Rośnie popularność rejsów korporacyjnych
W pierwszy weekend lipca jak zwykle od 1937 roku Królewski Szwedzki Yacht Club organizuje regaty Gotland Runt. W 1999 roku zdobywcą Grand Prix został Europolitan, siostrzana jednostka Bols Sport. W tym roku oba jachty biorą udział w morderczym wyścigu o to trofeum. Załoga Bols Sport, składająca się między innymi z polskich biznesmenów, intensywnie trenuje. Jacht jest chętnie wynajmowany nie tylko na czas regat. W sferach polskiego biznesu coraz większą popularnością cieszą się rejsy korporacyjne.
— Ubiegły rok można podsumować jako czas testowania łodzi. Udział w rejsach kupowali głównie szefowie firm i ludzie z menedżerskiego topu — średnia dzienna stawka dla jednej osoby wynosiła 380 zł. Ci, których było na to stać, w tym roku wprowadzają na pokład swoich pracowników — twierdzi Dariusz Pękala, szef operacji morskich w Bols Sport & Travel.
Na świecie coraz większym zainteresowaniem cieszą się imprezy korporacyjne, które zapewniają izolację pracowników od codziennego otoczenia i zarazem stawiają ich w sytuacjach ekstremalnych, np. safari, cruising. Stąd zapewne rosnąca popularność Corporate Sailing Days. Całodniowy rejs na Bols Sport wykupują dla ściśle wyselekcjonowanego zespołu pracowników ci, którzy wcześniej sami zakosztowali „uroku” występowania w roli załoganta. Wiedzą, że to przyjemność i ciężka praca. Celem wyprawy jest z reguły integracja zespołu. Udział w rejsie bywa też nagrodą dla najlepszych. Koszt wynajęcia łodzi na cały dzień w weekend wynosi 3 tys. USD (13,2 tys. zł), w zwykły dzień o 50 proc. taniej. Dodatkowo płaci się za napis na burcie, bannery itp.
— Jeden z naszych klientów, szef Interlogics z Gdańska, utworzył specjalny fundusz mediowy na ten cel. Co miesiąc odkładano pieniądze, żeby 15 firmowych orłów mogło wziąć udział w rejsie — mówi Dariusz Pękala.
Nie wszyscy płacą. W 1999 roku na Bols Sport zamustrowano uczestników kolonii Caritas i podopiecznych domów dziecka, m.in. grupę młodych ludzi z zespołem Downa. W tym roku planowane jest kontynuowanie rejsów charytatywnych.
— Spodziewamy się przyjazdu grupy chłopców z Rodzinnego Domu Dziecka w Jeleniej Górze, którym kieruje zapalony żeglarz Jerzy Biedrzycki, nasz ubiegłoroczny klient. Jego podopieczni mają już zaprawę żeglarską — opowiada Dariusz Pękala.
PRZED GOTLAND RUNT: W 1999 roku wygraliśmy regaty ABC i ustanowiliśmy nowy rekord czasowy świata w przekraczaniu południowego Atlantyku. Teraz chcemy udowodnić swój prymat na wodach Bałtyku — mówi Gordon Kay, skiper Bols Sport.
TRZEBA WYGRAĆ: Stefan Jaworski, prawnik z firmy adwokackiej Hogan & Hardson, a przy tym zapalony żeglarz, nie dopuszcza nawet myśli, że nasza załoga mogłaby przegrać w rywalizacji z Europolitan.
KOLEJNY REJS: Michał Lasocki, twórca bankowego portalu internetowego Pilot Finansowy, ma za sobą na Bols Sport m.in. regaty Heineken i rejs Polska-Holandia. Nie mógł sobie darować także Gotland Runt.
NIE TYLKO REGATY: Łódka musi na siebie zarobić. Za udział w regatach polscy członkowie załogi płacą niemało. Chętnych jest jednak więcej niż miejsc. Wybieramy najlepszych — mówi Dariusz Pękala, szef operacji morskich w Bols Sport & Travel.
KOLEJNA PRZYGODA: Piotr Dembowski, znakomity żeglarz, mistrz windsurfingu, a prywatnie właściciel firmy Od Deski Do Deski, wypróbował już chyba wszystkie sposoby sportowego okiełznania morza. Trudno się dziwić jego obecności w „regatowej” załodze.
STAŁY KLIENT: Ze „starej” załogi, która w 1999 roku święciła triumfy w regatach ABC, tym razem popłynie m.in. Janusz Owczarek, właściciel firmy deweloperskiej Prestige Estate. Jak sam mówi, trudno mu się od tej łódki oderwać.