Po wybuchu pandemii aktywność transakcyjna w Polsce na kilka miesięcy zamarła, natomiast po wybuchu wojny na Ukrainie inwestorzy nie wstrzymali zakupów. Właściciela zmienia właśnie Rockfin, zajmujący się produkcją i montażem urządzeń pomocniczych do turbin, generatorów i kompresorów, wykorzystywanych w każdym typie elektrowni.
Spółka ponad 80 proc. przychodów generuje z eksportu i zatrudnia ponad 700 osób, w tym 200 inżynierów w zakładach pod Gdańskiem, w Gorlicach i Bydgoszczy. Kupuje ją za pośrednictwem funduszu Jet2 czeska grupa Jet Investment, skoncentrowana na inwestycjach przemysłowych. Sprzedającym jest polski fundusz Tar Heel Capital (THC). Wartości transakcji nie ujawniono.
- Rockfin okazał się dla nas tzw. dragonem, czyli inwestycją, z której zwrot w praktyce z górką pokrył cały fundusz. Mimo zwiększonej niepewności za sprawą wojny na Ukrainie, inflacji, rosnących stóp procentowych itp. otoczenie w dużej mierze sprzyja polskim firmom produkcyjnym nastawionym na eksport. Jest ogromny popyt na usługi europejskich producentów, globalni gracze inwestują w moce bliżej rynków docelowych – mówi Andrzej Różycki, partner zarządzający w funduszu THC.

Jaki jest horyzont inwestycji Jet Investment w Rockfinie i w których segmentach działalności spółki fundusz widzi największy potencjał wzrostowy?
Nasz horyzont inwestycyjny wynosi zazwyczaj 6-9 lat. Widzimy duży potencjał w segmentach, które prowadzą do transformacji strukturalnej w kierunku zdecentralizowanej energetyki i czystej energii. W związku z tym uważamy, że rozwiązania wodorowe będą główną siłą napędową wzrostu w nadchodzących latach, a Rockfin, dzięki swojej specjalistycznej wiedzy, doskonale wpisuje się w naszą strategię, która zakłada zdobycie pozycji europejskiego lidera w tym obszarze.
Czy Jet Investment zamierza zainwestować w rozbudowę mocy produkcyjnych Rockfinu lub zakup spółek, uzupełniających jego ofertę?
Rozpoczęliśmy już rozmowy na temat rozbudowy jednego z zakładów produkcyjnych, aby zaspokoić rosnące zapotrzebowanie klientów. Jeśli projekt zostanie ostatecznie zatwierdzony, to jego realizacja powinna rozpocząć się w najbliższych miesiącach. Ponadto będziemy dążyć do dodatkowych akwizycji, które uzupełnią ofertę produktów i usług.
Czy Rockfin zostanie połączony w jedną grupę z pozostałymi spółkami z segmentu usług inżynieryjnych dla energetyki z portfela Jet Investment, czyl Tedomem i 2 JCP, czy też będzie działał samodzielnie?
Rockfin będzie działał niezależnie i nie jest planowana fuzja. Jednakże widzimy bardzo silne synergie pomiędzy 2 JCP i Tedomem w takich obszarach jak sprzedaż, badania i rozwój, inżynieria czy produkcja. Powołamy zespół składający się z wybranych menedżerów tych spółek, który skupi się na maksymalizacji tych synergii, tak aby mogły ściśle współpracować. Wszystkie trzy firmy oferują zaawansowane rozwiązania technologiczne, a razem będą miały jeszcze silniejszą pozycję.
Energetyczna ewolucja
Rockfin w 2021 r. miał 370 mln zł przychodów i 43 mln zł EBITDA (zysku operacyjnego powiększonego o amortyzację).
- Byliśmy w spółce długo, bo rozmowy z nią zaczęliśmy w 2012 r., a na początku 2013 r. weszliśmy do akcjonariatu. Gdy inwestowaliśmy w Rockfin, jego przychody wynosiły 135 mln zł, a EBITDA – 12 mln zł. Sprzedajemy firmę, która w swojej niszy jest jednym z największych graczy w Europie, praktycznie wszystkie przychody generuje z eksportu i elastycznie przystosowała się do zmian na rynku energetycznym w ciągu ostatniej dekady – wylicza Andrzej Różycki.
THC zainwestował w zwiększenie mocy produkcyjnych Rockfinu, uruchomiono też kilka oddziałów zagranicznych.
- W ciągu ostatnich lat mocno zmieniło się też portfolio produktów. Dekadę temu Rockfin produkował dużo komponentów dla elektrowni węglowych, teraz w praktyce nie ma tego w ofercie – mówi Andrzej Różycki.
Spółka dostarcza natomiast komponenty m.in. dla elektrowni jądrowych i gazowych, stawia też pierwsze kroki w segmencie wodorowym.
- Rockfin z jednej strony pracuje przy dużych projektach jądrowych, a z drugiej – obsługuje OZE i rozproszoną energetykę. Na raczkującym rynku wodorowym spółka jest jednym z liderów, co też pozytywnie przekłada się na jej wycenę – mówi partner zarządzający THC.

Zwrot z portfela
Rockfin był najstarszą inwestycją w portfelu THC. Spółkę kupiono w ramach drugiego funduszu, zebranego w 201s2 r. Miał on wartość ponad 50 mln EUR. Wcześniej fundusz ten sprzedał sieć pracowni diagnostycznych Tomma (kupiło ją PZU Zdrowie) i produkującą pojazdy specjalistyczne firmę Dobrowolski.
- Dobrowolski to nie była duża transakcja, ale Tomma była równie udaną inwestycją jak Rockfin, mamy więc ten komfort, że zapewniliśmy już inwestorom drugiego funduszu znacząca stopę zwrotu. Rozmawiamy o sprzedaży kolejnych spółek portfelowych, ale nie jesteśmy pod presją – mówi Andrzej Różycki.
Lekcja z pandemii
W portfelu drugiego funduszu THC jest jeszcze sześć spółek. To produkująca maszyny vendingowe Mera Systemy, e-papierosowy Flavourtec, zajmujący się transportem technologicznym Transsystem, odlewnia aluminium Aludesign, producent detali z tworzyw sztucznych TMR Plastics i i wytwarzające zrobotyzowane linie produkcyjne dla przemysłu samochodowego ELPLC.
W ramach trzeciego funduszu, zebranego w 2019 r. (wartość ponad 100 mln EUR), THC kupił natomiast spółki Cad/Cam Solution (produkcja przyrządów tłocznych, głównie dla branży motoryzacyjnej), Suret (relokacja linii technologicznych i rozwiązania logistyczne), produkujący systemy rurowe i osprzęt elektrotechniczny Radpol oraz Dentity, na bazie pojedynczych klinik tworzące grupę stomatologiczną
- Mamy w dużej mierze wytwórczy portfel i mimo rosnących kosztów surowców oraz kosztów pracy jesteśmy zadowoleni z jego wyników - w ubiegłym roku wszystkie nasze spółki miały łącznie blisko 200 mln zł EBITDA i żadna nie ma ekspozycji na rynek rosyjski. Eksporterzy korzystają teraz na słabszym złotym, choć oczywiście otoczenie jest niepewne i trzeba brać pod uwagę wiele czynników ryzyka – mówi Andrzej Różycki.

Partner zarządzający THC nie spodziewa się jednak, by największy czynnik ryzyka, czyli obawa przed agresją rosyjską, wstrzymał procesy inwestycyjne w Polsce.
- Jeśli na poważnie brać scenariusz rosyjskiego ataku na Polskę, to z punktu widzenia inwestora nie powinno być wielkiej różnicy między tym, czy ma się fabrykę w Suwałkach, czy we Frankfurcie - może przeniesienie się do Australii uchroniłoby przed istotnymi negatywnymi efektami takiego szoku. Lekcja z pandemii jest taka, że jak pojawia się strach przed końcem świata, to moment na inwestycje jest dobry, choć oczywiście nie we wszystko. Trzeba być ostrożniejszym z firmami energochłonnymi czy mającymi dużą ekspozycję na branżę budowlaną, która może spowolnić ze względu na osłabienie akcji kredytowej czy opóźnienia w dużych przetargach - mówi Andrzej Różycki.