REFORMA EMERYTALNA JEST WYZWANIEM
Marek Góra, szef Biura Pełnomocnika Rządu ds. Zabezpieczenia Społecznego, które z końcem marca zakończyło działalność, przyznaje, że w swojej działalności skupiło się głównie na dwóch pierwszych filarach. Marek Góra jest zadowolony z efektów swojej pracy. Dowodem tego jest to, że sam zdecydowany jest podzielić swoją składkę emerytalną między dwa filary.
„Puls Biznesu”: Polska reforma emerytalna jest wynikiem doświadczeń wynikających z podobnych reform przeprowadzonych w świecie. Na kim wzorowano się tworząc jej założenia?
Marek Góra: I filar to przede wszystkim doświadczenia ze Szwecji. Tam oparty na tych samych zasadach system wprowadzono również 1 stycznia. Fundusz Rezerw Demograficznych to doświadczenia z Singapuru. Rozwiązania techniczne w II filarze polska reforma czerpała z Ameryki Południowej. Różnica polega na tym, że nasz II filar jest wmontowany w system ubezpieczeń społecznych. Natomiast III filar to głównie doświadczenia krajów anglosaskich (Anglia, USA).
Próbowaliśmy poprawić doświadczenia wielu państw, wyciągając z nich najlepsze elementy. Na naszym systemie wzorują się teraz inne kraje, jak Macedonia, Rumunia, Chorwacja czy Bułgaria.
— Czy tempo wprowadzania reformy nie jest Pana zdaniem zbyt szybkie?
— Szybkie wprowadzenie reformy emerytalnej to głównie kwestia kosztów. Im szybciej jest ona wprowadzona, tym jej koszty społeczne są mniejsze. Zanim stary system całkiem się rozpadł, był już bankrutem. Nie spełniłby obietnic. Już z definicji był deficytowy.
Jako twórcy nowego systemu poczuwamy się do tego, aby wyjaśnić, jak działa reforma. System nie jest idealny, ma jednak dużo pozytywnych cech. Jest całkowicie zbilansowany, jego konstrukcja wyklucza deficyt. Nie jest w stanie przyjąć więcej zobowiązań, ponad te, dla których ma pełne finansowanie. Zawsze suma przychodów równa się sumie należności, czyli emerytur. Z tego wynika jego bezpieczeństwo. Ja nie wierzę w gwarancje państwa. Polegające na tym, że musimy dopłacać poprzez podatki, aby system był w stanie wypłacić obiecane emerytury.
— Do jakich ustępstw zmusiła twórców reformy emerytalnej polska rzeczywistość gospodarcza?
— W reformie nie ma złych kompromisów. Jest tylko jedna rzecz, której nie udało się zrobić — zrównać wieku przejścia na emeryturę mężczyzn i kobiet.
Nie pociąga to za sobą bezpośrednich konsekwencji. Jednak fakt, że kobiety mają prawo wcześniejszego przejścia na emeryturę, może powodować wypychanie ich z rynku pracy. Wtedy wiązać się to może również z niższą emeryturą. Proponowaliśmy zrównanie wieku na poziomie 62 lat dla mężczyzn i kobiet, traktując go jako minimalny wiek emerytalny. Nie musi to oznaczać końca pracy.
Reforma zmieni nastawienie ludzi do własnych dochodów, nie będą ich ukrywać, bowiem nowy system to wpłacanie pieniędzy na własne konto. System stanowi bezpieczne przenoszenie części dochodów z okresu aktywności zawodowej na starość. I i II filar powinien zapewnić wielkość emerytury wyższą od minimum wynikającego ze standardowych potrzeb człowieka na emeryturze. Nie oznacza to natomiast wyraźnie wysokiego poziomu.
Moją indywidualną decyzją jest to, czy chcę konsumować więcej teraz czy na starość. Dwa obowiązkowe filary zapewniają standardowe potrzeby, reszta należy do III filaru. Pierwszy filar powinien dawać bezpieczeństwo. W sensie ekonomicznym zaś podobny jest do zakupu obligacji. Drugi natomiast to pieniądze i wyższa stopa zwrotu. Aby uzyskać wyższą stopę, fundusz musi inwestować w akcje.
— Dla ilu towarzystw emerytalnych jest Pana zdaniem miejsce na polskim rynku i czy spodziewa się Pan upadku części z tych, które otrzymały bądź otrzymają koncesję?
— W długim okresie na rynku jest miejsce dla 10-15 towarzystw emerytalnych. Ograniczanie ich liczby widzę jako proces łagodny i spokojny. Dojdzie raczej do łączenia towarzystw, nie zaś do ich upadku.
Liczba klientów przyciągniętych przez poszczególne fundusze, moim zdaniem, zależeć będzie od tego, jak będą inwestowane pieniądze. Liczy się także uniwersalność działania. Myślę, że nie ma wiele miejsca dla towarzystw niszowych.
— Jak zatem wybrać fundusz, który ma szansę zapewnić najwyższą emeryturę w przyszłości i w jakim przypadku warto zmienić go na inny?
— Najważniejszym kryterium wyboru funduszu jest tempo, w jakim pomnoży on w długim okresie oszczędności emerytalne. Dlatego tak ważny jest udział akcji w portfelu. Ustawowo jest to do 40 proc. Nie słyszałem jednak, aby jakiś fundusz planował aż takie inwestycje w akcje.
Kolejnym kryterium jest wysokość opłaty od składki. Niedobrze jest przepłacać, ale z drugiej strony wysoka jakość usługi kosztuje. Pozostaje jeszcze kwestia mojego zaufania do zdolności pomnażania tych pieniędzy przez powierników. Akcjonariusze muszą mieć doświadczenie. A to wiąże się ze znajomością rynków finansowych.
Zmiany i obniżanie opłat przez fundusze, moim zdaniem, świadczą o tym, że wiele firm myśli o długim i stabilnym funkcjonowaniu na tym rynku.
Biznes emerytalny jest długookresowy. Punkt w jedną czy w drugą stronę w opłatach jest właściwie niezauważalny dla firmy. W okresie 20 lat jeden punkt różnicy w opłatach przekłada się na jedną dziesiątą punktu stopy zwrotu z inwestycji. Dlatego najważniejsze są inwestycje.
Natomiast ewentualna decyzja o zmianie funduszu emerytalnego musi mieć ekonomiczne podstawy.
Ja swoją składkę podzielę. Szczególnie, jeśli fundusz zainwestuje w akcje, a nie w obligacje. Każdy musi tego typu decyzję podjąć indywidualnie.
— Jak Pana zdaniem powinien być zorganizowany nadzór nad systemem emerytalnym?
— Jestem zwolennikiem uzupełnienia nadzoru o utworzenie Biura Aktuariusza Krajowego, które będzie zajmować się monitoringiem całości systemu emerytalnego oraz innych elementów ubezpieczeń społecznych. Ta instytucja będzie dbać o długookresową samowystarczalność całego systemu. Chodzi o to, by nie narazić uczestników systemu, czyli nas wszystkich, na straty wynikające z załamania jego finansów. Rolą aktuariusza jest badanie wpływu decyzji podejmowanych dziś na efekty osiągnięte w przyszłości. Biuro powinno przeprowadzać długookresowe analizy, obejmujące okres 60-70 lat. Nie będzie natomiast wchodzić w kompetencje innych urzędów nadzoru.
Reforma emerytalna jest wyzwaniem intelektualnym. Przystępowanie osób do II kapitałowego filaru jest miarą społecznej akceptacji tego, co zrobiliśmy. A udało się zrobić 95 proc. projektu. Biuro opracowało koncepcję reformy emerytalnej, następnie przełożyło ją na założenia, a potem na ustawy. Obecnie z naszego systemu korzystają inne kraje wprowadzające reformę emerytalną.