Eksperci podkreślają, że większość wskaźników sugeruje, że rynek ropy jest w najsłabszej kondycji od końca czerwca, zanim Arabia Saudyjska i jej partnerzy z aliansu OPEC+ (przede wszystkim Rosja) ograniczyli produkcję ropy o ponad 1 mln baryłek dziennie.
Ceny ropy i spready gwałtownie spadły od końca września, odwracając znaczną część spektakularnego wzrostu w ciągu poprzednich trzech miesięcy.
Czwartkowa aprecjacja wsparta została przez saudyjskiego ministra energii, który powiedział, że zużycie ropy naftowej pozostaje na dobrym poziomie. Przy braku fundamentalnych czynników, za ostatnie spadki cen obwinił spekulantów. Na ten czynnik wskazuje też część ekspertów, którzy podkreślają, że brakuje sygnałów mogących sugerować jakieś problemy z dostawami, chociaż ryzyko zakłóceń będących następstwem konfliktu w Izraelu pozostaje „na stole”.
Na zamknięciu sesji na NYMEX, grudniowe kontrakty na ropę amerykańskiej odmiany WTI drożały o 41 centów, zyskując 0,5 proc. i dochodząc do poziomu 75,74 USD za baryłkę.
Z kolei styczniowa ropa Brent na parkiecie ICE Futures Europe wyceniana była na finiszu na 80,01 USD/b, drożejąc o 47 centów (0,6 proc.).