Największa przecena ropy w historii, zapoczątkowana jeszcze w 2014 r., zmusiła rosyjskie władze do przyjęcia wolnorynkowego reżimu kursu walutowego, ograniczenia wydatków budżetowych i powrotu do prywatyzacji. Jednak odbicie cen surowca od początku roku o 26 proc. znacznie ochłodziło skłonność decydentów do głębszych zmian. Nieprzypadkowo, twierdzi agencja Bloomberg.
Od początku lat 70, kiedy rosyjska gospodarka zaczęła polegać na eksporcie ropy, wysokie ceny surowca zbiegały się z twardą postawą rządu na arenie międzynarodowej oraz w polityce wewnętrznej. W warunkach niskich cen surowca Rosja stawiała na współpracę z partnerami zagranicznymi, a w gospodarce przeprowadzano wolnorynkowe reformy. Zakończenie zimnej wojny, pieriestrojka oraz liberalna polityka gospodarcza lat 90. miały miejsce w warunkach spadających cen ropy.
- Kiedy ceny ropy sięgnęły 30 USD, wśród decydentów zapanowało zaniepokojenie, jednak po ich odbiciu do 50 USD nastroje znacznie się uspokoiły. Rozpoczęcie prawdziwych reform to duże ryzyko – komentował w rozmowie z Bloombergiem Jewgienij Gontmakher, główny ekonomista Instytutu Współczesnego Rozwoju.
Choć na jesień zaplanowano wybory parlamentarne, a za dwa lata odbędą się wybory prezydenckie, to jednak w ostatnim raporcie Międzynarodowy Fundusz Walutowy oceniał, że reformy strukturalne są niezbędne, by w długim terminie ożywić wzrost gospodarczy. Zdaniem byłego ministra finansów Aleksieja Kudrina należałoby ograniczyć rolę państwa w gospodarce, podnieść wiek emerytalny oraz uczynienie systemu sądownictwa oraz struktur siłowych bardziej niezależnymi.
W rankingu konkurencyjności gospodarek Światowego Forum Gospodarczego Rosja zajęła dopiero 100. miejsce na 140 sklasyfikowanych krajów.
