Projekt nowelizacji ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) to jeden z najbardziej krytykowanych w ostatnich latach przez przedsiębiorców pomysłów rządu. Wiele organizacji biznesowych alarmowało, że propozycje Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) kierowanego przez Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk grożą chaosem i zdestabilizowaniem rynku pracy.
Chodzi o to, że resort chce umożliwić inspekcji pracy przekształcanie umów cywilnoprawnych (zleceń, o dzieło, B2B) w etaty. Miałoby się to dziać wtedy, gdy okoliczności realizacji umowy cywilnoprawnej wskazują, że istnieje zakamuflowany stosunek pracy, czyli wykonywanie obowiązków przez pracownika w miejscu i czasie wskazanym przez zleceniodawcę oraz pod jego nadzorem. Opublikowano trzecią wersję projektu, która trafiła do Stałego Komitetu Rady Ministrów. Wkrótce może go przyjąć cały rząd i projekt trafi do Sejmu. Nowe zasady miałyby wejść w życie z początkiem 2026 r. Proponowane rozwiązania budzą jednak wątpliwości wśród członków Rady Ministrów, o czym niedawno pisał "PB".
Inspektor zdecyduje, etat staje się faktem
Resort pracy twierdzi, że na rynku jest dużo fikcji zatrudnieniowej polegającej na wypychaniu pracowników z etatów na umowy zlecenia, o dzieło, B2B. Postanowił z tym walczyć, przyznając PIP kompetencję do władczej decyzji administracyjnej, zamieniającej ze skutkiem natychmiastowym umowę cywilnoprawną w stosunek pracy. Jak to uzasadnia?
"Obecne instrumenty przysługujące inspektorom pracy są niewystarczające, aby w sposób skuteczny przeciwdziałać zjawisku nadużywania umowy cywilnoprawnej jako podstawy świadczenia pracy. Mają one charakter niewładczy, są czasochłonne i obarczone ryzykiem nieuwzględnienia przez sąd w przypadku braku współpracy ze strony zainteresowanego pracownika" - czytamy w uzasadnieniu projektu.
Teraz, aby przekształcić umowę, inspektor pracy musi iść do sądu i tam udowodnić swoje racje. MRPiPS twierdzi, że ta droga nie jest skuteczna, i dlatego chce ją znacznie skrócić. Decyzja inspektora zastąpiłaby orzeczenie sądu. Oczywiście firma mogłaby ją zaskarżyć do sądu, ale skutek decyzji byłby natychmiastowy.
Właśnie natychmiastowa wykonalność decyzji inspektora pracy jest, zdaniem ekspertów, największym zagrożeniem dla przedsiębiorców. To oznaczałoby, że firmy musiałyby od razu traktować osoby, którym PIP zamieniła umowy, jak etatowców, i w taki sposób płacić za nich podatki, składki na ZUS, zdrowotne, PFRON, FGŚP, PPK. Mało tego, decyzja inspektora pracy działałaby również wstecznie, czyli firmy musiałyby płacić podatki i składki za lata poprzedzające przekształcenie umowy - zatrzymany ma być bieg ich przedawnienia.
Przedsiębiorcy: groźna natychmiastowa wykonalność
W trakcie konsultacji projektu eksperci z organizacji biznesowych mieli wielką nadzieję, że MRPiPS postąpi rozsądnie i wprowadzi do projektu konieczne zmiany, zabezpieczające rynek pracy przed poważnymi turbulencjami.
- Przeanalizowaliśmy dokładnie najnowszą wersję tego projektu. Niestety ministerstwo nie uwzględniło zmian, o które prosili przedsiębiorcy. To powoduje, że znacznie zwiększa się niebezpieczeństwo wdrożenia przepisów bardzo niekorzystnych zarówno dla pracodawców, jak i całego rynku pracy – mówi Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy Konfederacji Lewiatan.
Czego nie uwzględniło MRPiPS?
- Od samego początku apelowaliśmy aby ministerstwo pracy zrezygnowało z koncepcji natychmiastowej wykonalności decyzji inspektora pracy. Niestety nie posłuchało nas. Do najnowszego projektu wpisano tylko prawo firmy do wnioskowania o zawieszenie natychmiastowej wykonalności na czas trwania postępowania odwoławczego w sądzie. To niczego nie będzie gwarantować. Naszym zdaniem powinno być odwrotnie, czyli brak natychmiastowej wykonalności i dopiero na etapie sądowym inspektor mógłby występować o jakieś zabezpieczenia swej decyzji. Niestety nie posłuchano tych propozycji – stwierdza Robert Lisicki.
Za trzy lata wstecz, ale na jakich zasadach?
W projekcie pojawiły się inne małe zmiany.
- Na przykład wprowadzono trzyletni okres sprzed decyzji inspektora pracy, za który firmy będą musiały płacić zaległe podatki i składki. Wcześniej miał to być okres pięcioletni. To drobna zmiana, która nie poprawi sytuacji przedsiębiorców. Wiele firm będzie zmuszonych zapłacić ogromne kwoty, szczególnie gdy przekształcenie umów będzie dotyczyć wielu zatrudnionych – podkreśla Robert Lisicki.
Biznes domagał się również tego, aby zmiana umowy cywilnoprawnej w etat nie następowała na mocy decyzji administracyjnej inspektora pracy.
- Ewentualne przekształcenie umowy powinno następować w wyniku negocjacji między urzędnikiem a przedsiębiorcą. Ten postulat również trafił w próżnię. Resort pracy wymyślił, że zamiana umów miałaby następować albo w drodze decyzji inspektora, albo w drodze jego powództwa do sądu o ustalenie stosunku pracy. Tylko że projekt nie precyzuje, kiedy i w jakich sytuacjach stosowana byłaby każda z tych dróg. To spowoduje, że rozstrzygnięcie będzie należało do inspektora pracy, który zawsze wybierze wydanie decyzji, bo tak będzie łatwiej i szybciej - mówi Robert Lisicki.
Według niego w przypadku umowy B2B w wysokości 15 tys. zł brutto miesięcznie na skali podatkowej firma musiałaby za takiego zatrudnionego za trzy lata wstecz dopłacić setki tysięcy złotych podatków i składek na ZUS.
Stracą pracodawcy i pracownicy
Wszelkie zagrożenia płynące z projektu MRPiPS przedstawiła Federacja Przedsiębiorców Polskich (FPP). W jej stanowisku czytamy, że proponowane regulacje wywołają daleko idące niekorzystne skutki dla przedsiębiorców, rynku pracy, całej gospodarki. „Efekty mogą być odwrotne do zamierzonych, a skutki finansowe uderzą zarówno w pracodawców, jak i pracowników” - czytamy w opinii FPP. Organizacja alarmuje, że te przepisy mogą doprowadzić do uśmiercenia umów zlecenia.
Także w imieniu Rady Przedsiębiorczości dziewięciu szefów wielkich organizacji biznesowych zaapelowało do resortu pracy o wstrzymanie prac nad tym projektem i przeprowadzenie rzetelnych konsultacji z ekspertami. „Uważamy, że zaproponowane w projekcie rozwiązania godzą w bezpieczeństwo obrotu gospodarczego, zagrażając stabilności rynku pracy i wprowadzając ryzyko nieprzewidywalnych obciążeń dla przedsiębiorstw. Wprowadzenie proponowanych zmian oznacza, iż wielu uczestników obrotu prawnego będzie działało w permanentnym stanie niepewności” - grzmieli sygnatariusze apelu.
Eksperci zdają sobie sprawę, że przekształcanie umów cywilnoprawnych w umowy o pracę znajduje się wśród kamieni milowych, od których wdrożenia uzależniony jest dostęp do pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy, ale uważają, że rząd powinien to renegocjować z Brukselą.
tyle jest, według ZUS, osób na kontraktach B2B
a tyle osób pracuje na umowach cywilnoprawnych (zlecenia, o dzieło)
Niedawny wpis w serwisie X na temat projektu MRPiPS:
Nie może zyskać akceptacji projekt, w którym jednoosobowo jakiś urzędnik mógłby decydować o istnieniu lub nieistnieniu firm. Gdybyśmy przyjęli skutki wsteczne decyzji – podatkowe, ZUS-owskie – to byłoby to danie urzędnikowi władzy, której nie powinien mieć.
