Roach zwraca uwagę, że choć Chiny to wciąż gospodarka nastawiona na eksport, to jego udział w niej spadł z 37 proc. w 2007 roku do mniej niż 20 proc. obecnie. Dlatego, mając coraz większe wsparcie w krajowym popycie Chiny są w stanie lepiej wytrzymać presję ceł i innych działań wycelowanych w eksporterów z tego kraju.

Inaczej jest w przypadku USA, uważa ekonomista. USA zależą w znacznym stopniu od importu tanich chińskich dóbr, które pozwalają ograniczonym pod względem dochodów amerykańskim konsumentom „związać koniec z końcem”. Chiny są również trzecim pod względem wielkości importerem amerykańskich dóbr.
- Oczywiście USA zależą od Chin także jeśli chodzi o finansowanie deficytu budżetowego. To największy zagraniczny posiadacz obligacji USA (…) Brak popytu z Chin może zmienić następną aukcje obligacji USA w pogrom – ostrzega Roach.
Ekonomista podkreśla, że zależność USA od Chin wynika z fundamentalnej słabości struktury amerykańskiej gospodarki, powodowanej przez brak oszczędności krajowych. Zwraca uwagę, że w czwartym kwartale 2017 roku stopa oszczędności wynosiła tylko 1,3 proc.
- W sytuacji braku oszczędności w kraju i pożądaniu konsumpcji i wzrostu, USA muszą importować nadwyżkę oszczędności zagranicznych, a przez to mają potężne deficyty bilansu płatniczego i handlu zagranicznego importując ten kapitał – napisał Roach. – Prezydent Donald Trump stale wskazuje na Chiny jako głównego sprawcę wielkiej tragedii Ameryki, kiedy faktycznie powinien uważnie popatrzeć w lustro – dodał.