Akcjonariusze mniejszościowi WP przeszukali gabinet jej prezesa i twierdzą, że znaleźli na niego haka. A prezes? Zawiadomił policję.
Konflikt między akcjonariuszami Wirtualnej Polski (WP) przybiera coraz dramatyczniejszą formę. Wczoraj spółka wydała komunikat, że Maciej Grabski, członek rady nadzorczej WP i największy z mniejszościowych akcjonariuszy, oraz Jacek Kawalec, członek zarządu firmy, w nocy przeszukali gabinet prezesa i zabrali z niego komputer z danymi. Marek Borzestowski jest oburzony.
— Zabrano komputer z danymi służbowymi i moją osobistą korespondencją. Zawiadomiłem policję — mówi Marek Borzestowski.
Andrzej Mikosz, adwokat reprezentujący Macieja Grabskiego, twierdzi, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem.
— Zgodnie z kodeksem spółek handlowych, Maciej Grabski, członek rady nadzorczej, jest uprawniony do dokonania czynności kontrolnych w spółce, w tym rewizji. Niczego nie zabrano, a komputer pana Borzestowskiego oddano do depozytu notarialnego. Wzburzenie pana Borzestowskiego wynika z faktu, że na komputerze znajdują się dokumenty świadczące o tym, że działał na szkodę spółki — mówi Andrzej Mikosz.
Marek Borzestowski twierdzi, że takie dokumenty nie mogą istnieć. Sprawę wyjaśnia policja.
Przypomnijmy, że Wirtualnej Polsce wskutek konfliktu akcjonariuszy grozi bankructwo, a wniosek o upadłość jest już w sądzie. Źródłem konfliktu akcjonariuszy jest sprawa odkupienia przez TP Internet, spółkę zależną TP SA, która ma już 80 proc. WP, pozostałych akcji portalu od mniejszościowych. Chodzi o cenę — mniejszościowi chcą za 20-proc. pakiet ponad 230 mln zł, jak to mają zapisane w umowie. TP SA twierdzi, że akcje nie są tyle warte.