Zdaniem Moskwy, rosyjskie firmy są dyskryminowane
To nie my, to oni rzucają nam kłody pod nogi — tak mówi Moskwa o ostatnich sporach gospodarczych.
Podczas konferencji rosyjskiego związku przemysłowców i przedsiębiorców, czyli na spotkaniu najważniejszych menedżerów i oligarchów Rosji, Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych Rosji, oświadczył, że rodzime firmy są dyskryminowane na Zachodzie. Chodziło o państwa Unii Europejskiej.
— Na skutek dyskryminacyjnego podejścia państw zachodnich do rosyjskiego biznesu zerwanych zostało 13 ważnych transakcji wartości ponad 50 mld USD — grzmiał Siergiej Ławrow.
Nie wymienił jednak żadnych konkretnych przykładów.
Potem dostało się Rumunii i Bułgarii, które od początku tego roku są członkami UE. Poszło o cła antydumpingowe, wprowadzone po ich akcesji. Traci na tym Rosja, która dotąd była znaczącym eksporterem stali do obu państw.
Polski kontekst
Nie zabrakło „polskiego kontekstu”.
— W naszym interesie jest, aby Unia Europejska stała się przewidywalna i nie była podatna na wewnętrzne spory — mówił Siergiej Ławrow.
Wyraził nadzieję na szybkie wznowienie rozmów dotyczących porozumienia o partnerstwie i współpracy na gruncie Rosja — Unia Europejska. Zablokowała je Polska czekająca na otwarcie rosyjskich granic na polskie mięso. Siergiej Ławrow chce, aby rozmowy o porozumieniu ruszyły jeszcze w pierwszej połowie roku, kiedy UE przewodzą Niemcy.
— Mam nadzieję, że Unia wypracuje taki schemat postępowania, który nie będzie czynił stosunków Europy z otaczającym światem zakładnikiem jakichś wewnętrznych problemów — podkreślił Siergiej Ławrow.
Polityka szantażu
Moskwa wprowadziła embargo na polskie mięso w 2005 r. Straty spowodowane zakazem szacuje się na 300-400 mln USD rocznie. Do sporu włączyła się Komisja Europejska i w poniedziałek rosyjscy inspektorzy rozpoczęli w Polsce kontrole weterynaryjne. Jednak we wtorek dziennik „Kommiersant”, powołując się na źródła zbliżone do Kremla, poinformował o planowanym przez Moskwę ograniczeniu importu z Polski. Straty z tego tytułu mogłyby nas kosztować 1,5-2 mld USD rocznie.
To już drugi w tym roku szantaż Kremla. Pierwszy dotyczył Białorusi — Rosja zapowiedziała drastyczny wzrost ceł na import z tego kraju.