Tegoroczne finansowanie potrzeb pożyczkowych budżetu państwa lada moment przejdzie do historii, ale resort finansów już myśli, co zrobić, żeby jak najtaniej pożyczyć w przyszłym roku ponad 180 mld zł. Pomóc ma w tym, jak co roku, strategia zarządzania długiem skarbu państwa. Jej cele od lat są niezmienne: obniżanie kosztów finansowania, pożyczanie głównie w złotych i na jak najdłuższe terminy. W przyszłym roku ministerstwo planuje jednak dla inwestorów niespodziankę.

— W ramach nowości w strategii wracamy do finansowania bonami skarbowymi — zapowiada Mateusz Szczurek, minister finansów. Kierowany przez niego resort wprowadza ten instrument do palety po trzech latach przerwy, wyjaśniając, że będzie służył głównie do zarządzania bieżącą płynnością w kasie państwa. To znaczy, że wszystkie sprzedane w przyszłym roku bony zostaną jeszcze przed sylwestrem od inwestorów wykupione. Na razie Ministerstwo Finansów (MF) nie ujawnia, kiedy będzie oferowało nowy-stary instrument, informuje jednak, ile pieniędzy chce zdobyć dzięki jego emisji.
— Założyliśmy, że sprzedaż bonów na potrzeby całorocznego finansowania wyniesie 7,9 mld zł — mówi Dorota Podedworna- Tarnowska, wiceminister finansów odpowiedzialna za zarządzanie długiem.
Zaznacza, żeby nie traktować tych zapowiedzi jako precyzyjnej deklaracji, ale jedynie podstawową strategię handlową resortu. — W ciągu roku działamy w zmieniających się warunkach rynkowych. Zmiany będą wpływać na skalę wykorzystywania poszczególnych rodzajów papierów skarbowych — przypomina wiceminister. Eksperci nie mają wątpliwości — poszerzenie instrumentarium do finansowania dziury budżetowej to dobry plan.
— Na razie klimat wokół naszych obligacji jest dobry, ale resort finansów musi myśleć wyprzedzająco i elastycznie reagować na sytuację rynkową — mówi Artur Urbański, analityk z Banku Pekao. Tym bardziej że przyszły rok może znów ma przynieść rynkową nerwówkę, głównie za sprawą banków centralnych. Fed jest corazbliżej pierwszej od 6 lat podwyżki stóp procentowych i nawet jeśli nie zdecyduje się na nią w tym roku, to już w przyszłym na pewno. W ślad za nim pójdzie bank centralny Anglii, a to może ograniczyć apetyt inwestorów na dług sprzedawany nad Wisłą.
— Jeśli banki centralne w USA i Anglii zaczną zacieśniać politykę pieniężną, mogą przyjść gorsze czasy dla emitentów, będzie więcej zmienności. Obligacje długoterminowe mogą wówczas nie cieszyć się wielkim wzięciem, a bony o zapadalności poniżej roku już tak — uważa Artur Urbański. Na zainteresowanie krótkimi papierami liczy też resort finansów.
— Warto rozszerzyć ofertę papierów skarbowych o instrumenty, na które zgłaszany jest potencjalnie duży popyt — mówi Dorota Podedworna-Tarnowska.
Jak duży ostatecznie się okaże, zależy od ceny, jakiej zażąda MF. Analitycy uważają, że gdyby dzisiaj resort zdecydował się na taką emisję, rentowność bonów skarbowych mogłaby być nieco niższa niż obligacji 2-letnich, wynosząca na rynku wtórnym ok. 1,65 proc.