Zrobiło nam się miło, że polędwica wciąż jest w menu. Więcej - nadal na pierwszym miejscu (62 zł). Mniemamy, że na pewno wciąż jest godna polecenia. W karcie win Marques de Riscal też był obecny (340 zł/butelka). Dyskretnie ukryto jednak jego rocznik – szeptano po stolikach, że może dlatego, że był już za stary. Tym razem naszą uwagę przykuła obecność w menu królika (combry jagnięce są wszędzie).
A zwłaszcza jego faszerowane borowikami i suszonymi pomidorami udko (56 zł). Występował w duecie z wszędobylskim szpinakiem. Dobrze zrobiony królik to w Polsce rzadkość. Może trochę przez przekorę zamówiliśmy go. Przepatrzyliśmy starannie pod jego kątem (stosunkowo skromną w Poezji) kartę win. Żadnego z trzech kolejnych zamawianych przez nas do królika win nie było już w karcie (podobno goście wypili). A przykro, bo podawany tam królik wymaga szczególnej oprawy. Jest zjawiskowy smakowo i przyjemnie soczysty.
