W ubiegłym roku globalna produkcja energii odnawialnej wzrosła o rekordowe 740 gigawatów. Choć to najwyższy wynik w historii, dane z najnowszego raportu paryskiego think tanku REN21 wskazują, że świat pozostaje daleko w tyle za celem potrojenia mocy OZE do 2030 roku. Ten cel, uzgodniony na konferencji klimatycznej ONZ COP28 w 2023 roku, ma kluczowe znaczenie dla zatrzymania globalnego ocieplenia poniżej 1,5 stopnia Celsjusza.
Globalny deficyt energetyczny
Aby osiągnąć założenia COP28, do 2030 roku świat musi potroić moce zainstalowane w OZE względem poziomu z 2022 roku. Tymczasem według raportu REN21, jeśli obecne tempo rozwoju się utrzyma, do końca dekady zabraknie 6,2 terawata mocy – więcej niż wynosi łączna zainstalowana moc wszystkich istniejących źródeł odnawialnych.
CZYTAJ TAKŻE>>Chiny biją rekordy w instalacjach solarnych
Z odnawialnych technologii jedynie energia słoneczna znajduje się na właściwej ścieżce. Fotowoltaika odpowiadała za 81 proc. nowej mocy OZE w 2024 roku. Tak dynamiczny rozwój zawdzięcza przede wszystkim instalacjom dachowym w krajach rozwijających się i malejącym kosztom technologii.
Cofanie się zamiast postępu
Z raportu wynika również, że polityczne i gospodarcze decyzje wielu krajów hamują transformację energetyczną. Przykłady to m.in. decyzja Nowej Zelandii o wycofaniu zakazu poszukiwań ropy i gazu na morzu czy wyhamowanie wsparcia dla OZE w Stanach Zjednoczonych. Dodatkowo część państw ograniczyła finansowanie transformacji, a firmy z sektora paliw kopalnych i banki zmniejszyły zaangażowanie w zielone inwestycje.
Na przeszkodzie stoją też napięcia handlowe – kraje zachodnie, broniąc swojego przemysłu przed tańszą konkurencją z Chin, ograniczyły import technologii OZE, co spowolniło rozwój rynku w 2024 roku.