Od zdecydowanych wzrostów rozpoczęły nowy tydzień giełdy paliwowe. W poniedziałek po południu ropa na londyńskiej giełdzie skoczyła aż o 5,8 proc. Tak drastyczny wzrost cen to efekt pojawiających się coraz częściej sugestii, że wojna w Iraku może potrwać znacznie dłużej niż wcześniej oczekiwano. Inwestorzy nie zareagowali natomiast na oświadczenie przewodniczącego kartelu eksporterów OPEC, który zasugerował, że na rynku nie brakuje ropy, a po zakończeniu wojny możliwa jest znacząca korekta jej notowań.
Na razie jednak po ubiegłotygodniowej przecenie ceny paliw rosną. Wczoraj po południu baryłka ropy Brent z Morza Północnego w dostawach na maj zdrożała w Londynie o 1,40 USD (5,8 proc.) do 25,75 USD. Równie spektakularne wzrosty obserwowaliśmy na rynku amerykańskim — w Nowym Jorku ropa w transakcjach elektronicznych na maj zdrożała o 4,8 proc. do 28,19 USD za baryłkę. Poniedziałkowa przecena nastąpiła po kilku dniach silnych wzrostów cen. W ubiegłym tygodniu ropa w Stanach Zjednoczonych staniała o 19 proc.