Zgodnie z zapowiedziami pojawiła się nowa odsłona projektu ustawy wprowadzającej do polskiego prawa REIT-y. Rząd chce, by stało się to 1 stycznia 2018 r. Nowy projekt dopuszcza inwestowanie przez REIT-y w budownictwo mieszkaniowe, czego pierwotny nie zakładał.

„Z uwagi, iż rynek mieszkań na wynajem wydaje się skutecznym generatorem stabilnych dochodów, przez co może stanowić bazę dla produktów dywidendowych, projektodawca zdecydował się nie ograniczać możliwego przedmiotu inwestycji REIT jedynie do nieruchomości komercyjnych, ale umożliwić tego typu spółkom czerpanie dochodów również z innego typu nieruchomości, w tym nieruchomości mieszkaniowych” — głosi uzasadnienie do ustawy.
Bardziej zaskakująca jest jednak inna nowość, której nie było w pierwotnym projekcie. Dywidendy wypłacane przez REIT-y mają być zwolnione z tzw. podatku Belki. Zwolnienie to ma dotyczyć podatników CIT i PIT. Na dywidendę REIT ma przeznaczać 90 proc. zysków. Projekt dopuszcza odstępstwo od tej reguły za zgodą WZA, jeśli w ciągu dwóch lat REIT dokona reinwestycji tych pieniędzy w kolejne nieruchomości.
Jednocześnie, jeśli reinwestycja nie zostanie zrealizowana, projeky wprowadza imperatyw wypłaty akcjonariuszom zaliczki na poczet przewidywanej dywidendy. Nie jest jednak planowane zwolnienie samych REIT-ów z podatku dochodowego. Dochody osiągane bezpośrednio przez REIT-y lub za pośrednictwem ich spółek zależnych — niepomniejszone jednak o odpisy amortyzacyjne dokonywane od wynajmowanych nieruchomości — podlegałyby opodatkowaniu stawką w wysokości 8,5 proc.
„Powyższe oznacza, iż »obciążenie« podatkiem dochodowym wskazanych dochodów ekonomicznie byłoby zbliżone do obciążeń podatkowych spoczywających na osobach fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej, bezpośrednio wynajmujących posiadane nieruchomości lub ich części innym podmiotom, w przypadkach kiedy osoby te wybrały zryczałtowaną formę opodatkowania uzyskiwanych z wynajmu przychodów” — wyjaśniono w uzasadnieniu do projektu.
Projekt ciągle nie zawiera jednoznacznych zapisów dotyczących rozproszenia akcjonariatu, które zapobiegałyby „opakowaniu” w REIT nieruchomości jednego właściciela. Projekt — tak jak poprzedni — zakłada, że REIT-em będzie mogła być spółka publiczna dopuszczona do obrotu na giełdzie. Oznacza to, że akcjonariusze mający mniej niż 5 proc. głosów na WZA muszą kontrolować 15 proc. akcji dopuszczonych do obrotu. Nigdzie jednak nie jest powiedziane, że dopuszczone muszą być wszystkie akcje. O dopuszczeniu do obrotu decyduje zarząd giełdy.
Gdyby ten zapis stał się prawem, byłaby to sytuacja o tyle absurdalna, że o zwolnieniu podatkowym polskich REIT-ów przesądzałaby w praktyce oparta o dość uznaniowe kryteria decyzja zarządu jednej z wielu działających w Polsce spółek, jaką formalnie jest Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie.