Ropa nieznacznie zyskuje na wartości

Tadeusz Stasiuk, Bloomberg
opublikowano: 2024-02-07 08:36

Poranny handel ropą toczy się pod znakiem kontynuacji umocnienia jej notowań. Aprecjacja implikowana jest przez obawy związane z podażą i dostawami z regionu Bliskiego Wschodu. Silniejszy wzrost cen ograniczany jest z kolei przez wzrost zapasów ropy i jej przetworów w amerykańskiej gospodarce.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Kwietniowe kontrakty terminowe na globalny benchmark Brent drożeją w okolicach 0,2 proc. do poziomu 78,75 USD za baryłkę. Z kolei marcowe futures na amerykańską odmianę WTI zyskują 0,3 proc., kształtując swoją wycenę na pułapie 73,50 USD/b.

Utrzymanie wzrostowej tendencji to m.in. efekt doniesień, że rebelianci Huti zaatakowali dwa statki na południu Morza Czerwonego i był to najnowszy z serii ataków, które wymusiły znaczne przekierowanie światowego handlu. Tymczasem Stany Zjednoczone zapowiedziały więcej ataków na siły irańskie i ich sojuszników w regionie Bliskiego Wschodu.

Wczorajsze dane API pokazały z kolei, ze zapasy ropy w Stanach Zjednoczonych wzrosły o 674 tys. baryłek. Urosły też zapasy benzyny. Dzisiaj konkurencyjny raport w tej sprawie ogłosi natomiast EIA. Prognoza zakłada zwyżkę zapasów o 2,1 mln baryłek. Agencja zredukowała swoje projekcje wzrostu krajowego wydobycia ropy naftowej w USA o 120 tys. bpd do 170 tys. bpd, czyli znacznie mniej niż ubiegłoroczny wzrost wydobycia o 1,02 mln baryłek dziennie. Prognozuje również, że produkcja w USA nie przekroczy rekordu z grudnia 2023 r., wynoszącego ponad 13,3 mln baryłek dziennie do lutego 2025 r.

Ekonomiści podkreślają, że ropa naftowa jest obecnie tylko nieznacznie droższa niż na początku roku, a premia związana z sytuacją na Bliskim Wschodzie i rosnące koszty transportu w dużej mierze niwelowane są przez niepewne perspektywy makroekonomiczne.