Silne wzrosty cen powróciły na rynek paliw. Dzięki temu notowania ropy znalazły się na poziomie nie notowanym od ponad dwóch lat. We wtorek poczynania inwestorów determinowały obawy rynku, że ONZ może poprzeć stanowisko USA, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii w sprawie ataku na Irak. To wystarczyło, by wczoraj na londyńskiej giełdzie notowania ropy w dostawach na kwiecień wzrosły o 1,7 proc. i wahały się na poziomie 33,72 USD za baryłkę. Ropa w transakcjach elektronicznych w Nowym Jorku zdrożała zaś o 1,4 proc. — do 36,99 USD za baryłkę.
Analitycy ostrzegają, że akcja militarna w Iraku może obrócić się przeciwko Stanom Zjednoczonym. Wojna mogłaby mieć negatywny wpływ na stan amerykańskich zapasów paliw. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że rezerwy ropy spadły w tym miesiącu do poziomu najniższego od 1975 r. Zdaniem specjalistów, dopóki nie będzie wyraźnych oznak tego, że trend spadkowy zapasów został odwrócony, ceny ropy będą rosły.