Tegoroczne zachowanie globalnych rynków sygnalizuje powrót obaw inwestorów przed deflacją, zauważają w ubiegłotygodniowej nocie do klientów specjaliści banku Stifel. Według nich widoczne jest to po zmniejszaniu się różnicy między rentownościami obligacji długo- oraz średnioterminowych w USA (tzw. wywłaszczenie krzywej rentowności) oraz po wyhamowaniu hossy na giełdzie nowojorskiej.
„Strach przed deflacją powraca. Inwestorzy patrzą coraz dalej w przyszłość, windując wskaźniki cena/zysk, w poszukiwaniu czegokolwiek z potencjałem wzrostu. W rezultacie powstają bańki cenowe, a to ze względu na przewartościowanie tworzy ryzyko nieprzewidzianych szoków” – piszą w nocie specjaliści banku Stifel.
Prawdziwym papierkiem lakmusowym obaw przed deflacją jest jednak spadek ceny ropy, wynika z noty. W tym świetle niepokojące jest to, że porównanie dynamiki wzrostu podaży pieniądza oraz podaży ropy za ostatnie kilkanaście lat wskazuje na ceny ropy sięgające w długim terminie około 35 USD za baryłkę. Relacja podaży pieniądza oraz podaży ropy zwiększyła się od 2000 r. dwukrotnie, co oznacza, że ropa powinna być dwukrotnie droższa niż w ciągu pięciu lat zakończonych w 2000 r., kiedy to jej ceny wyniosły średnio 17,7 USD za baryłkę.
„Tylko bardziej wyrównany globalny wzrost może ograniczyć ryzyko deflacji. Widzimy pewne pozytywne sygnały dla globalnej gospodarki na drugie półrocze. Wszystko będzie jednak zależeć od tego, co tego lata będzie działo się na rynkach” – przewidują eksperci Stifela.
