Otoczenie jest trudniejsze, a przyszłość niepewna, lecz pieniędzy na inwestycje — przynajmniej na razie — nie brakuje. Resource Partners, jeden z najaktywniejszych graczy na polskim rynku private equity, rusza z zakupami w ramach trzeciego funduszu, który dostał pieniądze od inwestorów. To tzw. pierwsze zamknięcie, czyli moment, gdy do funduszu wpływa już gotówka, ale rozmowy z kolejnymi potencjalnymi inwestorami są wciąż prowadzone.
— Do końca roku powinniśmy zebrać około 200 mln EUR. Zgodnie z naszą strategią inwestowania w średniej wielkości firmy prywatne wielkość funduszu trzeciego nie może przekroczyć 250 mln EUR. Mamy już jednak zapewnione finansowanie pozwalające na natychmiastowe rozpoczęcie inwestycji. Na początek w ramach trzeciego funduszu sfinalizujemy uzgodnione jeszcze w ubiegłym roku przejęcie litewskiej spółki Deeper, produkującej echosondy dla wędkarzy. Porozumieliśmy się też ze sprzedającymi w sprawie kolejnych transakcji, które będziemy ogłaszać w najbliższych miesiącach — mówi Ryszard Wojtkowski, partner zarządzający w Resource Partners.

Inwestorskie obawy
Resource Partners działają na rynku od 2009 r. Wliczając koinwestycje na zakupy i rozwój spółek fundusz przeznaczył do tej pory 500 mln EUR.
— Warunki do zbierania pieniędzy są teraz trudniejsze dla funduszy takich jak nasz. Historycznie głównym źródłem kapitału dla private equity w regionie były instytucje amerykańskie i tzw. fundusze funduszy. Te pierwsze działają teraz zachowawczo, bo najwyraźniej myślą, że przy okazji wojny w Ukrainie po Polsce też jeżdżą czołgi. Nakładają się na to obawy o kondycję gospodarki po pandemii. Tymczasem te drugie mają coraz więcej pieniędzy, więc koncentrują się na dużych inwestycjach — preferują takie, gdy w pojedynczy fundusz mogą włożyć przynajmniej 100 mln EUR, a takich okazji w naszej części Europy praktycznie nie ma — mówi Ryszard Wojtkowski.
W tej sytuacji kapitałowym fundamentem stają się publiczne instytucje finansowe, takie jak Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju czy Europejski Fundusz Inwestycyjny.
— Oprócz nich w nowym funduszu mamy starych i nowych inwestorów prywatnych — procentują budowane przez lata relacje, dzięki którym udaje się przekonać duże instytucje do inwestowania mniejszych kwot, rzędu 30-40 mln EUR — mówi partner zarządzający Resource Partners.
Transakcyjna kolejka
W ciągu ostatniego roku Resource Partners byli bardzo aktywni na rynku transakcyjnym. Poza Deeperem kupili cztery spółki: produkującą lakiery hybrydowe pod marką Semilac firmę Nesperta, producenta psich przysmaków Atlantic Products (przyłączonego do kupionego wcześniej Macedu), handlującą rowerami 7Annę i produkujące place zabaw Buglo Play.
Już w tym roku fundusz sprzedał dwie firmy. Szybko i ze sporym zyskiem wycofał się z Macedu, znalazł też nabywcę na rumuńską sieć klubów fitness WCR, ostatnią inwestycję kupioną jeszcze w ramach pierwszego funduszu w 2014 r.
— Na przełomie roku zamierzamy rozpocząć proces wyjścia z dwóch spółek portfelowych. Dwa zrealizowane wyjścia ze spółek kupionych w ramach drugiego funduszu zapewniły już zwrot ponad połowy zainwestowanych w całe portoflio pieniędzy, więc nie jesteśmy pod presją — mówi Małgorzata Bobrowska-Jarząbek, partnerka zarządzająca w Resource Partners.
Resource Partners zamierzają trzymać się sektora produktów i usług konsumenckich.
— Jesteśmy w praktyce jedynym funduszem w regionie, który koncentruje się wyłącznie na spółkach z tego sektora. Reszta to fundusze wielobranżowe lub infrastrukturalne. Szukamy spółek rentownych i mających potencjał do ekspansji zagranicznej w swoich niszach lub mogących skorzystać na skracaniu łańcuchów dostaw w Europie. Bardzo cenimy kompetencje cyfrowe wzbogacające tradycyjne branże konsumenckie — tłumaczy przedstawiciel funduszu.
Funduszowe podejście
Na jedną transakcję Resource Partners chcą przeznaczać co najmniej 10 mln EUR, nie licząc długu i potencjalnych dodatkowych inwestycji.
— Zależy nam na pakietach większościowych, ale chcemy, by założyciele lub menedżerowie spółek pozostawali z nami na pokładzie. Możemy też realizować inwestycje wspólnie z inwestorami naszego funduszu, co znacznie zwiększa ilość pieniędzy do wykorzystania w pojedynczej transakcji — mówi Ryszard Wojtkowski.
Pandemia, rosnąca inflacja, wojna w Ukrainie i widmo recesji sprawiają, że inwestorzy robią się ostrożniejsi, ale na razie nie odbija się to na wycenach.
— Firmy z dobrymi perspektywami się cenią i ich właściciele nie są skłonni do zaakceptowania niższych mnożników niż w poprzednich latach. Obecne warunki rynkowe motywują ich jednak do poszukiwania partnerów finansowych, bo giełda też nie jest atrakcyjną alternatywą, a relacje z bankami są trudniejsze. W tej sytuacji właśnie private equity stało się bardziej atrakcyjnym źródłem kapitału na rozwój — mówi partner zarządzający Resource Partners.