Ropa drożała w pierwszej połowie dnia na fali optymizmu wywołanego przez sygnalizowaną przez sekretarza skarbu Scotta Bessenta i prezydenta Donalda Trumpa chęć deeskalacji konfliktu handlowego z Chinami. W drugiej połowie zaczęła jednak spadać z powodu doniesień sugerujących możliwość zwiększenia podaży ropy z OPEC+. Kazachstan ogłosił niespodziewanie, że będzie kierował się w wydobyciu ropy przede wszystkim własnym interesem, a nie ustaleniami kartelu dotyczącymi redukcji produkcji. Potem Reuters ogłosił, że według jego źródeł, niektórzy członkowie OPEC+ opowiadają się za zwiększeniem podaży ropy w czerwcu o taką samą wielkość jak w maju. Tymczasem majowe zwiększenie dostaw ma być trzykrotnie większe niż pierwotnie planowano, co według sugestii saudyjskiego ministra energii ma być karą dla państw, które nie stosują się do ustalonych kwot wydobycia pompując więcej surowca.
Kolejnym „niedźwiedzim” impulsem dla notowań ropy były dane o jej zapasach w USA. Okazało się, że wzrosły w ubiegłym tygodniu o prawie ćwierć miliona baryłek, a oczekiwano spadku o 700 tys. baryłek.
Na zamknięciu sesji na ICE Futures Europe ropa Brent z najmocniej handlowanych, lipcowych kontraktów taniała o 2,0 proc. do 65,18 USD. Taki sam spadek kursu notowała ropa Brent z wiodących, czerwcowych kontraktów, która kosztowała na zamknięciu 66,12 USD. Na NYMEX cena baryłki ropy WTI z wiodących, czerwcowych kontraktów spadła o 2,2 proc. do 62,27 USD.
