Ropa w Londynie zdrożała w poniedziałek do poziomu najwyższego od dwóch tygodni - podają brokerzy. Wszystko przez to, że w zachodniej Europie i w USA jest zimno, a to spowodowało większe zużycie oleju opałowego.
Baryłka ropy Brent spod dna Morza Północnego w dostawach na kwiecień zdrożała na giełdzie paliw IPE w Londynie w poniedziałek przed południem o 0,6 proc. i kosztowała 45,53 USD, najwyższego poziomu od 1 lutego.
Ropa WTI w handlu elektronicznym na giełdzie NYMEX w Nowym Jorku zdrożała zaś w dostawach na marzec o 17 centów, do 47,33 USD za baryłkę. W piątek surowiec w USA na zamknięciu handlu kosztował 47,16 USD, najwięcej od 31 stycznia.
Temperatury powietrza w Niemczech, aż do przyszłego tygodnia będą o kilka stopni niższe od normy z tej pory roku, a w Szwajcarii mogą spaść do minus 19 stopni Celsjusza. Również amerykańskie służby meteorologiczne zapowiadają chłodną pogodę w USA.
Do poniedziałkowych wzrostów cen przyczyniły się też informacje docierające z Iraku. Na północy tego kraju, w pobliżu Kirkuku, sabotażyści zaatakowali w niedzielę i poniedziałek rurociąg naftowy i gazowy.
"W takiej sytuacji zawsze w cenie ropy widać czynnik +niepokoju+. Ludzie nie są bowiem pewni, co się dalej stanie w Iraku" - powiedział trader z Toronto Fred Lackman.
Na dodatek Arabia Saudyjska ma w marcu dostarczyć swoim azjatyckim klientom o 10 proc. mniej ropy niż wynika to z kontraktów. Ta informacja również nie pomoże w uspokojeniu nastrojów na światowych rynkach paliw.