, Cetelem to później Sygma, a obecnie BGŻ BNP Paribas), inne zwinęły działalność (Żagiel), a jeszcze inne przejęli konkurenci (Santander kupił AIG, Alior — HSBC). Eurobank zrezygnował z biznesu ratalnego w sieciach handlowych, bo uznał, że nie można być przywiązanym tylko do jednej linii biznesowej — consumer finance. Trzeba poszukać nieco zamożniejszego klienta detalicznego, który będzie chciał nie tylko wziąć kredyt, ale również korzystać z usług bankowych na co dzień. Kredyt ratalny w sieciach handlowych, gdzie marże tylko nieznacznie wzrosły w stosunku do przedkryzysowego karnawału, przestał się też opłacać. Eurobank zainwestował w bankowość internetową, mobilną i Piotra Adamczyka, który został reklamową twarzą banku. Powrót na rynek ratalny nie oznacza powrotu do consumer finance. Na raty kupują dzisiaj nie tylko ludzie mniej zamożni. Atrakcyjne promocje „0 proc.” wybierają też osoby z zasobniejszymi portfelami, traktując oferty jako sposób na optymalizację finansową. Eurobank liczy, że w hipermarketach elektronicznych spotka się właśnie takich klientów i poprzez kredyt ratalny można zachęcić ich do otwarcia rachunku.

Nisze ciasne, ale własne

Zupełnie inny pomysł na kredyty ratalne ma Nest Bank. Na pozór to beniaminek w tym segmencie rynku, bo nigdy wcześniej, również pod dawną marką FM Banku, takim finansowaniem się nie zajmował. Biznes tworzą jednak ludzie, a spora część załogi Nesta to dawna obsada Meritum, która pożyczania nauczyła się w Tesco.

— Mamy know-how, zasoby i pomysł na biznes — mówi Bartosz Chytła, pierwszy wiceprezes Nest Banku. Nie chce ujawniać szczegółów, stwierdza jedynie, że zgodnie ze strategią banku, polegająca na wyszukiwaniu rynkowych nisz, niszowy będzie też biznes ratalny. Nest szuka detalistów, którzy jeszcze nie współpracują z dostawcami finansowania. Nie muszą to być sklepy z elektroniką, ale np. z wyposażeniem mieszkań itp.

— W dużych sieciach konkurencja jest duża, a marże niskie. W niszach marże są wyższe i tu możemy zbudować przewagi konkurencyjne — mówi Bartosz Chytła. Jak mówi, wolumeny nie są duże — kilkaset milionów złotych rocznie — ale Nest nie musi z nikim dzielić się ciastkiem. Cały rynek ratalny jest kilkanaście razy większy, brakuje jednak wiarygodnych danych opisujących jego rozmiary. Według BIK, połowa umów kredytowych zawierana jest na kredyty spłacane w ratach. Wartościowo to jednak niewielka część rynku consumer finance, który na koniec III kwartału 2016 r. miał 142 mld zł wartości — szacunkowo to mniej niż 10 mld zł.